Panowie, ale nie rozumiem całej tej dyskusji.
Dura lex sed lex – i tyle. Jak się komuś nie podoba, niech w ramach buntu zmieni hobby. Albo czas zmienić władze PZW. Ale to by trzeba było jechać na zebranie sprawozdawczo-wyborcze do koła, coś dać od siebie itd. nie daj Bóg się w coś zaangażować no i proces trwałby pewnie z kilka lat zanim odniósł by realne efekty. Do tego można zadawać pytania w kołach, okręgach o zestawienie i sprawozdanie z danych zawartych w rejestrach. Egzekwować to co się nam należy jako informacja zwrotna za czas i energie poświęcona na sumienne prowadzenie rejestrów.
Poza tym wypełnienie rejestru to minuta –nawet gdy ktoś nie do końca opanował w szkole sztukę pisania. Ja jak mam problem z kończącym się rejestrem – a tez mieszkam daleko od koła (aktualnie ok. 400 km i tylko 40 wejść nad wodę górską w roku) po prostu inwestuje 12 pln –wysyłam priorytetem stary rejestr i resztę papierów, wkładam kopertę zwrotną ze znaczkiem i proszę o wysłanie nowego w międzyczasie robiąc przelew skąłdek. Cała operacja logistycznie zajmuje ok 4-5 dni. Wiem, wiem przez to nie jestem 365 dni w roku na wodzie, a te 5 dni to zawsze najlepsze, najbardziej łowne 5 dni w roku ;/
A Ty Tomek1988 rejestr możesz wymienić np. w Annopolu, Opolu czy Chodlu czy innym, pobliskim kole –zajmie ci to z 1h (nawet jadać na rowerze) w jakieś deszczowe popołudnie i nie musisz świadomie łamać przepisów. Na co nie widzę żadnego usprawiedliwienia i pobłażania.
Na szczęści niektóre okręgi już pozwalają drukować rejestry ze swoich stron. Może to coś zmieni w przyszłości . Ale co ze starszymi wędkarzami, nie mającymi dostępu do Internetu, nie obsługującymi komputera itd.? Zawsze są jakieś „ale” i komuś będzie nie po drodze z aktualnym rozwiązaniem.
Jedyny dyskomfort pozostaje mi po tym, że nie wiem co dalej dzieje się z tymi wypełnionymi rejestrami . Czy ktoś naprawdę, sumiennie i w należyty sposób wykorzystuje ogromne ilości cennych danych w nich zawartych. Czy leżą sobie w kartonie jak kupka makulatury.
Z niewypełnianiem rejestru jest trochę jak z przepisami drogowymi. Raz się uda jechać powyżej ograniczenia, zaoszczędzimy czasu, będziemy szybciej. Drugi raz, trzeci raz – a za czwartym będzie suszarka i koszty pokryją 2x dotychczasowe oszczędności z szybszej jazdy. A wszyscy wyraźnie widzą znaki, wiedza jaki jest stan naszych dróg i wiedza ze te znaki zostały ustawione dla naszego bezpieczeństwa, jak i bezpieczeństwa naszych bliskich. Czyli generalnie dla naszego dobra i temu maja służyć –jak rejestry. Tak więc trzeba szybko zrobić rachunek, czy na pewno opłaca się nie wypełniać rejestru, i czy ewentualny mandat nie ebdzie kilkukrotnie wyższy jak koszt pozyskania nowego rejestru?
PS. A co maja powiedzieć myśliwi którzy tez wypełniają rejestr -Książke ewidencji pobytu na polowaniu–ale nie na łowisku –a u łowczego w oznaczonym na stałe miejscu i to przed i po polowaniu. Wypełniając znacznie więcej informacji. Mój kolega myśliwy - chcąc polować –za każdym razem musi dołożyć prawie 80 km dla załatwienie formalności i nie narzeka.