
Jak daleko jeżdzicie na jednodniowe wedkowanie?
#41
OFFLINE
Napisano 02 październik 2024 - 09:47
- skius lubi to
#42
OFFLINE
Napisano 02 październik 2024 - 10:05
Jak byłem dzieciakiem/nastolatkiem/studentem to pojechać 20-30km na ryby to juz była nie lada wyprawa bo mogłem spokojnie łowić na innych wodach w promieniu 15km.
Po wyprowadzce do UK jeździłem na ryby max 2h w jedną stronę - bo musiałem.
Po powrocie do Polski łowię na okolicznych jeziorach - od wyjścia z domu do bycia na łodce w pełnej gotowości (włączone echo, wszystko na pokładzie, herbatka w kubku nalana) to jest 40 min i tego się trzymam. Wielokrotnie rozważałem pojechać gdzies dalej ale wydaje mi się to po prostu stratą czasu.
Łowiąc blisko domu mogę byc nad woda nawet 5 razy w tygodniu. Wieczorem robię szybki desant na okoniową górkę, 2-3h łowienia i starczy.
Staram się wykorzystac czas nad wodą produktywnie, tzn. być nad wodą tylko wtedy kiedy warto. Tylko jak dni są krótkie jesienią i zimą jestem nad woda cały dzień.
Nie mam rewelacyjnych łowisk koło siebie, co najwyżej dość dobre. Wolę ję poznać dokładnie i wykorzystać czas na maksa.
#43
OFFLINE
#44
OFFLINE
Napisano 02 październik 2024 - 16:16

Ale urzekły mnie wody okręgu olsztyńskiego i zamierzam opłacić tamtejsza składkę i pomykać tam mimo że w jedną stronę jest min. 200km (3h) gdyż czystość i obfitość wod mnie urzekła...
Wysłane z mojego SM-S906B przy użyciu Tapatalka
- skius i Gadget lubią to
#45
OFFLINE
Napisano 02 październik 2024 - 21:00
- popper, skius, Adam K. i 4 innych osób lubią to
#46
OFFLINE
Napisano 02 październik 2024 - 21:44
- Szymon82, LukaStCroix i Darek_W lubią to
#47
OFFLINE
Napisano 05 październik 2024 - 12:41
Na najbliższe kropki mam minimum 3 godziny jazdy a 2 razy w roku co najmniej ,zawsze się skuszę...
#48
OFFLINE
Napisano 05 październik 2024 - 18:50
Ja mam niby tylko 80coś km w jedną stronę nad swój kawałek Narwi ale coraz ciężej się z wiekiem jeździ, nawet wygodnym samochodem. Jeszcze jestem na łowisku ok. 60-70 razy w roku ale coraz częściej zamiast tego wyskakuję nad rzeczkę, do której mam 5 minut jazdy, oczywiście nie to samo ale głód rzucania można zaspokoić.
- skius lubi to
#49
OFFLINE
Napisano 05 październik 2024 - 21:25
W fajne miejsce nie ma ograniczeń.
Bywało, ze do pracy jechałem 600km (5-6h) załatwiałem pare spraw i wracałem do Polski do domu wyspać się we własnym łóżku. No to skoro bez sensu do pracy sie da, to czemu miałoby sie nie dać na ryby?
Czemu tak nie jeżdżę? Bo mam Odrę bliżej. A wyjeżdżając z województwa … nie wolno, bo to inne PZW. Ale fajną Odrę mam na slip 20 min a jadę czasem w inne miejsce godzinę.
Ale teraz to w ogóle nie wyzwanie.
Pamietam jak za dzieciaka wieczorem kanapki, ciasto z kaszy manny trzeba było ugotować, 2:00 pobudka kilometr na tramwaj na dworzec (jak tramwaj nie przyjechał to biegiem z 3 km), 3:30 pociągiem do białego kościoła i jeszcze z majdanem z buta ponad kilometr na … dwa stawy. Dzień łowienia i to samo do domu. Kiedyś jak przysnęlismy w pociągu to nas na bocznicę wywieźli.
A teraz auta i problem …
Jakby wody w Polsce były dostępne z jednej karty to bym spoko jeździł dalej. I polecam w takim przypadku spanko koło południa, naprawde robi robotę i na zmęczenie i kręgosłup
Hehehe mam inne pytanie: ile jesteście w stanie rzucać? W tym roku pobiłem rekord. Od świtu do zmierzchu na wodzie 15h i non stop rzucanie minus pół godz drzemki w południe.
