Powiem tak, zdecydowałem się na HM-X Hunter. Wiem, że niektórzy twierdzą, że wędka nie jest warta swojej ceny, ale mi przypasowała od razu jak ją wziąłem do ręki. Ewidentnie leży mi w dłoni ten kij. Gdy odbierałem Carabelke, nie miałem takiego wrażenia, bardziej podchodziłem do sprawy na zasadzie, że nad wodą pewnie przekonam się o klasie tego kija.
W sklepie dostałem fajny rabacik, fachowo opisali mi ten kij. Druga pozycja o której myślałem St. Croix kosztowałaby mnie jakieś 500 złotych drożej. Wiem, że nie jestem kolekcjonerem wędek najwyższych lotów i większość z was większą uwagę zwraca pod względem komponentów w kiju, ale ja po ostatniej przygodzie zwracam uwagę na funkcjonalność. Wydaję mi się, że wędka jak najbardziej jest stworzona pod troć i spokojnie będzie posyłać przynęty na odpowiednie odległości. Ba nawet wydaję mi się być fajnym uniwersałem nad dużą rzekę. Jakościowo kij jest moim zdaniem pięknie wykonany, wszystko wygląda estetycznie i praktycznie. W porównaniu z carabelką, jak podniosłem dwa kije jednocześnie do góry, bez dwóch zdań HM-X jest lepiej wyważony, a co dziwne nie odstaje w moim odczuciu wagą. Przelotki są dużo większe i masywniejsze, ale wydaje mi się że nad morzem spełnią swoją role. Pewnie gdyby kij uzbroić samemu, byłby szybszy, ale szybkość jaką widzę teraz jest moim zdaniem wystarczająca.
Do kija dostałem bardzo solidne etui, na którym jest numer seryjny kija. Myślę, że jeśli odpukać coś by się z tym kijem stało, z serwisem też nie byłoby problemu.
Wracając do Carabelki, przeczytałem post Buju'a gdzie opisał Phenixa, jako blank amerykański robiony w Chinach. Już to raz usłyszałem i byłem prawdę mówiąc zdziwiony. Nie chodzi mi o to, że małe chińskie rączki spowodują gorsze walory użytkowe kija jak i jakość, ale sam fakt jest dla mnie o tyle ciekawy, że wiele osób jawnie wypominało niektórym marką chińską produkcję nie zauważając, że strasznie gloryfikowane Phenixy są chińskie. Tu wydaję mi się istotnym elementeż też możliwa modyfikacja wędki jeśli by się z nią coś stało, pod względem możliwej niezgodności podzespołów zamiennych. Już chyba patrząc na ten element byłoby może wygodniej zainwestować w jakiś polski blank firmy Fishingart. Czytałem od ludzi obiektywnych i zajmujących się tematem czysto hobbistycznie że naprawdę robią zajebiste blanki. Szkoda, że wiele osób tak gloryfikuję amerykańskie firmy, patrząc na zachód jak na inny świat nie zauważając naszych rodowitych produkcji. Czytałem też pozytywne opinie na temat nowozelandzkich CD'ków.