Cześć. Naoglądałem się filmików w internecie, przepiękne rzuty wędkami dwuręcznymi, piękne pętle sznura i ... też bym tak chciał Na razie na łososie się nie wybieram (ale może kiedyś, kto wie) chcę poprostu spróbować takiego łowienia na rzece nizinnej, oczywiśćie chodzi mi o samo rzucanie, nie o ryby. Od czego zacząć- czy jakiś lekki kijek typu switch, czy długa "normalna" łososiówka 9/10? Linka spey czy głowice? Macie jakieś propozycje, własne przemyślenia/doświadczenia? Mile widziane konkretne modele wędzisk. Jest gdzieś w siecie do kupienia dwuręczna Scierra Matuka za 500 zł., ale mam wątpliwości- "kto tanio kupuje ten dwa razy kupuje".
PS. Jak zaczynałem łowienie multiplikatorem, naście lat temu, to też wydawało mi się wariactwem