Tak wlasnie sadzilem...ze to potoczy sie wedlug ogolnie znanego scenariusza....ktos sie obraza na kogos bo inny ktos napisal cos, potem do dyskusji dolaczaja sie koledzy jednego i drugiego ktosia i watek zaczyna sie rozwijac w postepie geometrycznym...kilku ktosi napisze cosi na co nie moze pozostac obojetnym kilku ktosi...itd
Niestety mnozenie sie ryb w naszych wodach nie nastepuje w postepie geometrycznym...
Odnosnie PW...ja rowniez jestem zarejestrowany na tym portalu, znam tam kilku ludzi...wiem, ze jest tam wielu innych ludzi godnych szacunku, ktorych nie znam.
Jednak trudno mi jakos przelknac opowiesci o zabiciu kilkudziesiecioletnich ryb, zabieranie wszystkich drapieznikow jakie uda sie zlapac. Nie jestem ortodoksem, tez lubie zjesc rybke, ale niektore opowiesci (pisze ogolnie, nie skupiajac sie na tym konkretnym przyp.)budza we mnie refleksje..
Nie owijajac w bawelne...jakos tak mi sie wydaje, ze w polskich war. stworzenie chocby waskiej furtki, powoduje calkowite rozpasanie, no bo co mnie kto zrobi...?
Jezeli ktos chce wierzyc, ze samo przestrzeganie limitow polowow zapewni ciaglosc przedsiewziecia, ktoremu na imie PZW, moze sie przykro zdziwic.
Wystarczy prosta matematyczna kalkulacja: pozwolenie zaokraglijmy, ze kosztuje 150zl...w przeliczeniu na kg. przy dobrych ukladach, wedkarz jest w stanie zlowic w tydzien tyle szczupakow(niektorzy wedkarze w 1dzien). Jezeli takich lowcow bedzie wiecej, sukces przedsiewziecia jest murowany...
Wszystko bedzie dzialac dopoty, dopoki liczba frajerow, placacych a nie lowiacych bedzie duzo wieksza od regulminowych.
Zycie za nas rozwiaze ten problem...
Sazanie, twoja argumentacja najbardziej do mnie trafila.
Najlepiej oddaje zlozonosc problemu. Tyle, ze nie dokladnie to chcialem przekazac...sugerujesz, ze najlepszy wedkarz to bedzie ten, ktory bedzie glownie pozowal na wedkarza...spojrz na to z innej strony..mnie udalo sie zlowic dwa sumy na Ebro, zgodnie z regulaminem lub bez, moglem oba zatluc, jak i inne, ktore zlowilismy. Nie zrobilem tego.
To podobne podejscie do siedzenia na zasiadce, chociaz nie bierze na razie. Oba wymagaja zamozaparcia i uwierzenia w slusznosc swojego dzialania, nawet jezeli te dzialania pozornie na razie nie przynosza wymiernych korzysci...
Prawda jest smutna, wedkarze w Polsce to jako ogol, bedaca w stanie przeobrazen, na razie niewiele rozumiejaca tluszcza.
Najlepiej obrazuja to miny Szwedow, widzacych co wyczyniaja nasi(i nie tylko ) wedkarze po dorwaniu sie do ryb w duzych ilosciach...
Ostatnio glownie obserwuje PW, poniewaz jestem w stanie sie zalogowac tylko z jednego m-ca(inne komputery-brak dostepu).
Elaborat powyzszy napisalem rowniez jako temat do przemyslen na przelom 05/06...
Zycze wszystkiego dobrego w Nowym 2006 r .
Pozdro
Gumo