Wczoraj wyjechało kilka mętnookich rybek.
Pierwszy zedzik strzelił w nieśmiertelną uklejkę, która po chwili padła ofiarą kabana i to juz nie było typowe jesienne pstryk, ale potężne pier.....cie połączone z potwornym kotłem na powierzchni wody, po czym wobler wyskoczył jak z procy. Sandał musiał ścisnąć centralnie za łeb woblera i wyłamał ster z poliwęglanu grubości 2 mm Dramat, bo to była jedyna uklejka w pudełku, ale przynajmniej nadarzyła się okazja do przetestowania innych kolorów które jak widać w nocy nie mają aż tak dużego znaczenia.
A podobno w pełnię nie gryzą