Skoro takie wymogi zezwolenia to przestrzegać i tyle. To tylko kilka sekund.
Obowiązek prowadzenia rejestrów połowów nie jest pomysłem PZW.
Zresztą to nawet nie jest obowiązek. Jak dobrze kojarzę to w ustawie stoi, że użytkownik rybacki powinien prowadzić rejestry połowu, a nie, że jest zobowiązany. No ale większość okręgów, o ile nie wszystkie doszły do wniosku, że powinno się rejestry wprowadzić. Te rejestry się czasami przydają. Na przykład ludzie nie wymieniają ryb z siatki. Inny przykład. Po zrobieniu kompletu z rana na jednej wodzie, jest problem jechać na inną wodę przytłuc drugi komplet.
Nie wiem jak to wygląda gdzie indziej, alu u mnie w kole od lat opracowywuje się zestawienia z rejestrów co i ile zostało z wody w ciągu roku wywiezione. Ot, taka ciekawostka dla wszystkich w kole. Wtedy ucina się np. brednie głąbów, że było mniej ryby wpuszczone niż na papierze. Np. te 900szt karpia z rejestrów skądś się w tej wodzie wzieło. itp.
Co do tego co się ma wpisywać w rejestrze, to chyba to też nie problem. Przynajmniej w Krakowie ma to być symbol łowiska, a nie konkretna miejscówka. Np. W3 to Wisła od stopnia Dąbie do ujścia Raby. I tyle.
Bardzo często łowię na naszym nołkilu. Skoro okręg wymaga rejestrów, to jako koło utrzymaliśmy ten obowiązek również na nołkilu. Umówmy się, że rejestrsłuży nie tylko do ewidencji odłowionych ryb, ale i do sprawdzenia presji na dane łowisko. Wtedy rejestr zaczyna mieć sens nawet na nołkilu.
Na koniec.
Niech wszyscy bądą wporządku, stosują się do zapisów zezwoleń i oby kontrole (skuteczne) były jak najczęstsze. Tego wszystkim i sobie na ten długi łikend (i nie tylko) życzę