Jez. Rajgrodzkie
#1 OFFLINE
Napisano 27 sierpień 2008 - 22:05
Proszę o odpowiedzi w tym wątku lub na priv.
Dzięki z góry .
#2 OFFLINE
Napisano 28 sierpień 2008 - 10:31
#3 OFFLINE
Napisano 28 sierpień 2008 - 15:52
Jest to jezioro trudne, srednia glebokosc 15m...
Na elektryku dzisiaj jakbym mial plywac to....j...q...ja p...
Gumo
#4 OFFLINE
Napisano 28 sierpień 2008 - 21:40
#5 OFFLINE
Napisano 28 sierpień 2008 - 22:07
Polak potrafi.woda jest czysta jak łza od wszelakiego żyjacego,znienawidzonego drapieznika co tylko ryby wyjada ,teraz zapuszcza sobie karpiki i bedzie wspaniałe łowisko i swierze ryby na kila
#6 OFFLINE
Napisano 29 sierpień 2008 - 12:23
jeżeli mam coś doradzić, to płyń i łów w zatoce jeziora Stackiego. Jeszcze dwa lata temu łowiłem tam ładne szczupaki. Gadałem z miejscowymi i też łowili sporo szczupaka.
Nie wiem jak jest w tym roku, ale dwa lata temu było całkiem, całkiem
#7 OFFLINE
Napisano 31 sierpień 2008 - 18:38
Przede wszystkim bardzo dziękuję za wszystkie Wasze porady, oparte na doświadczeniach Waszych lub Waszych znajomych.
Niestety, na ten wyjazd, technicznie byłem nieprzygotowany - nie miałem ani silnika, ani echa. Pogoda pokazała mi, że właśnie w ten weekend szczególnie ten pierwszy przydałby mi się bardzo. Silny wiatr przechodzącego przez Polskę frontu rozwiał w piątek i sobotę fale do tzw. czwórki. W sobotę z kolegą, płynąc na wiosłach, nie dawaliśmy rady posuwać się do przodu dziobem pod falę.
Taka pogoda spowodowała, że obławialiśmy głównie okolice trzcin, w odległości mniej więcej do 50m od trzcin. Okolice te były zarośnięte podwodną roślinnością - tam gdzie nie były, macałem gumą. Szukaliśmy, z racji fali, rejonów osłoniętych od wiatru.
Dzisiaj przed powrotem (słaby wiatr, mżawka) wypuściliśmy się nieco dalej - na wejście do jez. Stackiego. Łowiliśmy na głębokich spadach, ale również bez efektu.
Ogólnie więc, przez dwa i pół dnia czesania ww. rejonów, nie zanotowaliśmy ZADNEGO brania - ani okonia, ani szczupaka. Mam w sobie na tyle pokory, aby traktować ten wynik również jako po części efekt łowienia wyłącznie z ręki na niewielkim fragmencie akwenu. Biorąc pod uwagę jednak, że przerzuciliśmy naprawdę wiele przynęt przez ten weekend, fakt nie odnotowania żadnego brania nie świadczy moim zdaniem dobrze o gospodarce rybackiej w tym jeziorze - takie apokaliptyczne opinie również do mnie przed wyjazdem docierały.
Konkludując - nauczką z tego wyjazdu jest dla mnie to, że właśnie przeszukuję allegro w poszukiwaniu silnika elektrycznego i już poczyniłem kroki w celu zakupu echa. Parafrazując Czego nie złowię, to mnie wzmocni .
#8 OFFLINE
Napisano 31 sierpień 2008 - 22:46
#9 OFFLINE
Napisano 02 wrzesień 2008 - 12:33
#10 OFFLINE
Napisano 03 wrzesień 2008 - 13:38
Więc albo polityka rybacka albo polityka wędkarska. Tam chyba jednak jest prowadzona polityka rybacka. Rajgrodzkie omijam z daleka.
