
Wróciłem zmachany jak pies sołtysa po wizycie listonosza a tu słyszę: teraz my idziemy a ty zostajesz. Masz dyżur w obozie.
Nawet towarzystwo mi zostawili:
Reszta towarzystwa poszła w górę rzeki, na głębszą nieco wodę.
Tam co nieco rybek padło. Padło też trochę sprzętu.
Ale o tym może ktoś inny
