Następne podejście do jakby nie było trudnych warunków, gdyż woda przybierała w oczach i ciężko było gdziekolwiek w normalny sposób połowić. Brań początkowo oczywiście zero. Ale w pewnym momencie zauważyłem, że zaczynają się pierwsze od mojego przyjazdu spławy brzan. I co ciekawe ryby pokazywały się pod przeciwległym brzegiem gdzie woda jest o wiele spokojniejsza.
Wiedziałem, że póki spławy nie ustąpią, to i tak raczej na sukces co liczyć nie ma.
Dlatego czekałem cierpliwie obserwując dokładnie wodę. I po jakichś 10 minutach od ostatniego zauważonego spławu zacząłem rzucać. Najpierw do wody lądował Kenart Diver, który leciał na tyle daleko, że spokojnie przerzucałem rzekę tak, żeby wylądował pod samym, drugim brzegiem.
Parę minut rzucania, ale nie przyniosło to pożądanego efektu...
Następny wybór padł na Sticka 5cm od Dorado. No i to był strzał w przysłowiową dziesiątkę, ponieważ już w drugim rzucie na takie właśnie wobka zaliczyłem mocne i pewne uderzenie.
Ryba w super kondycji, hasała najpierw w górę rzeki, a później robiła kilkunastometrowe, dynamiczne zrywy na boki oraz w dół rzeki. Po kilku minutach udało mi się już pokonać i brzana mierząca 77cm lądowała w moim podbieraku .
IMG_6115.JPG 113,34 KB
8 Ilość pobrań
IMG_6117.jpg 86,26 KB
8 Ilość pobrań
Po wypuszczeniu do wody, ryba dość szybko wróciła do siebie i odpłynęła spod moich nóg. Znikając gdzieś na głębszych partiach wody. A ja próbowałem w ten sam sposób dalej dopiąć swego i poszukać kolejnych brzan, które skusiłyby się na Sticka .
Minęło może ze 20 minut i na moim zestawie zameldowała się następna fajna ryba. Również, tak jak w przypadku poprzedniej, walka była bardzo zacięta, a brzana szalała idąc energicznie z prądem rzeki...
Kiedy już było blisko brzegu widziałem, że będzie trochę mniejsza, ale wstydu raczej nie będzie .
Brzana mierzyła 71cm i szybko oczywiście wróciła do wody.
IMG_6119.jpg 96,24 KB
8 Ilość pobrań
Nie ukrywam, że mimo trudnych warunków, które zgotowała mi na miejscu wysoka woda, która na domiar złego przybierała po prostu w oczach, byłem można powiedziec bardziej niż zadowolony. Na pewno byłem bardzo miło zaskoczony przebiegiem tego wypadu. Jednak samo łowienie, samo prowadzenie, prezentowanie przynęty do najlżejszych i komfortowych nie należało.
Denerwował mnie ten strasznie silny nurt, który momentalnie spychał woblery pod mój brzeg. Jedynie po wejściu na zalane główki jako tako można było dłużej te przynętę przytrzymać i zaprezentować. Jednak i to było koniec końców dość utrudnione. Ponieważ tak czy siak praktycznie przy każdej próbie dłuższego przytrzymywania woblera w miejscu kończyło się to zbieraniem zielska i innych śmieci, które niosła ze sobą woda....
Mijały kolejne godziny nad rzeką, ale im dalej w las, tym było co raz gorzej . Woda niestety przybrała już tak mocno, była na tyle wysoka, że trudno było w jakikolwiek sposób sensownie poprowadzić woblera... Do tego ilość śmieci, które niosła ze sobą rzeka był już na tyle dokuczający, że więcej było z tego wszystkiego nerwów niż przyjemności.
Z dwiema fajnymi brzanami 70+, po kilku dobrych godzinach machania wróciłem do domu. Ale niestety myślę, że póki woda będzie utrzymywałą się na tym poziomu lub co gorsza będzie jeszcze przybierać. To na kolejne, moje wędkarskie sukcesy związane z połowem brzan przyjdzie mi jakiś czas poczekać....