#11 OFFLINE
Napisano 03 wrzesień 2008 - 15:27
Rajgrodzkie omijam z daleka.Amen.To samo z pobliskim jez.Dreństwo.Dzierżawca jest zabójcą tego jeziora.
Pozdrawiam.Paweł
#12 OFFLINE
Napisano 03 wrzesień 2008 - 20:28
I nie jest to bynajmniej powod do...czegokolwiek. Piekne jeziora, zmarnowane dla ludzi lubiacych relaks z wedka w reku, a przy tym widzacy nieco dlej niz...koniec roga recznika na plazy...
Gumo
#13 OFFLINE
Napisano 03 wrzesień 2008 - 20:51
#14 OFFLINE
Napisano 03 wrzesień 2008 - 21:08
No właśnie - tylko dlaczego u nas tak jest? Lokalne układy w stylu Akwenu Eldorado (kiedyś był taki serial o Mazurach), łatwa i szybka mamonka ze sprzedaży świeżej rybki, a po nas choćby potop, miejscowa kłusownicza tradycja na własne potrzeby (powodująca, że trudno jest utrzymać łowisko z dala od lokalesów na gapę), przymykanie oczu na ww. procedery przez PZW czy wszystko po trochu? Dlaczego nie może być normalnie? Czasami niestety nachodzi mnie smutna refleksja, że u nas ta nienormalność jest niestety normą i powoli pozostanie nam szukać normalności (czytaj: ryb) gdzie indziej .(...)a prawda jest taka, ze dzierzawcy w/w wod stawiaja na...sieci a nie na wedkarzy. (...) Piekne jeziora, zmarnowane dla ludzi lubiacych relaks z wedka w reku, a przy tym widzacy nieco dlej niz...koniec roga recznika na plazy...
#15 OFFLINE
Napisano 04 wrzesień 2008 - 08:23
Poza tym nie rozumiem polityki dzierżawców. Przypuszczam,że za tonę odłowionego leszcza można sprzedać za 1,5 - 2 zł/kg, czyli za tonę można zarobić 1500-2000zł odliczając koszty rybaków, koszty paliwa itp. nie zostaje zbyt dużo kasy. Poza tym jak długo trzeba czekać aby można było tą tonę leszcza wyhodować.
A gdyby tak postawić na wędkarzy:
kasa z turystyki wędkarskiej: licencje za łowienie, wypożyczanie łódek, kwatery, śniadania obiady kolacje, knajpki (klubokawiarnie), no i sklepy wędkarskie......
Wydaje mi się, że na wędkarzach można zarobić te 2000 zł w dwa - trzy dni, pod jednym warunkiem : ŻE RYBY SĄ W JEZIORZE A NIE TYLKO WODA!!!!
pozdr. Paweł
#16 OFFLINE
Napisano 04 wrzesień 2008 - 09:06
Przecież to normalne- jest kapitalizm i jest dzierżawca prywatny, ma on wizję biznesu taką jaką ma i nie zależy mu na wędkarzach- wolno mu. Nikt nie nakazuje producentowi krasnali ogrodowych produkować popiersi JP II. Jedynie RZGW może mieć do niego jakieś zarzuty, skoro nie mają to wszystko jest OK. PZW nie ma nic do tego, Żydzi i cykliści też.No właśnie - tylko dlaczego u nas tak jest? Lokalne układy w stylu Akwenu Eldorado (kiedyś był taki serial o Mazurach), łatwa i szybka mamonka ze sprzedaży świeżej rybki, a po nas choćby potop, miejscowa kłusownicza tradycja na własne potrzeby (powodująca, że trudno jest utrzymać łowisko z dala od lokalesów na gapę), przymykanie oczu na ww. procedery przez PZW czy wszystko po trochu? Dlaczego nie może być normalnie? Czasami niestety nachodzi mnie smutna refleksja, że u nas ta nienormalność jest niestety normą i powoli pozostanie nam szukać normalności (czytaj: ryb) gdzie indziej .
#17 OFFLINE
Napisano 04 wrzesień 2008 - 10:13
#18 OFFLINE
Napisano 04 wrzesień 2008 - 13:37
Wiem o tych krótkich okresach dzierżawy i to mnie szczególnie mierzi, bo wiem, że niektóre spółki przenoszą się z wytrzebionego jeziora na nowe i trzebią dalej. Ciekaw jestem, kto przejmuje w dzierżawę jeziora, które już są wytrzebione? Może to jest opcja dla tych, którzy chcieliby zainwestować w jeziora pod wędkarzy?@ Marcinesz - powód jest prosty, większość jezior dzierżawiona jest na okres 5 lat. Co najprościej zrobić w 5 lat? Wyjąć sieciami wszystko co się rusza. Nikt nie myśli o zarybianiu bo to inwestycja na dłuższą metę. Po 5 latach przychodzi następny dzierżawca i dalej rąbie. I tak w kółko. Z czasem nie ma już czego rąbać i dochodzimy do takiego stanu jaki mamy dzisiaj. Na Mazurach to standardowa procedura.
#19 OFFLINE
Napisano 04 wrzesień 2008 - 14:31
Takie stricte wędkarskie przeznaczenie zbiornika jet niestety bardzo ryzykowne, właśnie ze względu na tą nieprzewidywalność ryb. Do tego porównajcie wielkość Rajgrodzkiego i Wygonina. O ile większe nakłady trzeba byłoby ponieść, aby w równym stopniu zasiedlić dajmy na to szczupakami te dwa akweny? To są olbrzymie pieniądze, zainwestowane w bardzo specyficzny i wrażliwy towar, bez najmniejszych nawet gwarancji, że wszystko się uda. W końcu wystarczy jedna katastrofa ekologiczna, aby nasz wieloletni wysiłek i miliony złotych utopić bezpowrotnie. Trudna sprawa. Z małym jeziorkiem jest nieco prościej, z tak wielkimi jak Rajgrodzkie...
Tu szanse mają tylko takie molochy jak PZW, duże spółdzielnie rybackie, gdyby tylko były odpowiednio zarządzane.
Co o tym myślicie?
#20 OFFLINE
Napisano 04 wrzesień 2008 - 14:47
Widzę tu jednak szansę dla wspóldziałania samorządów lokalnych, coraz bardziej zainteresowanych w tym, aby przyciągnąć turystów (więc dlaczego nie turystów-wędkarzy?) do swojego regionu, czyli np. nad swoje jeziora.
Przy odpowiednim ustawodawstwie, na dużych akwenach:
- samorządy lokalne powinny otrzymywać i alokować odpowiednią część środków na np. zarybianie jezior;
- mała prywatna inicjatywa powinna mieć sprzyjające warunki do tworzenia infrastruktury turystycznej (m.in. wędkarskiej).
Taki model działa narciarsko np. we włoskich Dolomitach - stok jako taki jest właśnością utrzymywaną (ratraki, naśnieżanie, wyciągi) przez samorządy lokalne. Ale już infrastruktura turystyczna (pensjonaty) są prywatne. Obie strony są zainteresowane, aby jak najwięcej narciarzy przyjeżdżało w ich góry, a nie np. w austriackie Alpy, więc współdziałają ręka w rękę.
Na małych akwenach to samo, co powyżej, z tym, że jako zarybiający mogłyby się włączać w to dzierżawcy prywatni jezior, w porywach zarówno zarybiając jak i tworząc swoją infrastrukturę.
Do działania ww. modelu potrzebne jest jednak, jak widać, albo wyłączenie z dzierżawy akwenów pod odłowy rybackie, albo w jakiś sposób pogodzenie tych odłowów z taką gospodarką rybostanem, aby jeziora nie trzebić do nogi, bo wtedy nad takie jezioro żaden turysta-wędkarz nie przyjedzie.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych