Hi
Na wstępie chciałem podziękować wszystkim którzy uczciwie podpisali ankietę. Również tym, którzy wzięli udział w dyskusji, przedstawiając różne, czasami rozpaczliwe, punkty widzenia.
Jako że @Mari wywołał mnie do tablicy, a w międzyczasie również zostałem określony jako płynący z nurtem populizmu, dobroduszny, poczciwina wymagający opieki psychiatrycznej, pozwolę sobie na kilka wybiórczych komentarzy i spostrzeżeń.
@KubaStandera szybko wykonał pełen zwrot po poście @bigos-a. Dziwne to trochę. Albo nie był pewny własnego zdania (czego nie można się było domyślać z wcześniejszych kategorycznych postów) albo bierze autorytet za prawdę zamiast prawdę za autorytet.
@bigos uświetnił wątek malowniczym postem pełnym kolorytu, który wielu wzięło za prawdę objawioną. Jednak przy pierwszej próbie konfrontacji, w typowy dla siebie sposób uznał że nie ma z kim tutaj rozmawiać i się ostentacyjnie obraził. Podpowiedź: jak uważasz, że nie ma po co ani do kogo pisać, to po prostu nie pisz. Okay?
@Friko, problemem akwakultury jest nie tylko szeroko pojęty syf który generują czy problemy genetyczne. Problemem jest również to jak “napędzane” są te farmy czyli co jedzą hodowane ryby.
I to prowadzi mnie do najdziwaczniejszego stwierdzenia z tego wątku:Zgroza!
Jeśli “wędkarz i ichtiolog” wypowiada takie zdanie to automatycznie kwestionuje racjonalność wszystkich swoich poprzednich wypowiedzi które podparł swoim tytułem. @bigos, z pewnością słyszałeś o problemie globalnego wyrybienia oceanów? A co się dzieje w ekosystemie jeśli usunie się z łańcucha pokarmowego jedno lub kilka ogniw na samym jego dole uczą na podstawowych lekcjach biologii. Dla tych co na tej akurat lekcji nie byli przypomnę, że cały łańcuch pokarmowy się załamuje a najdotkliwiej odczuwają to wyspecjalizowane drapieżniki na samym jego szczycie.
A czy to nie jest jeden z argumentów “za”, że hodowle mają oszczędzić dziko występujące ryby? Niestety ten argument jest przeraźliwie nieprawdziwy. Odsyłam jeszcze raz to krótkiego klipu video który zamieściłem w 3 poście tego wątku.
Proponował bym np. wygooglować nazwę Margiris. To jeden z supertrawlerów operujących na całym świecie. Jednostki tego typu poławiają min. małe ryby na paszę (również dla zwierząt hodowlanych nie tylko farm rybnych). Miejsca gdzie jednostki te “satysfakcjonowały” swoje kwoty połowowe nieodmiennie zamieniają się w podmorskie pustynie z bardzo uproszczonym ekosystemem składającym się z mułu i robaków.
Alternatywą jest nie tak jak proponował @Friko albo powstrzymanie się od konsumpcji albo wyłowienie wszystkiego co pływa. Nie mógł chyba tego pisać na serio. Alternatywą jest zmniejszenie konsumpcji i nie wyłowienie wszystkiego co pływa. Nazywa się to sustaineable fishery czyli utrzymywanie populacji ryb na stałym, odnawialnym poziomie (pewnie jest polski odpowiednik tego terminu). Udaje się to np. na Alasce.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za głos w dyskusji.
Na nikogo sie nie obrazam, tylko nie chce mi sie w kolko przepisywac tych samych rzeczy - to strata czasu. Ja pisze na przyklad, ze kazda hodowla w kazdym miejscu jest dla srodowiska szkodliwa, a ktos mi nizej sugeruje, ze uwazam cos innego. Dla mnie taka dyskusja jest bez sensu.
Globalnych problemow mamy tyle, ze wlasciwie zyjemy w jednym wielkim globalnym problemie, ktory sami stanowimy. Przekonaj ludzi po pierwsze do tego zeby sie przestali rozmnazac, po drugie zeby przestali jesc ryby, a pozniej podnos problem 4 ton ,,sardynek'' przerobionych na tone lososia. Nie przerobisz 4 ton na tone lososia, pstraga czy innego hodowanego gatunku drapieznego, to wylowia dzikie drapiezniki dla ktorych te ,,sardynki'' oszczedzisz i wyjdzie na to samo, Bedziesz mial wtedy zajebista rownowage biologiczna w postaci milioniow sardynek w morzu. Masz pomysl na powstrzymanie konsumpcji ryb na swiecie? Albo konsumpcji generalnie? Jak masz to zmieniaj swiat, a jak nie masz, to po co sie nakrecasz? Kisiel mawial, ze swiat najlepiej zaczac zmieniac od wyczyszczenia rano wlasnych butow... Krzepkie tezy fajnie wygladaja w interenecie, a zycie jest niestety malo spektakularnym procesem...Stan w Tesco z banerem informacyjnym o 4 tonach ,,sardynek'' zmielonych na tone lososi i przekonuj ludzi, ze powinni przestac kupowac hodowlane ryby- czyli wiekszosci dostepnych w sklepach. Jak ich przekonasz to zaczna kupowac dzikie - zamiana siekierki na kijek...A jak ich przekonasz , ze maja wcale ryb nie kupowac, bo mamy globalny problem przelowienia morz, to jestes moim guru! W szklane domy wierzysz? Uratuje nas jako gatunek- i te ,,sardynki'' przy okazji,- tylko przypadkowe odpalenie rakiet balistycznych w jakims kraju...I taka jest smutna konkluzja...A dopuki rakiety stoja w silosach, to trzeba zapchac geby 7 miliardow ludzi jakims bialkiem. Jak masz pomysl czym zastapic ryby, to pisz petycje do ONZ.
Przyklad z Alaska troche slaby, bo tam czesto do jednej rzeki wchodzi wiecej jednego gatunku lososia, niz cala liczebnosc atlantyckiego...Gdybys chcial przeniesc proporcje polowu z gatunku na gatunek, to by nie starczylo tych dzikich atlantyckich na Boze Narodzenie dla ludnosci przytaczanego wczesniej Wanuatu... I pomijam fakt, ze wylegarnie na Alasce to sa mega kombinaty wypuszczajace koszmarne miliony smoltow - karmionych pasza z tych nieszczesnych ,,sardynek'', ktore na kazdym kroku wracaja jak bumerang...Bo chyba nie sadziles, ze tam wszystko reka Boga napedzane?
Dlatego mysle Tomaszek, ze Ty sie zajmij rzeczami na ktorych sie znasz, ja sie zajme tymi na ktorych ja sie znam i jest szansa ze przeciagniemy agonie tej planety troche w czasie...
I napisalem Ci tego posta spokojnie, bo Cie znam i lubie. Poza tym jestem niespotykanie spokojnym czlowiekiem od dluzszego czasu...
Pozdro