krystiano1981r, on 04 Jun 2013 - 11:27, said:
kiedyś,bardzo dawno temu nie było PZW,zarybień tylu wędkarzy itp a natura sama tak regulowała,że wszystko było ok...niczego nie było za wiele niczego za mało (mówię o wodach)....
Ciężko się zgodzić - to są mity. Kiedyś bardzo dawno temu, gdy pod okiem mojego ojca zaczynałem wędkarską przygodę (druga połowa lat 70-tych) na sandomierskim odcinku Wisły panowała faktycznie pewna równowaga - taki sikut jak ja wówczas łowił na bambusik i spławiczek kiełbie (gdzie dziś można znaleźć kiełbia ?), a tato na gruntówkę piękne brzany. Wisła była tam wędkarskim rajem - krąp, leszcz, płoć, okoń, sadnacz, szczupak, boleń, kleń, świnka.... no i oczywiście król - wąsacz. Długo to nie trwało - bliżej lat 80 -tych zniknęły kiełbie bo to ryba czystej wody, potem coraz trudniej było o brzanę, a z innymi rybami też generalnie robiło się cienkawo. Plotka rozpowszechniana wśród wędkarzy głosiła, że był to efekt zanieczyszczenia Wisły przez któryś z zakładów w górnym biegu. Zakład oczywiście państwowy, a czasy były takie, że nikt się do niczego nie przyznawał i nie wyciągano żadnych konsekwencji o ile kierownictwo było jedynej, właściwej linii partyjnej. Dobrych kilka lat Wisła na tym odcinku była wątpliwą wędkarską atrakcją. Ja wyjechałem ale tato nadal aktywnie wędkował i z tego co sobie przypominam dopiero na poczatku lat 90-tych woda się oczyściła i sytuacja się znacznie poprawiła.
Gdy na Wiśle było kryzysowo znaleźliśmy kilka innych łowisk - m.inn. jej stare rozlewisko - kraina szczupaka i okonia. Było super przez jakieś 3-4 lata, póki jakiś kretyn z okolicznej mleczarni czy czegoś podobnego nie napuścił syfu, który wybił wszystko co tam pływało. Pamiętam, ojca, który wrócił po wyprawie w to miejsce - była to mieszanka wściekłości i rozpaczy, a był on człowiekiem bardzo spokojnym. Starsi wędkarze mogą mnożyć takie opowieści.
Pamiętam wreszcie lubelską Bystrzycę w latach 80- tych. To był w zasadzie miejki ściek. Dziś niektóre jej odcinki mają status wody górskiej i wędkarze polują tam na pstrąga, co ciekawe z sukcesami.
Tak więc w aspekcie czystości wód sytuacji sprzed 30-40 lat do dzisiejszej raczej nie ma co porównywać.
Nie bardzo też wierzę, że wędkarze, przestrzegając limitów połowowych i wymiarów, są w stanie wytrzebić ryby, nawet jeśli czasem je zabierają. Dobrze też, że PZW zarybia, choć są miejsca, w których podejmuje decyzje nieracjonalne, zaburzając równowagę. Jak wcześniej pisałem - w ubiegłym roku wędkując na Solinie słyszałem narzekania na zbyt dużą ilość wpuszczonego tam suma. Nie oszukujmy się Koledzy - to nie jest kwestia wiary lub jej braku - sum to chyba jedyna ryba polskich akwenów, która w dość szybkim tempie jest w stanie zaburzyć równowagę w rybostanie.
By natura sama to wszystko wyrównała trzeba wielu, wielu lat i poszanowania jej praw przez człowieka.
No chyba, że miałeś na myśli znacznie bardziej zamierzchłe czasy, który żaden z nas nie pamięta, a człowiek swym postępem cywilizacyjnym nie generował tylu śmieci.
Robert.
Użytkownik robert.bednarczyk edytował ten post 05 czerwiec 2013 - 13:07