Nie wiem, czy o tym pisać, bo raczej nie jest to przyjemny temat, a możliwość jego ogarnięcia raczej chyba znikoma... Na kanwie dzisiejszej dyskusji w tym wątku o budowie mostu gdańskiego, która "wygoniła" ryby z naszego odcinka, odbyłem rozmowę z kolegą z pracy, którego szwagier pracuje przy budowie mostu "południowego" (chodzi o most w ciągu południowej obwodnicy Warszawy). Szwagier kolegi "zwierzył się", z "ciekawostek" przy budowie tego mostu. Piszę to co zapamiętałem, cyt.: " ...jak skończy nam się pianka montażowa, to pojemnik leci do wody, jak zostaną nam jakieś gwoździe to lecą do wody, jak zostanie pół pojemnika po smarze to leci do wody, wszystko co już nam się nie przyda leci do wody, a spod barek które stoją przy filarach wypływa tęczowa woda, ładnie widać ją z góry na dobre kilkaset metrów...", etc. etc... płakać ? działać ? jak ?... czy jest tu jakiś znajomy królika ?