Istnieje jednak sposób na zachowanie zdobyczy w naszej pamięci na wiele, wiele lat, w dodatku bez uszczerbku na jej zdrowiu. Wykonajmy zatem zdjęcie nad wodą, bezpośrednio na łowisku. A oto kilka podstawowych zasad, którymi warto się kierować.
Magia pikseli, czyli dwa słowa o sprzęcie
Każdy początkujący fotoamator z pożądliwością najpiękniejszej kobiety ogląda supercyfrowe lustrzanki z matrycami wielu milionów pikseli, tkwiąc w przekonaniu, że jeśli staną się posiadaczami tego sprzętu, to super zdjęcia zrobią się same. Wiem, że tak jest, bo i ja byłem jednym z nich. Naszą przygodę z fotografią cyfrową proponuję zacząć od popularnej „małpki”, czyli od sprzętu prostego i taniego, którym da się wykonać poprawne zdjęcia, a który nie obarczy nas skomplikowanymi ustawieniami. W tej gamie produktów każdy producent ma bogatą ofertę, a ceny zaczynają się już od 500 zł. Matryca takiego aparatu ma najczęściej ponad 4 mln pikseli, więc jest wystarczająca do zdjęć nawet formatu 15X20, nie mówiąc już o standardowej odbitce 10X15, czy publikacji w internecie. W tego typu aparatach najczęściej nie ma ustawień manualnych, jednak liczba programów tematycznych daje nam szanse na odnalezienie się prawie w każdej sytuacji. Zaletą tego typu sprzętu jest cena i niewielkie rozmiary.
Wędkarzy robiących do tej pory zdjęcia w łazience, na parkingu, w przedpokoju itp., zdecydowanie zachęcam do kupna aparatu choćby za 500 zł. Zwykłego, prostego, który zmieści się w każdej kieszeni, a pozwoli na wykonanie świetnego zdjęcia naszej zdobyczy zaraz po wyjęciu jej z wody. Wtedy nasz okaz prezentuje się najpiękniej. Dla kolegów, którzy mają odrobinę zmysłu fotograficznego i chwalą się swoimi zdjęciami czy to w internecie, czy w prasie wędkarskiej, którzy chcą się rozwijać i starają się pokazać coś więcej na fotografiach, polecam „hybrydy”. Mają niewiele ograniczeń. Pozwalają natomiast na naukę kolejnego hobby po wędkarstwie - fotografii.
W takim razie, dla kogo lustrzanki? Dla tych, dla których zrobienie dobrego zdjęcia jest równie ważne, a może i ważniejsze od złowienia pięknej ryby. Dla tych, dla których pasja zaczyna się po wyjęciu zdobyczy na brzeg, dla miłośników fotografii, którzy przy okazji wędkują.
Dzień przed wędkowaniem
Szykujemy sprzęt, przeglądamy nasze woblerki, zmieniamy żyłki na nowe, ostrzymy kotwice, szykujemy ubranie, by nie obudzić domowników o 4 rano. Planujemy łowisko, ostatnie esemesy z kolegami, gdzie się spotkamy, itd. I teraz w czasie tych całych przygotowań chcę Tobie zająć dosłownie 5 minut, tylko 5 z całego wieczoru. Sprawdźmy, czy mamy naładowane baterie. Jeśli nie, to podłączmy je na noc. Obejrzyjmy kartę, czy nie zostały nam jeszcze zdjęcia z ostatnich imienin teściowej. Jeśli tak, to zgrajmy do komputera, żebyśmy później nad wodą nie mieli dylematu, co ważniejsze – ryba, czy… sami wiecie. Jestem w stanie się założyć, że powyższe czynności nie zajęły nawet pięciu minut prawda? Dzięki temu jesteśmy gotowi na uwiecznienie naszej wyprawy. Proponuję zatroszczyć się jeszcze o miejsce, gdzie będziemy przechowywać nasz aparat w trakcie wędkowania. Najlepsze są do tego specjalne torby, które są względnie odporne na warunki atmosferyczne jak deszcz, śnieg. Musimy pamiętać, że nasz sprzęt bardzo nie lubi wody.
Złowiliśmy rybę
Nad wodą mamy dwa możliwe scenariusze. Pierwszy, gdy jesteśmy z kolegą. Nasz znajomy właśnie zaciął rybę. Normalnie w takiej sytuacji rzucamy wszystko i śpieszymy koledze na ratunek. STOP! Kolega jest wytrawnym wędkarzem i na pewno sobie poradzi bez naszej pomocy, ale możemy zrobić mu miłą niespodziankę. Szybko wyciągamy aparat, zajmie to nam łącznie z uruchomieniem kilka sekund. Oceniamy sytuację i zaczynamy pstrykać pierwszą serię zdjęć podczas holu. Uważam, że są to najciekawsze ujęcia, jednak chyba najtrudniejsze do wykonania. Moment podebrania ryby jest kolejnym ciekawym elementem do uwiecznienia. Zauważmy, że zanim ryba znajdzie się na brzegu, mamy już dwie serie zdjęć. Teraz możemy podejść do wędkarza i uwiecznić zdobycz z dumną i uśmiechniętą miną łowcy. Kilka kolejnych klatek zajmie nam ok. minuty. Następnie uwieczniamy delikatne wypuszczenie rybki i już możemy podziwiać nasze pierwsze zdjęcia w pełni naturalne i myślę, że bardzo ciekawe. Zdobycz i emocje związane z jej wyjęciem pozostaną na zawsze. Proste? Myślę, że tak. Jednak oglądam wiele zdjęć wędkarskich i naprawdę mało z nich spełnia te kryteria, a szkoda.
Drugi scenariusz - jesteśmy sami. Niestety, w tym przypadku możliwości mamy bardzo ograniczone i sprowadzają się one raczej do zdjęć portretowych. Od razu powiem, że nie musimy nosić ciężkiego statywu, choć jest on bardzo pomocny. Doskonałym jego zastępstwem może być nasz plecak, kawałek pnia, lub usypane kamienie. Zakładam, że chcemy, by nasza zdobycz wróciła żywa do wody. Można szybko wyjąć rybę i delikatnie ułożyć ją na trawie – NIE W PIASKU CZY NA KAMIENIACH, a następnie szybko przygotować aparat, ustawić na statywie (będę tak umownie nazywał naszą podporę do aparatu), włączyć samowyzwalacz i pstryknąć kilka zdjęć. Osobiście jednak postępuję nieco inaczej. Zaciętą rybę doholowuję do brzegu i jej nie podbieram. Luzuję żyłkę i kładę wędzisko na brzegu. (Wiem, że teraz wszyscy specjaliści od łowienia załamują ręce.) Następnie spokojnie ustawiam aparat. W miarę możliwości mogę dobrać odpowiedni plener. Mam na wszystko troszkę więcej czasu, a gdy wszystko jest gotowe, wyciągam rybę z wody i wykonuję szybko kilka zdjęć.
Pamiętam, gdy kiedyś chodziłem za kleniami po Odrze. Regularnie, co kilka główek spotykałem ustawione wieżyczki z kamieni. Przyznam, że wtedy to dziwnie wyglądało, aż do pewnej rozmowy z Andrzejem Lipińskim, który opowiadał, że właśnie w taki sposób mocuje aparat. Nie muszę chyba mówić, że na kolejnym wypadzie doskonale wiedziałem, które główki są lepsze, a które gorsze.
Pamiętajmy o kilku podstawowych rzeczach, które nam pomogą. Na pierwszym miejscu jest bezpieczeństwo ryby. Wszystkie czynności musimy wykonywać sprawnie i szybko. Bardzo pomocnym elementem w fotografii jest pilot samowyzwalacza do aparatu, bo dzięki niemu nie musimy odkładać ryby i biegać do statywu. Ponadto ostrość zawsze będzie dobrze ustawiona. Gdy nie korzystamy z pilota, ustawmy sobie kijek w miejscu, gdzie będziemy pozować. Pozwoli to nam ustawić poprawnie ostrość i kadr. Gdy na rybach jesteśmy sami, nigdy nie wykonamy tak ciekawych ujęć jak w towarzystwie kolegi, co nie znaczy, że nie warto próbować.
