Bardzo ciekawy artykuł. Wiele się w nim o sobie dowiedziałem m.in:
- Wybierając się na ryby kieruje się atawistycznym instynktem związanym przyjemnością czerpaną z zastawiania pułapek.
- Czerpię satysfakcję z okaleczania ryb, czasami wielogodzinnej ich męczarni i śmierci przez uduszenie.
- Brakuje mi empatii, wrażliwości, krytycyzmu i głębszego namysłu nad tym co robię z tymi biednymi rybami.
- Jestem bezmyślny, bezduszny, głupi i moralnie niedorozwinięty.
Może według tej paniusi jestem bezmyślny, głupi i niedorozwinięty, bo mam takie, a nie inne hobby, ale skoro ta Pani takim etycznym okiem spogląda na różne zagadnienia, to dlaczego nosi ubrania wykonane z bawełny? Przecież roślinki mogą cierpieć i „gdybyśmy słyszeli krzyk roślinek, chodzenie w ubraniach wykonanych z bawełny stałoby się zakazane". Wychodzi na to, że noszenie ubrań wykonany z tkanin pochodzenia roślinnego jest nieetyczne. Zatem może ta wspaniałomyślna Pani nosi ubrania wykonane z tkanin sztucznych? Na przykład z poliestru? Nie chyba nie, ponieważ poliester powstaje w wysokiej temperaturze z ropy naftowej, węgla, wody i powietrza, a to z kolei prowadzi do emisji śmiercionośnego CO2. Ciekawe co na to cierpiące misie polarne? Pozostaje chyba tylko odzież wykonana z naturalnych skór zwierzęcych, ale to w kontekście etycznego światopoglądu według dr hab. Doroty jest całkowicie nieetyczne.
Pozostając w wątku zwierzyny ciekawi mnie co w takim razie konsumuje taka osoba, która kładzie ogromny nacisk na etykę? Drób, wieprzowina, wołowina? Czy etyczne jest przetrzymywanie zwierząt w zagrodach, klatkach itp. Tylko po to, żeby je później uśmiercić? (Zapewne według tej Pani każdy, kto je mięso jest bezmyślny, głupi i kieruje się wyłącznie atawistycznym instynktem itp.). Mało to jest hodowli, które mają mało wspólnego z humanitarnym obchodzeniem się ze zwierzyną? A do tego przecież zwierzątka typu świnka i krówka mogą mieć uczucia, a co najważniejsze świnki i krówki w przeciwieństwie do ryb na pewno czują ból. Konkluzja: Jedzenie zwierzątek jest nieetyczne.
Czyli jest duże prawdopodobieństwo, że Pani Dorotka jest wegetarianką. Zatem dlaczego zjada jajka, czyli małe kurczaczki, które się jeszcze wykluły i nie zobaczyły tego pięknego, etycznego i cudownego świata? O jeju jakie to bezduszne czyt. nieetyczne...
Już wiem, ta Pani jest zapewne weganka, skoro jest taka etyczna. Tylko że to też jest chyba mało etyczne, ponieważ je roślinki, które też mogą mieć uczucia, czuć cierpienie i krzyczeć z bólu, tylko jeszcze żaden instytut meteorologii tego nie zbadał i nikt nie wydał na ten temat opinii. Po drugie, jedząc roślinki, zjada jedzenie mojemu jedzeniu i według etycznego światopoglądu dr hab. oznacza to brak empatii wobec krówek, świnek itp. oraz ludzi, którzy jędzą mięso.
Domyślam się również, że dr hab. nie korzysta z komunikacji miejskiej ani żadnego środka transportu, który emituje CO2 oraz siedzi w nocy po ciemku, ponieważ elektrownie węglowe również emitują CO2, które bezwzględnie przyczynia się do cierpienia wcześniej wspomnianych misiów polarnych...
Po przeczytaniu tego na raty nie pozostaje mi nic innego jak potraktować to z przymrużeniem oka, bo jak mogę potraktować poważnie słowa dr hab. Doroty, która na samym wstępie używa sformułowania „Możliwe, że gdybyśmy”
Ta Pani postawiła sobie tezę, że wędkarstwo z etycznego punktu widzenia jest złe i swoimi mądrościami oraz doświadczeniem w tej dziedzinie próbuje przekonać czytelnika do swoich poglądów. (Tak doświadczeniem w wędkarstwie. Przytoczę cytat. „Jeżeli haczyk utkwił w przedniej części otworu gębowego, to jest szansa, że taka ryba przeżyje, ale z mojego doświadczenia wiem, że nie zdarza się to często”. Ta Pani to wie, bo ma doświadczenie w łowieniu ryb, którego 90% wędkarzy może tylko pozazdrościć).
Dorotka bazuje na opinii zoologa, a nie ichtiologów, który swoją opinię wydał na podstawie eksperymentu wykonanego przez badaczy z Instytutu Roślin Uniwersytetu Edynburskiego.
Finałem finałów jest zdanie, w którym wykształcona Pani dr hab. zapomniała o tym, że ryba ma skrzela, a nie oskrzela. Cyt. „Na skutek posklejanych blaszek oskrzelowych, nie mogąc uzyskać odpowiedniej ilości tlenu...”
Przypuszczam, że tekst przed publikacją trafił do autoryzacji, więc za tak kuriozalny błąd tej Pani mówię stanowczo nie w wypowiadaniu się na tematy, o których bladego pojęcia nie ma.
Do mnie za grosz nie trafia bycie takim krystalicznie etycznym w codziennych czynnościach oraz czynnościach, które są naszą pasją, hobby lub formą spędzania wolnego czasu. Do każdego tematu można stworzyć abstrakcyjną narrację, która jest tworzona przez osoby, które są najczęściej spoza dziedziny, która jest omawiana, czego mamy idealny przykład w rozmowie z dr hab. etyki.
Użytkownik WedkarzIncognito edytował ten post 13 czerwiec 2024 - 14:05