Więc lepiej jakbym tego ślepego okonia wypuścił, aby zdechł z głodu, pewnie byłoby to bardziej humanitarne? wybacz ale mógłbyś to pozostawić kwestii mojego sumienia.
Nikt mnie chyba nie zjechał, nie chodzi mi nawet o ten wątek. Czytałem stare tematy i akurat przy tym to się jakoś skumulowało.
Wracając do tych nieszczęsnych 145 ryb na 8 osób, to można to różnie podzielić, bo ktoś mógł akurat złapać i zabrać 4,6 no nawet 8, jak się jedzie ten raz w roku nad morze i ma się kogo obdarować, to chyba to nie jest jakaś pazerność (nie chodzi mi o podarowanie ryby w stylu włoskiej mafii
). Jedną dasz bratu, jedną tacie, jedną dobremu koledze i to chyba nie jest aż taka wielka tragedia. Może nawet jedna najmniejsza zostanie dla teściowej, taka która zachowała haczyk i akurat uda się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu
. Chyba nie powiesz mi, że ktoś jedzie na ryby, żeby mu się całkowicie koszty zwróciły? Ile tej ryby jesteś w stanie zabrać 10-20kg? W porcie kupisz po 6zł za kg i jeszcze Ci na piwo zostanie.
Nie chodzi mi tutaj o bronienie kłusoli, czy takich którzy jadą na ryby z myślą, żeby tylko wrócić z czymś na patelnie może nawet z kaczką (choć tutaj kij też ma dwa końce, bo patrząc na takich emerytów, którzy mają wyżyć za 800zł miesięcznie, to co niektórych też można zrozumieć, bo może to być jego jeden z lepszych posiłków, a możliwe że w ciężkich chwilach jedyny). Niektórym łatwo kogoś osądzać, ale czasami warto się nad tym zastanowić, bo nigdy nie wiadomo co by było, gdybyśmy znaleźli się w podobnej sytuacji.
Również nie jestem za zabieraniem wszystkiego za wszelką cenę, ale nie można popadać w skrajności i traktować "niedzielnych smakoszy", którzy raz na jakiś czas zabiorą rybę, jak ludzi gorszego gatunku.
Użytkownik MateuszDDZ edytował ten post 26 listopad 2013 - 00:01