Witam. Czekałem kiedy tzw. "elity intelektualne" czepią się wędkarstwa. To klasyczny wyraz hipokryzji tych środowisk. Żreć mięsko - tak ale pod warunkiem, że to mięsko traci życie gdzieś w zakamarkach wielkoprzemysłowych ubojni albo z rąk japońskich rybaków (ciekawe ilu z nich z lubością zajada się sushi). Nie zdziwi mnie jeśli kolejna dekada upłynie pod znakiem propagowania wegetarianizmu, a finalnie zakazu spożycia mięsa, a następna weganizmu czyli zakazu zrywania jabłuszka bo też cierpi, więc będą nas namawiać do zjadania wyłącznie zgniłków, co same z drzewa zlecą. Jak tak dalej pójdzie to homo sapiens nie dotrwa to XXII wieku bo wybiją nas jakieś choróbska, będące efektem uporczywego tłamszenia naturalnych, drapieżnych, ludzkich instynktów.
Wędkarstwo to forma polowania - trzeba sobie o jasno uświadomić. Ryba zapięta na hak cierpi, a wydobywana ze swego naturalnego środowiska jeszcze bardziej. Musimy sobie to powiedzieć jasno i wyraźnie bo inaczej będziemy takimi samymi hipokrytami jak te pseudo mądrołki. Oczywiście dzisiejsze wędkarstwo to głównie hobby, którego celem nie jest zdobycie pożywienia (na ogół mam nadzieję). Wędkarze mają regulamin, który obowiązani są przestrzegać, a dzięki naszym składkom w większości rodzimych akwenów w ogóle jest jeszcze cokolwiek poza żabami. Tego oczywiście owe mądrołki zdają się nie dostrzegać.
Nasze środowisko trochę strzeliło sobie samobója w tych naukowo - etycznych sporach poprzez uporczywe, niekiedy bardzo nachalne, a bywa, że agresywne, propagowanie wędkarstwa w konwencji "złów i wypuść". Nie trudno sobie wyobrazić, że przeciwko takiej formie naszego hobby tym pseudoelitom najłatwiej wytoczyć ciężkie działa - padnie proste pytanie - jeśli nie polujesz to po cholerę męczysz to stworzenie, wbijając w nie hak ? To paradoks, niemniej jednak nasi oponenci zapewne nie będą słuchać argumentów, że takie postępowanie "nokillowców" jest humanitarne, że oni polują ale ze względów czysto ekologicznych rezygnują z zabicia i pożarcia ryby. Może więc warto sięgnąć do korzeni wędkarstwa jako polowania i powiedzieć tym ......... (już nie chcę się nieelegancko wyrażać), że my wędkujemy by pozyskać w niezbędnym zakresie, tak istotne dla naszych organizmów, rybie mięsko, a gdy z tego rezygnujemy to nasza dobra wola lub dowód na przestrzeganie obowiązujących nas norm, co dowodzi, że jesteśmy bardziej cywilizowani niż są w stanie to sobie uświadomić.
Wiem, że to co napisałem u wielu Kolegów zbudzi kontrowersje ale w końcu to temat zachęcający do dyskusji więc i lekka prowokacja jest dopuszczalna.
A na marginesie do "nokillowców" nie należę choć szanuję Ich (Wasze) podejście do tematu. Rybę czasem pożeram, choć na miano mięsiarza raczej nie zasługuję. W ciągu ostatniego roku z wód PZW zabrałem jednego, wymiarowego szczupaka.
Już całkiem na koniec - Panowie - forum, jak to bywa na ogół, jest otwarte i każdy może je czytać. Sądzę, że wypowiedzi o tym jak byśmy oponenta tu czy tam kopnęli albo walnęli ze łba może ułatwiać utrwalanie stereotypu wędkarza, skłonnego do agresji, znęcającego się nad rybami, buraka. Znam z forum Autorów tych postów i wiem, że jesteście normalnymi, sympatycznymi facetami więc proszę o wrzucenie troszkę na luzik bo agentura pseudoekologów i mądrołków może być czujna .
Serdeczności. Robert.