W dzisiejszym programie: czy kołowrotek wyważa wędkę? Prawda czy fałsz? Za chwilę postaramy się znaleźć odpowiedź.
Całe życie ocieram się o najprzeróżniejsze, łatwo i bez zastanowienia powtarzane bajki, klechdy, mity i przeróżne głupoty. Wynika to zazwyczaj, wydaje mi się, z głębokiej indolencji naukowej ( czyli braku podstaw w wykształceniu ) wierzących i powtarzających te brednie, ich płytkich horyzontów albo zwyczajnego braku refleksji.
Kiedyś, pamiętam, oglądałem w łódzkiej Trójce, sondę uliczną na temat heliocentryzmu. Pytanie brzmiało: czy Ziemia kręci się wokół Słońca, czy odwrotnie, Słońce wokół Ziemi? Odpowiedzi zazwyczaj padały poprawne, ale trafił się jeden dziadek, który rzucił do kamery po głębszym zastanowieniu: a bo to panie, różnie mówią...
Wydawało mi się nieprawdopodobne, aby 1300 lat po Arystarchu z Samos, kilkaset lat po Koperniku, Tycho de Brache'u, Johannesie Keplerze, Galileuszu i Newtonie, w dobie rozwiniętej astronomii, ktokolwiek mógł nie wiedzieć co kręci się wokół czego. A jednak! Śmiem twierdzić że nasz bohater nie jest jedynym...
Z nieskrywaną przyjemnością oglądałem zmagania olimpijskie w Soczi. Olimpiadę ruskie wywalili rewelacyjną. Na bogato, z przepychem, po bizantyjsku. Dla mnie bomba.
Cóż z tego, kiedy co i rusz słyszałem naszego komentatora, uporczywie powtarzającego piramidalną bzdurę, że jeśli narciarz, saneczkarz czy bobsleista jest ciężki, to będzie szybciej zjeżdżał. Sam wielokrotnie doświadczyłem tego na własnej, okazałej osobie. A to moja kobita, przy okazji zjazdu z Kasprowego, kiedy nie może mnie dogonić na nartostradzie, mówi: cięższy jesteś to szybciej jedziesz. A to towarzystwo w gondolce na Jaworzynę Krynicką kłóci się ze mną o to samo do upadłego, w dodatku jest niedouczone na poziomie podstawowym ( dyplomy rozlicznych uczelni jak się okazuje nie mają tu żadnego znaczenia ) i nieprzemakalne czyli argumentoodporne. A przecież od 500 lat, od czasów Galileusza wiadomo, że w polu grawitacyjnym wszystkie ciała przyśpieszają tak samo. Jeśli pominiemy opory powietrza, masa nie ma znaczenia. Na Księżycu, w próżni, piórko i kamień spadają z tą samą szybkością. A przecież zjazd z górki to nic innego tylko właśnie odmiana swobodnego spadania w polu grawitacyjnym Ziemi. Ja zaś jeżdżę szybciej od mojej lubej bo mam szybsze narty i jestem lepszy w te klocki, a nie dlatego że jestem 2,5 raza od niej cięższy. Hehe.
Teraz ad rem.
Najpierw dramatis personae:
1. Wędka Batson IST 993 F 7 - 14 gr, 2,55m, ciężar nieznany ale to bez znaczenia dla eksperymentu.
2. Kołowrotek Daiwa Certate 3000, waga 303 gr wraz z plecionką i malutkim karabińczykiem.
3. Kołowrotek Daiwa Caldia 2500, waga 291 gr, także w raz z plecionką i tycim karabińczykiem.
4. Kołowrotek Okuma Safina Pro ( rozmiar nieznany; kołowrotek kupiony wraz z matchówką dla damy, co także nie ma znaczenia dla eksperymentu ) waga 236 gr czystego plastiku wraz z żyłką tonącą 0,15 mm.
5. Naprędce sklecona z listewek ramka imitująca wędkarski uchwyt czyli taki między palcem wskazującym a środkowym. Ja tak przynajmniej trzymam kołowrotek. Rzecz o podstawowym znaczeniu dla eksperymentu. Masa nieznana, nie ma znaczenia.
6. Elektroniczna waga kuchenna Clatronic Sronic Pierdonic o dokładności do 1 gr. Także rzecz o znaczeniu podstawowym.
7. Dwa dość wygodne krzesła obite skajem czy inną dermą, pozostałość po likwidacji knajpy. Także nie mają znaczenia dla eksperymentu bo mogą być dwa dowolne, inne krzesła albo jakieś podpórki. Wsio rawno.
8. Aparat fotograficzny znanej i cenionej firmy, niestety z kitowym zoomowatym szkłem, bo lepsze stalki zaanektował synuś kochany i nie chce oddać. Ma znaczenie dla eksperymentu o tyle o ile.
Pytanie zatem brzmi: czy kołowrotek wyważa wędkę spinningową? Bo że wyważa muchówkę to wiadomo.
Twierdzę że nie wyważa, bowiem kołowrotek w zasadzie każdorazowo jest trzymany za stopkę ( między palcami dłoni ) czyli w środku jego ciężkości. Żeby miał pełnić rolę ciężarka wyważającego, musiał by być odsunięty od ręki w tył. Tak jak ma to miejsce w muchówce. Oczywiście, można w trakcie zwijania trzymać spinning za foregrip albo wręcz za blank i wtedy faktycznie kołowrotek nam wędkę wyważy. Ale do rzutu musimy go złapać normalnie czyli stopkę włożyć między palce dłoni. I nie ukrywajmy, wszyscy łowimy tak samo, czyli zawsze trzymamy kołowrót między palcami dłoni. Wtedy nie pełni żadnej funkcji wyważającej.
A jak tego dowiodłem?
Po kolei wkładałem stopkę kołowrotka w moja ramkę, dokręcałem do wędki, ramkę czyli zawias opierałem na krzesłach zaś koniec wędki lądował na wadze. W moim przypadku, niezależnie od ciężaru kołowrotka, wynik na wadze oscylował między 15 a 16 gramów. Taki był nacisk szczytówki na wagę. Czyli wynik identyczny, w granicach błędu pomiarowego ( waga do 1 gr ). Nieznaczne różnice mogły być spowodowane także bardziej lub mniej wysuniętą szpulką albo korbką, co mogło mieć znaczenie dla wyważenia. Ale nie czarujmy się, to tylko 1 gr różnicy, zresztą nie zawsze się pojawiał.
Wniosek zatem może być tylko jeden: KOŁOWROTEK NIE WYWAŻA WĘDKI SPINNINGOWEJ! ABSOLUTNIE!
CDN – co należało dowieść.
Ta dam! Tam da ra dam!
Widzę że owacja na stojąco! Na scenie lądują kwiaty!
O! U wejścia na scenę kłębi się tłum fotoreporterów i fanki topless. Lecę udzielać wywiadów i rozdawać autografy. Pa!
Poniżej zdjęcia z eksperymentu, robione w moim domowym, piwnicznym składzie starzyzny a także miejscu gdzie buduję samoloty, skrobię wobki, macham kijami w styczniu a czasami w lipcu zakładam buty i przypinam narty. Więc proszę o wyrozumiałość za bałagan.
Załączone pliki
Użytkownik skippi66 edytował ten post 01 marzec 2014 - 00:37