Zanim naciśniesz
Rozejrzyj się, dokładnie oceń miejsce, w którym wykonasz zdjęcia, czy na brzegu nie ma śmieci, reklamówek, butelek oraz innych elementów, które będą przykuwały uwagę widza, a niekoniecznie będą niezbędnymi elementami zdjęcia. Jeżeli łowisz w pięknej okolicy, pokaż ją na zdjęciu. Niech oglądający poczuje się tak, jakby tam był. Wykonaj to jednak z umiarem. Pamiętaj, że motywem przewodnim jest zdobycz, chyba że chcesz pokazać okolicę. Zrób to wtedy w taki sposób, żeby postać na fotografii była tylko dodatkiem. Musimy określić, co chcemy pokazać. Nie jesteśmy bowiem w stanie pokazać wszystkiego, bo wtedy osiągniemy w kadrze tylko chaos i bałagan. Niestety, często tak bywa, że okolica, w jakiej łowimy, jest mało estetyczna, wtedy właśnie kadrujmy ciasno, stosujmy małą głębię ostrości, a na tło dajmy wodę lub krzaczek. Róbmy wszystko, by zdjęcie wyszło jak najbardziej naturalne.
Kolejna zasada - pamiętajmy, że ryba na fotografii musi być żywa. Jeśli decydujemy zabrać zdobycz, uśmierćmy ją i od razu przystąpmy do zdjęć. Ktoś pewnie powie, że po wykonaniu ujęć mogę ją zabić. Tak, ale pamiętajmy, że przecież jesteśmy etycznymi wędkarzami-fotografami, więc po co mamy męczyć rybkę?
Zdjęcia akcji przykuwają uwagę widza najbardziej. Jednak by były on rzeczywiście ciekawe, trzeba troszkę się namęczyć. Uważam, że nie wystarczy wejść na skarpę i pstryknąć koledze kilka fotek z daleka, byle jak, bez zastanowienia. Musimy tak pokazać holowaną zdobycz i wędkarza, aby oglądający wczuł się w sytuację, aby przeżył ten hol, jakby on uczestniczył w akcji. Nie muszę dodawać, że idealnie będzie, gdy do ujęcia dodamy dynamikę walczącej ryby.
Kolejnym ważnym elementem w naszej fotografii jest szacunek dla zdobyczy. Zdjęcie musi pokazywać, że podziwiamy naszego przeciwnika i dbamy o jego dobro. Zdjęcia z paluchami w skrzelach lub w oczodołach nie są dla widza estetyczne, a uważnemu obserwatorowi powiedzą tak naprawdę, z kim mamy do czynienia. Tak więc należy w tym przypadku uważać podwójnie. Poza tym propagujmy nowoczesne wędkarstwo, gdzie większość ryb wraca do wody. Nie wiem, czy ktoś z was chciałby, aby podnoszono go za oczy, a następnie w podzięce otrzymać buziaka, by w końcu być wypuszczonym. Drastyczne, prawda?
Portret ryby. Kolejny problem. Osobiście uważam, że jedynym dopuszczalnym portretem ryby bez wędkarza są zdjęcia podwodne, gdzie fotografujemy zdobycz w jej naturalnym środowisku. Zdjęcia na trawie, na piasku, na ziemi itp., na tle naszego supersprzętu są kiepskim żartem fotograficznym i niczym więcej.
Niebo. Wypalone niebo to kolejny problem w naszych fotografiach. Często nasz amatorski sprzęt nie radzi sobie z kontrastami. Jak zatem rozwiązać ten problem? Najprostsze z możliwych to takie, byśmy go nie pokazywali wcale, zwłaszcza jeśli jest szare-bure.
Błyskać, czy nie? To pytanie zadaje sobie pewnie wielu z was. To, czy stosować lampę, czy nie, zależy od warunków, jak również od własnych preferencji. Osobiście uważam, że należy maksymalnie wykorzystać warunki zastane. Jeśli natomiast mimo to nic nie możemy poradzić, dopiero wówczas sięgnijmy po lampę błyskową – to ostateczność.
„Szeroko czy wąsko” – czyli kilka słów o ogniskowej. Temat trudny i często wywołujący dylemat podczas wykonywania kolejnych zdjęć. Z jednej strony chcemy, by nasza zdobycz była pięknie widoczna, z drugiej zdajemy sobie sprawę, że możemy spotkać się z krytyką – małą rybę „wciskamy” w obiektyw, by była większa. Klasyka fotografii mówi, że powinniśmy użyć obiektywu ze średnią ogniskową i lekko wyciągnąć łokcie przed siebie, ale czy na pewno? Uważam, że obecnie fotografia cyfrowa stwarza tak ogromne możliwości, że nie powinniśmy bać się eksperymentów. Kiedyś kadr centralny był uważany za błąd. Była ogólnie znana zasada złotego podziału, mocne punkty zdjęcia itp. Dzisiaj powinniśmy wręcz unikać schematów. Kiedyś zdjęcia robiło bardzo mało osób. Dzisiaj, aby nasze prace zostały zauważone, muszą się czymś wyróżniać, muszą być inne, budzić emocje. Tak więc, jeśli uważasz, że pokazanie ryby szerokim kątem jest godne uwagi, zrób tak. Ja stosuję najczęściej szeroki kąt w przypadku, kiedy oprócz wędkarza i zdobyczy chcę pokazać okolicę. Mała ogniskowa powoduje ponadto, że osiągamy sporą głębię ostrości, co powoduje, że w efekcie cały kadr jest ostry. Teleobiektywu używam natomiast w sytuacjach, gdy chcę wyłuskać temat, gdy chcę pokazać tylko pewien fragment na zdjęciu, coś podkreślić. Wadą „długich” obiektywów jest ich spora cena oraz najczęściej słabe światło w przypadku aparatów kompaktowych. Powoduje to – niestety, wydłużenie czasu naświetlania, co z kolei prowadzi często do poruszenia zdjęcia. Musimy też pamiętać, że łatwiej poruszyć zdjęcie, gdy operujemy właśnie długą ogniskową.
Kolejnym rodzajem fotografii, która może nas zainteresować, jest krajobraz. Pewnie wiele razy byliście nad wodą, gdzie piękno okolicy powodowało, że nawet nie chciało się rozkładać sprzętu. Chcieliśmy wtedy chłonąć ten widok i nie robić innych rzeczy, by nie zakłócić jego piękna. Tak wspaniałe, a zarazem ulotne chwile możemy równie pięknie uwiecznić naszym aparacikiem. Jednak wbrew pozorom, nie jest to wcale takie proste. Nie dam Wam – niestety, jedynej słusznej porady, jak idealnie uwiecznić pejzaż. Wynika to z jednej prostej przyczyny. Różnorodność otaczającego nas świata jest tak ogromna, że nie sposób tego zapisać w sposób matematyczny i jedynie słuszny, ale należy bezustannie próbować, robić kolejne ujęcia.
W niniejszym artykule nie opisałem wszystkiego. Podałem tylko kilka podstawowych zasad, które być może kiedyś przydadzą się, gdy kolega złowi rybę życia. Być może wtedy przypomnisz sobie kilka uwag z mojego tekstu i wykonasz piękne zdjęcie. Wszystkich, którzy już robią zdjęcia, może razić prostota tekstu. Jednak jest on napisany przez amatora dla amatorów i z założenia miał być prosty i przystępny. Celowo pominąłem elementy techniczne, obsługę aparatu itp. Te informacje znajdziecie w każdej książce o fotografii. Życzę przyjemności w robieniu kolejnych zdjęć naszym ulubionym rybom.
Podsumowanie
- Miej zawsze aparat przy sobie
- Fotografuj ryby żywe
- Pokaż szacunek, jakim darzysz zdobycz
- Rób zdjęcia bezpośrednio na łowisku
- Pokaż radość, jaką daje Ci łowienie
- Uśmiechnij się - przecież jest super
- A ... reszta? Resztę sam wymyślisz ...
Tomek Wojda (tomek_w), 2006
Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.
Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł