kardi, on 07 Jun 2013 - 14:11, said:
Jak personifikujemy to na całego-czy każdy tonący kolega marzy o chwycie w okolicach układu oddechowego(skrzela,oskrzela?,a może ...a co tam-tchawica!),oraz po chwilowej pionizacji delikatnego podparcia w okolicach końcowego odcinka przewodu pokarmowego?
I zdjęć?
A mówiąc poważnie chciałbym zwrócić uwagę na urazy związane z holem,powodowane przez metalowy przypon i w mniejszym stopniu przez plecionkę.Najczęściej mają postać skośnych ubytków śluzu i łuski ,a często i skóry widocznych na bokach ryby.Metalowy przypon rozcina w niektórych przypadkach szczękę lub żuchwę ryby...
Szukanie analogii, póki na luzie, na wesoło to nic złego
.
I faktycznie, masz rację próby podebrania mojego opasłego cielska, czy to podbierakiem, czy chwytakiem pewnie nie spodobałyby mi się za bardzo, chociaż z dwojga złego wolę jednak podbierak, co do pozowania do zdjęcia, czemu nie? Jak ktoś chce sobie album wędkarski moją facjatą spaskudzić...
Za to za wszelkie próby otarcia śluzu, od razu mówię, biję bez ostrzeżenia...
Zostawiając jednak żarty za sobą, to jedno co rzuca się w oczy w tych naszych przepychankach to bardzo ciekawa linia obrony zwolenników chwytaka.
Łatwo wyłapać i to w różnych wpisach, próbę uzasadnienia podbierania ryby gripem poprzez wyliczanie różnych - możliwych katuszy jakich i tak już stworzeniu podczas walki, zacięcia, fotografowania wreszcie, dostarczyliśmy i tu wpadamy w taka małą pętelkę, która zawsze kończy się tym samym, wędkarstwo to krwawy sport, ryby cierpią, ryby krwawią, co wy chcecie od chwytaka, święci nie jesteście bo ryby łowicie jak i my. To co? Jedna dziurka w tą, czy w tą już nie ma znaczenia? Skoro cierpią i tak?
Trochę inaczej to widzę, może się mylę, może nie, ale jeśli już świadomie ryby kaleczymy, narażamy na stres to może tak minimalizujmy straty?