Użytkownik Qh_ edytował ten post 05 październik 2024 - 21:33
#50
OFFLINE
Napisano 06 październik 2024 - 11:39
Qh_, on 05 Oct 2024 - 20:25, said:
W fajne miejsce nie ma ograniczeń.
Bywało, ze do pracy jechałem 600km (5-6h) załatwiałem pare spraw i wracałem do Polski do domu wyspać się we własnym łóżku. No to skoro bez sensu do pracy sie da, to czemu miałoby sie nie dać na ryby?
Czemu tak nie jeżdżę? Bo mam Odrę bliżej. A wyjeżdżając z województwa … nie wolno, bo to inne PZW. Ale fajną Odrę mam na slip 20 min a jadę czasem w inne miejsce godzinę.
Ale teraz to w ogóle nie wyzwanie.
Pamietam jak za dzieciaka wieczorem kanapki, ciasto z kaszy manny trzeba było ugotować, 2:00 pobudka kilometr na tramwaj na dworzec (jak tramwaj nie przyjechał to biegiem z 3 km), 3:30 pociągiem do białego kościoła i jeszcze z majdanem z buta ponad kilometr na … dwa stawy. Dzień łowienia i to samo do domu. Kiedyś jak przysnęlismy w pociągu to nas na bocznicę wywieźli.
A teraz auta i problem …
Jakby wody w Polsce były dostępne z jednej karty to bym spoko jeździł dalej. I polecam w takim przypadku spanko koło południa, naprawde robi robotę i na zmęczenie i kręgosłup
Hehehe mam inne pytanie: ile jesteście w stanie rzucać? W tym roku pobiłem rekord. Od świtu do zmierzchu na wodzie 15h i non stop rzucanie minus pół godz drzemki w południe.
Jak ryba bierze czy jak nie ma brań?.
#51
OFFLINE
Napisano 06 październik 2024 - 12:41
Nie No brała. 1 okoń. za całe 15h. Okonek raczej.
Ale ja jestem wędkarzem nie rybakiem. Nie pytałem o łowienie tylko rzucanie. To był naprawdę fajny dzień.
#52
OFFLINE
Napisano 06 październik 2024 - 12:58
Z mojego doświadczenia wiem że do 4 godzin łowienia (spinning) jest pełne skupienie reszta godzin to tylko rzucanie dla rzucania
- Adam K. i Umbra lubią to
#53
OFFLINE
Napisano 10 październik 2024 - 12:52
Qh_, on 06 Oct 2024 - 11:41, said:
To wytrwały jesteś nie ma co😁, ja po takim dniu rozważyłbym zmianę łowiska, a w dalszej kolejności hobby.😂Nie No brała. 1 okoń.
za całe 15h. Okonek raczej.
Ale ja jestem wędkarzem nie rybakiem. Nie pytałem o łowienie tylko rzucanie.To był naprawdę fajny dzień.
#54
OFFLINE
Napisano 10 październik 2024 - 18:21
Zmieniałem miejscówki. 15km Odry przeorałem. Normalnie jestem raptus. Nawet kiedyś ksywkę miałem Nagły. Ale tu patrz, jestem oazą cierpliwości. Ja po prostu lubię ciszę, zadupie i sobie porzucać (co zajmuje mózg nie myśli się o pracy i kłopotach ani żeby komuś wp. ). Ryby to tylko miły dodatek. A ogólnie od czerwca, nie miałem wypadu bez ryby, włącznie z przedwczorajszym popracowym brzegowym wypadem z jednym szczupaczkiem, co mnie dość mocno zdziwiło bo miejscówka raczej słaba.
#55
OFFLINE
Napisano 11 październik 2024 - 14:13
Potrafiłem jeździć 2-3h w jedną stronę tak, aby mieć 5-6h efektywnego łowienia.
#56
OFFLINE
Napisano 11 październik 2024 - 18:49
mario_s, on 28 Sept 2024 - 14:15, said:
Ciekawy jestem jak daleko jeździcie na jeden dzien wedkowania? Mi chodzi po glowie trasa 240km w jedna strone, calodniowe wedkowanie i powrot. Do tego rybna rzeka i gwarancja zabawy. W sumie okolo 500km czyli 2x3h w trasie i z 8h wedkowania z przerwa na jedzonko
No tak z max 300 w jedną stronę, ale to max. Standardem było 146 km w jedną mańkę - w sezonie takich rundek było około 50.
#57
OFFLINE
Napisano 12 październik 2024 - 22:13
Użytkownik AdrianMa edytował ten post 12 październik 2024 - 22:15
#58
OFFLINE
Napisano 14 październik 2024 - 09:59
Ja mam calkiem sporo fajnych jezior i rzek w okolicy (lubuskie), wiec daleko nie musze jezdzic. Natomiast podrozuje po europie sluzbowo, czesto samochodem - duzo do Danii i Norwegii, wiec na takie wypady zabieram ze soba kija. Ostatnio bylem po drodze na 3h na jeziorze Glenstrup Sø w Danii. Nie mozna oczekiwac za duzo po lapaniu z brzegu, na partyzanta, nie znajac wody, ale akurat tam zabawa byla przednia. Okolo 40 okoni w przedziale 25-35cm, w zasadzie branie co rzut. Bylem tez na inncy jeziorach ale bez rewelacji, ten akwen zapisuje sobie i przy nastepnej podrozy na pewno tam zawitam (akurat na tym zbiorniku oprocz licencji panstwowej, trzeba uiscic oplate lokalna).
#59
OFFLINE
Napisano 10 kwiecień 2025 - 20:35
PePe., on 06 Oct 2024 - 11:58, said:
Z mojego doświadczenia wiem że do 4 godzin łowienia (spinning) jest pełne skupienie reszta godzin to tylko rzucanie dla rzucania
U mnie 2 godziny łowienia, a reszta to celne rzuty, prowadzenie w trybie automatycznym, a myśli gdzieś indziej
Rzut pod krzaczki na drugim brzegu, chwilę patrzyłem na plecionkę i szczytówkę "ale fajnie ten wiatrak kręci się na wietrze...", nagle strzał klenia oczywiście nie wcięty
Wcześniej jeździłem praktycznie co dwa dni za kleniem 15-20km lub codziennie rowerkiem 3km z xul na żwirownię (to jeszcze jak miałem normalną pracę a nie u wyzyskiwaczy)...
Rzece nie wiem co się stało, jakby ryby w niej wymarły (czasami przez kilka wypadów nie dało się nic trafić nawet na sieka oske), a żwirownia została wyjedzona do dna Nawet wzdręgi nie widać - okoliczny emeryt od 10-12 dni nie może trafić płoci
Najdalej byłem na wodzie pzw poznań. Opłaciłem chyba 50zł, po 8h nocce pracy fizycznej w chłodni od razu nad wodę, 2km lasem... a tu ani jednego wolnego miejsca...
Ponad godzinę szukałem stanowiska i wróciłem do domu bez oddania jednego rzutu
I tak wyleczyłem się z polecanych wód
Aktualnie jeżdżę bardzo rzadko... Jakoś minął mi zapał i chęci jak widzę to wszystko co się dzieje.
Karty PZW nie opłacam choć czasami jak kłusownik pojadę porzucać - nie że mnie nie stać 500zł zapłacić za składki... Nie widzę potrzeby dokarmiania kormoranów na stołkach, a że ryb nie zabieram (bo nawet nie ma czego na dobrą sprawę) to szkód nie wyrządzam, nawet nie kłuję
A szkoda mi pieniędzy na cudze imprezy i ryby, które trafią na prywatny staw prezesa koła.
Wyzbyłem się znacznej części sprzętu... choć mam ochotę jeszcze wyszczuplić arsenał.
Mieszkam w dosyć "pustynnej" okolicy bez wód... A jak już jakieś są to przeorane i zaorane przez spinningistów, spławikowców i grunciarzy.
i oczywiście wielbicieli mięsa :/
Od wędkarstwa oczekuję jedynie relaksu, ciszy, spokoju... więc zbiorniki PZW nie istnieją w moim spisie łowisk.
Najchętniej poznałbym namiary na jakąś opuszczoną wodę, na której nikt już nie łowi, nie ma masy śmieci, ale pozostały jakieś rybki
Trochę okonia, wzdręgi, płoci, lina, szczupaka i mam zajęcie
Jakby nie było dużych to mógłbym chociaż pobawić się z XUL tzw. czymkolwiek
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych