To nie pamiętasz? Jedna wyprawa, jeden wieczór. Pod mostem strzelnica z broni krótkiej do puszek po piwie. Potem gołe baby nad wodą i latające puszki po Harnasiu nad głową, by skończyć widokiem łuczników i zawodników MMA tłukących się w samych gaciach tuż obok (no a jak!) otwartego piwa.
A to tylko kilka godzin.
Przy okazji poszukiwaczy skarbów. Moja z nimi przygoda.
Dzień wcześniej grupa mężczyzn nagabywała nas, gdzie i co widzieliśmy, w sensie skarby, bo jak coś, to oni są zainteresowani.
Ranek, kolejnego dnia, spotykam dwie staruszki, akurat schodzę z wody.
Rozmowa mniej więcej taka.
- Dzień dobry. - Zaczynają podejrzanie grzecznie.
- Dzień dobry. - Kłaniam się, czując, że za tą całą uprzejmością kryję się coś więcej.
- Widział pan jakieś skarby? - Pada pytanie, na które nic człowieka nie jest w stanie przygotować.
- Nie - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Ojej. - W głosie starszej pani brzmi wyraźne rozczarowanie. - Bo wie pan - mówi - my nie z Warszawy i chciałyśmy sobie z Urszulą na pamiątkę znaleźć.
- Przykro mi - kłamię, bo nie jest mi przykro. - Żadnych skarbów nie widziałem.
- To nie pokieruje nas pan?
- Ale gdzie?
- No gdzie by szukać...
- Przykro mi - Teraz już mówię prawdę, naprawdę mi przykro, że akurat tą ścieżką wylazłem z wody....