Napisano 11 czerwiec 2012 - 10:23
Kupiłem wreszcie, trochę popływałem
Przez przypadek dostałem używkę taką jak z linku goorala - tarpon 100.
Łowienie - świetne.
Pływanie - super. Choć wszystkie mięśnie dzień później wołają I kill ya!
Pływanie po Shannon - pełen luzik. Mimo ze wywaliło mocno wodę w górę i pod zaporą wygląda miejscami jakby się ostro gotowało, rwie mocny nurt - spokojnie mozna sobie dryfować i łowić, podpedałować pod prąd - dobrze to działa.
Rzuty muchówką bez problemu, dryf trochę wolniej jak łódką, krótkimi nastometrowymi rzutami można dość dobrze przeczesać wodę.
A wczoraj zew soli zaciągnął mnie nad ocean. Skala zupełnie inna, to co na Shannon spokojnie wystarcza, tu pozwala na ledwo podpłynięcie kawałek. Nurt przypływu plus wiatr wiejący w tym samym kierunku powodują dryf w okolicy 10km/h. Ale, ustawienie się dziobem na falę i wiosłowanie o dziwno na luzie pozwala na płynięcie pod prąd, choć znacznie wolniej niż na rzece, by zrobić kilka km trzeba się ostro napracować.
Za to łowienie - pierwsza klasa. Kiedy wreszcie udało się mi znaleźć kamienie pollocki od razu odezwały się na wezwanie sandeelem. Pierwsze dwie-trzy sztuki dość małe, mnóstwo trąceń, pstryknięć, puknięć. Wreszcie zaczep, który po chwili zaczyna się żwawo ruszać. Jakby niedowierzając daje się podnieść do burty, po czym błyska bokiem, widać kajak błysnął się mu bokiem również, bo włącza drugi bieg i mimo 20lb betów odchodzi na hamulcu, przytrzymuję go raz, kij trzeszczy, ale zaraz odchodzi jeszcze raz, prosto w zielsko, więc przytrzymuję gada i... doktor nie puścił to drzwi puściły, rozgina niby to morski hak i bye bye... Kolejny rzut, tym razem zaczep, rwę. Kolejny, tym razem jakąś poziomką z USA i pierdyknięcie pozbawia wątpliwości, ze może to być kamień. Ryba podobna do poprzedniej, niestety smutne 20lb z basspro to za mało, by podjąć jakąś walkę - ryba odchodzi w krzory, chwila szarpaniny i łamią się niby to morskie kotwice...
Niestety to koniec dnia, rodzina dość zniecierpliwiona oczekiwaniem na plaży wzywa, musze się zwijać... Ale jeszcze wrócę, miejsce w sam raz pod takie łowienie.
Z rzeczy pewnych - niestety ten kajak jest za mały, zbyt wolny na ocean. Tu potrzeba czegoś o połowę dłuższego - pogoda była doskonała jak na miejscowe możliwości, a i tak było blisko granicy walki o przetrwanie momentami. 14 stóp to chyba minimum na poważniejsze odpłynięcie od brzegu przy tak mocnych prądach.