Jeśli już zajmujemy się analizowaniem "końców kija", a ja wolę zmierzać do jego "środka ciężkości", to zaproponuję "rozrywkowo" trochę inną interpretację tej "organicznosci hodowli" ...
Sól jest tania. Jest tańsza niż inne środki stosowane do odkażania ryb w hodowli (a odkażać trzeba) ... Najtańsza jest ta najmniej "przetworzona", więc po cóż inną stosować? Oczywiście, sól to tylko jeden z wielu elementów "taniości" ... Przecież odpadają też różne koszty związane w "środlądowej" akwakulturze z odprowadzaniem ścieków, utylizacją padłych ryb, dostawami wody itp. itd ... Ale jak tu powiedzieć "publiczności" o tym, oraz jak wykorzystać to proste odkrycie na rzecz "biznesu"? Bo przecież nie o to chodzi, żeby powiedzieć że wytwarzamy taniej, więc będziemy wam sprzedawać taniej ... I tu przychodzi w sukurs znana koncepcja dotycząca tego, że "skrajności się dotykają" ... w sukurs przychodzi amok kształtowany przez "eko-histeryków", który działa na rzecz "biznesu" ... EUREKA ... Otóż, jako producenci wykorzystamy doskonale znane Wam słowo: ORGANICZNY ... Wtedy opowiemy Wam historyjkę, że "nie stosujemy chemikaliów" (bo przecież NaCl to żaden "związek chemiczny" ), a w związku z tym ten nasz łosoś jest "organiczny" ... W związku z tym nie tylko nie sprzedamy wam taniej (bo mamy mniejsze koszty), ale wrecz sprzedamy wam drożej, bo przecież ORGANICZNY ... A do tego jeszcze powiemy Wam, że skoro taki ORGANICZNY to powinniście go WIĘCEJ JEŚĆ, bo to przecież DLA WASZEGO DOBRA ... A skoro tyle dobra Wam przynosimy "na talerzu", to powinnjiście oczywiście więcej za nie płacić, oraz zezwalać na jak największe rozpowszechnienie wytwarzania tej kupy dobra (ze wskazaniem na kupę) ... A prosta reguła oznacza, że "większe wytwarzanie" przekłada się na zwiększenie wysiłków w "budowanie rynku", czyli w "nakręcanie popytu", bo przeciez wytwórcy nie są na tyle głupi, żeby czekać na to, aż ktoś zapragnie ich produktu, ... więcej ich produktu ... jeszcze więcej ich produktu ... baaaardzo aktywnie działają na rzecz "rozkręcania spirali pożadania" ... Skromnie przy tym twierdząc, że "tylko odpowiadają na rosnący popyt" ...
Oczywiście producenci zaraz zakrzykną, że to podła insynuacja ... ale taka jest "naturalna natura" biznesu, że chce jak najwięcej wytwarzać, jak najmniej przejmować się następstwami tergo wytwarzania, uzyskiwaniem jak najlepszych warunków dla swojego funkcjonowania, ponosić jak najmniejsze koszty, uzyskiwać jak największe przychody, sprzedawać "marzenia", a nie produkty .... a, jak mówił jeden z "miszczów" takiej aroganckiej demagogii - "ciemny lud wszystko kupi" ... począwszy od pracowników tego biznesu, na których są sposoby wypracowane do perfekcji przez Amway, po nieświadomych klientów ... Nie ma sensu obrażać się na taką "naturalną naturę", ale warto mieć świadomośc jej istnienia i podejmowac świadome decyzje, unikając złowienia na haczyk demagogii i marketingu ...
Wcześniej w dyskusji rozmawialiśmy o translokacji zabójczego pasozyta ze zlewni Bałtyku do Norwegii za pośrednictwem hodowli ... Kuba zasugerował: "Nie wiem, czy sprawa nie polega własnie na "genetyce" i szybszym-wolniejszym wzroście na określonym pożywieniu określonych "szczepów". Z tego co wiem takie transporty są dość częste i np w IE używa się materiału z Islandii?" Oczywiście, producenci zaraz zakrzykną, że to przecież insynuacja, a oni jak "przeczyste lelije" nigdy w życiu, itp. ... a to przecie tylko po to i dlatego, że przecie ludzie muszą coś jeść ... a w związku z tym trzeba wytwarzać więcej ... O chytrości i następstwach chęci obniżenia kosztów, powiększenia przychodów, nikt nawet nie myśli ... Naiwni uwierzą ...
Jak pisałem wyżej - rzeczywistosć jest daleka od skrajnosci prezentowanych zarówno przez producentów (którzy "wiedzą lepiej", a wszystkich innych mają za debili - nierzadko słusznie, ale nie z powodów, które im sie wydają, tylko dlatego, że "kupują" tę demagogię), jak i przez "ekoterrorystów" ogarnietych katastroficzną paranoją ... Świadome decyzje nie biorą się z "tupania nogami", tylko z chłodnej analizy ryzyka i korzyści, efektów i kosztów, nakładów i konsekwencji ... i do tego potrzebna jest konkretna, dobrze opracowana "strategia", rodzaj "konstytucji" opisującej hierarchię wartości, do której można się odwołać podejmując decyzje, żeby za każdym razem nie podlegały one doraźnym argumentacjom. Wiedzy o akwakulturze jest dużo i na jej podstawie można wiele ustalić.
Zajmują się tym różne instytucje, w rodzaju przywołanej NASCO, powołanej przez rządy, a przy której są, pod określonymi warunkami, akredytowane NGOs. Wydaje się to najlepszym forum do analizowania i podejmowania decyzji, które muszą być decyzjami państwowymi, rządowymi lub regionalnymi, opartymi na racjonalnych przesłankach.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
Użytkownik Jerzy Kowalski edytował ten post 20 grudzień 2012 - 11:27