...bo pstragi do kajakow to sie juz przyzwayczaiły.
Pstrągi tak, lipienie również, ale co z ludźmi?
Ja na pstrągach szukam przede wszystkim ciszy, spokoju, samotności, jednak nawet gdybym był niezwykle towarzyskim i otwartym człowiekiem, to dwusetny kajak mijający mnie na długość w najlepszym razie wiosła, oraz sto pięćdziesiąte pytanie "czy bierą", i tak zupełnie po ludzku by mnie wkur... zdenerwowało. Tym bardziej że odbywa się to niemal zawsze przy akompaniamencie pisków/wrzasków/śpiewów/przekleństw i oczywiście z tym charakterystycznym głuchym dudnieniem o burty którego echo zapowiada eskadrę czerwonych katamaranów czasem sporo wcześniej zanim się jeszcze dadzą zobaczyć. Dla mnie to w żadnym razie nie są warunki do oddawania się swojemu ulubionemu hobby i to że ryby biorą nie jest dla mnie absolutnie żadnym argumentem. W tym roku mam co prawda silne postanowienie wybrać się na Wieprz ze 3 razy w sezonie kajakowym, licząc że jeśli pogoda będzie bez szału, a ja pojadę np. w poniedziałek, to będzie znośnie, ale spójrzmy prawdzie w oczy - każdy kto zna temat wie że się oszukuję...
A Por? Cóż, wiem że niewielkimi odcinkami wygląda to lepiej, ale generalnie każdemu ceniącemu przyrodę w możliwie niezmienionej formie kontakt z tym ciekiem przynosi niesmak/nerwy/obrzydzenie/rozczarowanie/niedowierzanie. Cóż, jakieś pstrągi będące cieniem dawnej świetności jeszcze tam są, ale tego w czym żyją nie sposób już nazwać rzeką. Jeśli dla kogoś liczą się wyłącznie ryby, to oczywiście może próbować. Wszystkim innym odradzam.