Flying Lure - jak w Polsce?
Started By
Anguiler
, 13 cze 2008 09:41
9 odpowiedzi w tym temacie
#1 OFFLINE
Napisano 13 czerwiec 2008 - 09:41
W połowie (pierwszej) lat 90-tych były mocno reklamowane i sprzedawane tzw. fruwające przynęty w TV i sprzedaży wysyłkowej, czasem w sklepach. Potem zniknęły, a ja ostatnio znalazłem trochę tego w domu - mniejsze i większe w różnych kolorach, raczej ciemnych. Czy ktoś z kolegów łowił na to polskie ryby np okonie czy sandacze?
Pamiętam instrukcję z TV jak to prowadzić - poderwać jak gumę i dać opaść na dno. Czy taka przynęta miałaby szansę np. na zaporowych sandaczach?
Ot, tak z ciekawości pytam
Pamiętam instrukcję z TV jak to prowadzić - poderwać jak gumę i dać opaść na dno. Czy taka przynęta miałaby szansę np. na zaporowych sandaczach?
Ot, tak z ciekawości pytam
#2 OFFLINE
Napisano 13 czerwiec 2008 - 09:49
Pawle kiedyś mialem kilka sztuk tej przynęty, nawet nie wiem skąd Mialem te mniejsze i nawet udalo mi się zlowić na nie kilka okoni, ale chyba tylko dlatego że ja uparty jestem ,generalnie nic pozytywnego o tej przynęcie od osób jej uzywających nie słyszałem.
#3 ONLINE
Napisano 13 czerwiec 2008 - 20:06
koleżanka mi sprezentowała w spadku po ojcu [']
śmieszne są ale haki tandetne
nie łowiłem na to jeszcze
śmieszne są ale haki tandetne
nie łowiłem na to jeszcze
#4 OFFLINE
Napisano 13 czerwiec 2008 - 21:13
Jeden okoń 47 cm i ........ nic więcej. Niestety zniechęciłem się po 10 dniach łowienia. Może, i to jest prawdopodobne, używałem ich w złym okresie - na jesieni. Myślę,że efekty byłyby lepsze w cieplejszych miesiącach.
#5 OFFLINE
Napisano 16 czerwiec 2008 - 13:55
Polów i opowiedz. Na ZZ ryby tego pewnie nie widzialy, moze sie i która oszuka?
#6 OFFLINE
Napisano 17 czerwiec 2008 - 23:16
Nie wiem czy jest sens używać tej przynęty na stojące przy dnie sandacze. Pierwotnie ta przynęta była zaprojektowana do łowienia basów wielkogębowych i innych ryb pomiędzy płytko zatopionymi krzakami, drzewami. Wręcz aby posłać przynętę pod nawis gałęzi. Czy u nas sandacze bytują na takiej wodzie? Raczej rzadko, prędzej w nocy.W nocy i tak nie poprowadzisz precyzyjnie przynęty.
#7 OFFLINE
Napisano 19 czerwiec 2008 - 07:26
Chyba w latach 90 pojawiło się to coś:
- mój kolega, który kupił całe pudło ->
- ja, który kupiłem kilka sztuk ->
Pozdrawiam
Remek
- mój kolega, który kupił całe pudło ->
- ja, który kupiłem kilka sztuk ->
Pozdrawiam
Remek
#8 OFFLINE
Napisano 19 czerwiec 2008 - 08:42
można prosić foto tej przynęty?
#9 OFFLINE
Napisano 19 czerwiec 2008 - 09:13
Prosic zawsze mozna...
flying lure
sposob zbrojenia
Jak widac nie guma jest najwazniejsza lecz rodzaj obciazenia, powodujacy przy szarpnieciu i odpuszzceniu, ze przyneta oddala sie od wedkarza.
Powinien byc to sposob np. na lowienie szzcupakow, ktore nie chca wylazic z glebokiej trzciny.
Ale...to raczej jest dla ludzi z anielska cierpliwoscia...
Gumo
flying lure
sposob zbrojenia
Jak widac nie guma jest najwazniejsza lecz rodzaj obciazenia, powodujacy przy szarpnieciu i odpuszzceniu, ze przyneta oddala sie od wedkarza.
Powinien byc to sposob np. na lowienie szzcupakow, ktore nie chca wylazic z glebokiej trzciny.
Ale...to raczej jest dla ludzi z anielska cierpliwoscia...
Gumo
#10 OFFLINE
Napisano 20 czerwiec 2008 - 21:37
a mi to sie nawet udalo skusisc pare eboli. byloto w czsach kiedy chodzilem jeszcze z pikerem na szczupakami. byl jakis listopad moze ciutke pozniej. razem z kolega mielismy kawalek kry parenascie metrow od brzegu. rzut na krewedz... i wio... pod lod. tam wlasnie siedzialy zebate rozbojniki.... zabawa byla fajna... niewielkie bo nie wielkie. ale wtedy poltorakilowy szczupiec to byl niemal szczyt moich marzen teraz to sie juz jakos troche zmienilo... nie wiem moze wraz ze wzrostem czlowieka marzenia tez rosna
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych