Wyczyn...
#21 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:00
To łatwiej na brzeg wyjść, łódeczkę na plecy i przecinać lądem do miejsca wodowania
#22 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:02
Pozdrawiam
Remek
#23 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:04
#24 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:06
Poza tym Andrzej zabiera na ryby 50 kg słodyczy i tyleż samo przynęt I ja miałbym to dzwigać? Wolę od razu wyskoczyć za burtę
#25 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:09
Do wioseł Panowie , do wioseł!!
Załączone pliki
#26 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:16
Załączone pliki
#27 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:17
#28 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:22
#29 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:46
Kiedyś z jednym kolegą dobrze odżywionym popłynąłem na środek jeziora Rogowo w województwie pomorskim. Grubasowi zachciało się przechodzenia z rufy na dziób. Łódka nas nakryła. Do brzegu było około kilometra. Trzymając się tej łupinki dopłyneliśmy do brzegu. Na dnie zostało sprzętu za kilka tysięcy złotych. następny tydzień to było rycie jeziora, ustalanie pozycji i próby podysku kiji, kołowrotków, sprzętu i,t,d, Nie chciałbym tego przechodzić jeszcze raz.
Dlatego tytuł bym rozwinął do - wyczyn czy głupota-
pozdrawiam
#30 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:50
@Thymallus sporty extremalne maja to do siebie ze sie poszukuje adrenaliny w jak najwiekszych ilosciach , a tak na serio to mysle, ze Andrzej i Jacek sa na tyle zgranym zespolem iz w takim tandemie czuja sie wyjatkowo bezpiecznie . Pozatym mysle, ze pewnie ten Twoj kolega wazyl nieco wiecej niz Jacek z Andrzejem razem wzieci . Oczywiscie z drugiej strony nie pochwalam takiego lowienia bo chwila nieuwagi i...
#31 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 16:55
Andrzej do dobrze odżywionych nie należy. Więc nie ma obawy
Wszystko trzeba robić z głową
Pozdrawiam, Jacek
#32 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 17:01
Czasem jestem ich świadkiem.
...tylko nie na mnie...aaaa
Załączone pliki
#33 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 17:03
Załączone pliki
#34 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 17:05
#35 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 17:22
#36 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 17:39
#37 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 17:56
A z śmiesznych sytuacji to pamiętam jak na jeziorze Roś (całkiem spora kałuża ) wyczerpał nam się z ojcem akumulator i musieliśmy wracać duży kawał na wiosłach. (Jak sobie teraz pomyślę, w jakich warunkach pływaliśmy naszą łupinką to aż nie mogę uwierzyć że byliśmy tak lekkomyślni.) Wszystko byłoby cacy gdybyśmy mieli te wiosła Jedyne czym dysponowaliśmy to mały pagaj i plastikowa pokrywka od wiadra. Z takim napędem przepłynęliśmy pół jeziora. Ale fortuna nam sprzyjała bo było zupełnie bezwietrznie. Dopłynęliśmy gdy było już zupełnie ciemno (przynajmniej sobie wstydu nie narobiliśmy)
#38 OFFLINE
Napisano 07 luty 2006 - 18:17
Z przygód, to ta łódka ciężko idzie na wiosłach. A Andrzej któregoś dnia zapomniał był dulek. Akumulator wyczerpał się na przeciwległym krańcu 350-hektarowego jeziora. I wracaliśmy niczym wioślarze w tempie... metra na minutę. Teraz się śmieję, ale wtedy chciałem Andrzeja utopić... W życiu się tak nie zmęczyłem
Prawda jest niestety trochę inna.
mieliśmy tylko sprawdzić maly odcinek jeziora ale jakoś tak wyszlo że zaplynęliśmy na sam koniec(a Lubikowskie nie jest male)Tam padl akumulator i zerwal się huraganowy wiatr.Smierć zaglądnęla nam w oczy bo Jacek nie wspomnial że mieliśmy tylko jedno wioslo... Nie można bylo przestać wioslować bo zaraz cofalo nas kilka metrów do tylu.Dodatkowo ta lódka lepiej plynie tylem gdy są dwie osoby.Doplynęliśmy dopiero na kolację...Po godzinie wiatr oslabl....
#39 OFFLINE
Napisano 08 luty 2006 - 11:05
To zdjecie: Ratunku toniemy! super jest.
Niestety zalety takich lupinek ujawniaja sie glownie podczas transportu... Ale czego sie nie robi, zeby sie do ryb dorwac?
Juz pare razy mialem klopoty na lodce powyzej 4m, zeby dotrzec do domu....gdybym wtedy mial taka lupinke to pewnie lowilbym juz w Krainie Wiecznych Łowow...
Gumo
p.s.Chyba rekord swiata widzialem na Śniardwach, na plyciznie miedzy Wyspami a brzegiem (Niedzwiedzi Rog) stal facet na niewiele powyzej 2m pontonie. Wialo tak, ze czapki z glow zabieralo, a facet na pontonie, obserwowany z daleka,raz niknal za fala, raz sie pojawial...
#40 OFFLINE
Napisano 08 luty 2006 - 11:38
Czasami plywalem z kolega po Martwej, kiedy tam jeszcze sandacze byly. Zawsze mnie sadzal na dziobie - 4 litery mokre do cna