I ja wyskoczyłem w maju parę razy na Wisłę. Ataków bolców jak na lekarstwo, choć przyznam, że więcej ich jak w zeszłym roku. Na moim odcinku namierzyłem grubego bolca. 2 razy pod moimi nogami dosłownie wypływał z rwącej opaski do powierzchni i przeganiał drobnicę. W polarach pięknie go było widać, ale niestety nie mogłem go niczym skusić. Może jak by spróbować Rh pociągnąć głębiej...?
Cieszy za to coraz więcej kluch jazi podchodzących pod opaski. Jak pogoda przestanie się wahać, to wznowię wypady