Dawno temu,jeszcze w czasach PRL-owskiej rzeczywistości,urodził się pewien wędkarz (tak,wędkarzem się człowiek rodzi)...Od początku jego życie związane było z przyrodą,lasami,wodą,łąkami rozległymi...Sztuki łowienia uczył się od taty,dziadków dwóch,nawet jego mamy,która nie z mniejszym animuszem wędkowała...Niemal codzienne wyprawy nad wodę utwierdzały go w przekonaniu,że z wędkarstwem nie rozstanie się nigdy,będzie to jego chleb powszedni,miłość nie rozerwalna,będzie mu tak potrzebne jak tlen do oddychania...
Zaczęło się jak zwykle w takich przypadkach,Króciutki bambus (wcześniej leszczynka) robaczek i okonki,czasem wzdręga czy płotka zawisła na haku.Jaka to była radość,radość dziecka,które dostało w prezencie najpiękniejszą,najbardziej wymarzoną zabawkę.Wraz z nim cieszył się,także jego tato,który skrzętnie przekazywał swoją wędkarską wiedzę "młodemu". Przez lata nie było końca wspólnych wyjazdów,sukcesów,porażek,odkrywania nowych łowisk,miejscówek,sposobów oraz przynęt.Z biegiem czasu młody wędkarz,ewoluował w swej profesji,łowił więcej ryb,większych przede wszystkim.Wykorzystywał wiedzę łowiących wraz z nim wędkarzy,czasem sam coś odkrył,sam do czegoś doszedł (to chyba cieszyło go najbardziej).
Trwała ta wędkarska szkoła ta radość z każdej złowionej ryby z każdego wypracowanego brania,udanego zacięcia i holu...Przez lata,nic się nie zmieniało,oprócz zdobytego doświadczenia,wiedzy i kunsztu,nic poza jedną niepozorną rzeczą,która uwierała weń,jak zadra w sercu,powodowała smutek,smutek,który ciężko było opisać i zdiagnozować...Środowisko,realia powodowały,że chłopak próbował przed samym sobą ukryć ten stan rzeczy...Starał się nie dopuszczać do siebie myśli i pytań,dlaczego z jakiego powodu zabijasz ryby?!Czy z chęci pochwalenia się...?O to chodzi,aby ktoś klepnął cię w plecy i powiedział,jaki to jesteś dobry wędkarz...?Bo umiesz znaleźć,skusić do brania,wreszcie wyholować i zabić?!Kto dał ci to prawo...?
Myśli kotłowały się w głowie,nasuwały się pytania,Co powiedzą koledzy,czy uznają za wariata...?Definitywny przełom w rozumowaniu młodego wędkarza,nastąpił na jednej z wielu wypraw nad wodę...Otóż po pięknym braniu,emocjonującym holu na dnie łodzi wylądował piękny szczupak,ogromny,cudownie wybarwiony...Tyle radości znów sprawiła ryba chłopakowi.Wziął ją delikatnie na ręce spojrzał głęboko w oczy,które zdawały się mówić,wręcz krzyczeć...Czy to,że dałem się nabrać na twoją "sztuczkę daje ci prawo do tego aby mnie zabić..?Ja też chcę żyć,pragnę tego tak samo ja ty.Dlaczego nie potraktujesz mnie jak przeciwnika godnego siebie,rywala,boksera,z którym stoczyłeś długi,ciężki,morderczy pojedynek a po ostatnim gongu podałeś mi rękę i całą złość schowałeś do "kieszeni"...? Dzisiaj wygrałeś,daj mi szansę się zrewanżować...
Czy tak było naprawdę,czy zmęczony mózg spłatał figla...?Nie wiem,nigdy się nie dowiedziałem...
Coś definitywnie pękło w chłopaku,od tej chwili obiecał sobie,że już nigdy więcej nie będzie zabijał ryb... Ciężkie były początki,jak zawsze...Koledzy,znajomi drwili,wyśmiewali.Pukali się w głowę mówiąc,wariat czy co...?Chłopak,rozglądał się dookoła szukał podobnych do siebie "wariatów" nie chciał być osamotniony w swoimi twardym postanowieniu.Wreszcie znalazł,przypadek, zrządzenie losu...?Może po trochę jedno i drugie...?Nieważne,ważne że znalazł miejsce gdzie czuł się dobrze,swobodnie mógł wyrazić,wykrzyczeć to co czuje,co sprawia mu radość.Znalazł jerkbait,pl,już nie będzie sam...
Forum nie nauczyło go nie zabijać ryb,ale utwierdziło w przekonaniu,że to co zrobił kiedyś dawno temu na łodzi było słuszną decyzją,słuszną i nieodwracalną po wsze czasy...
Po wysłuchaniu tej opowieści sam dochodzę do wniosku,że nasze forum zrzesza ludzi,którzy już dawno podjęli słuszną decyzję a teraz uczestnicząc w życiu portalu tylko się w niej utwierdzają.Krzewią i szerzą dalej idee C&R
Jeśli ktoś sam nie zechce zrobić "kroku" naprzód,nie znajdzie nigdy tego forum...Będzie tutaj "zalegał" ale nie zrozumie tego najważniejszego przekazu....
Rozglądajcie się Koledzy dookoła,może gdzieś obok,wcale niedaleko jest "młody wędkarz",który bije się z własnymi myślami,wystarczy go wtedy naprowadzić,po prostu pomóc przestać zabijać ryby...
Wysłuchał i notował:Krystian
Użytkownik krystiano1981r edytował ten post 08 listopad 2013 - 18:36