Witam.
Nie no ... moje obserwacje nie są tak do końca niczym nie poparte.
Po pierwsze jestem posiadaczem kilkunastu kręciołów muchowych pomimo dosyć krókiego okresu obcowania z muchowym rybołowieństwem. I tu jak najbardziej rozumiem i zgodzę się z każdym kolekcjonerem kołowrotkowych cacuszek ...
Po wtóre, wiedziony nieodpartym, technicznym instynktem staram się często rozkręcać to co możliwe jest do rozkręcania i ponownego złożenia. I tutaj może zaskoczę wielu kolegów, ale faktyczne wyroby z Europy i USA mają się często nijak do tych niby gorszych z metką wiadomo jaką ...
Oczywiście nie jest to reguła i to w obydwie strony. Oraz nie dotyczy li tylko kołowrotków muchowych - innych także, no generalnie każdego sprzętu technicznego współczesnej produkcj
Nie zamierzam niczego ani nikomu tu udowadniać.
Jedyne co chciałbym zasugerować to fakt, że dużo lepszym produktem jest coś co jest produkowane w tysiacach egzemplarzy i okazuje się że działa bezawaryjnie, niż taki sam bezawaryjny wyrób wyprodukowany np. w limitowanej serii kilkuset sztuk.
WIelkość "próby" robi swoje.
Z wielu względów - cenowych, reklamacyjnych, serwisowych, itp.
I tu zmierzam powoli też do pewnego zagadnienia socjologicznego, które też zosało niechcący poruszone.
Pewnie każdy z czytających to Forum chciałby żeby w naszym kraju wędkarstwo ogólnie było na poziomie przytaczanego wczesniej wędkarstwa w UK ...
Sęk w tym że do takiego poziomu nie doszli tam poprzez jego (wędkarstwa) elitaryzację i niedostępność cenową - wręcz przeciwnie, poprzez jego upowszechnienie.
Sprzęt muchowy na Wyspach można nabyć (taki podstawowy) niemal w każdej mieścinie powyżej 10 tys. mieszkańców. Za grosze ... nawet dla nas - Polaków ... nie wspominając już o samych Anglikach, Szkotach, Walijczykach czy Irlandczykach. Jest tego sprzętu mnóstwo i jest tani - dostępny dla każdego
Ten z wysokiej i bardzo wysokiej półki zaś, jest w granicach 50-80 % ceny naszej - polskiej.
To samo się tyczy wody w której można łowić ... w wielu angielskich hrabstwach nie ma nawet żadnych wymiarów ani okresów ochronnych. Wpłaca się do gminnej kasy wcale nie dużą opłatę i oprócz zezwolenia dostaje się informację o tym które wody są w jakich okresach wyłączone z wędkowania. I tyle ... można iść na ryby ...np. na najbliższy osiedlowy kanał gdzie szczupaki po 3-4 kg są niczym dziwnym ... Łowią tam też na robaka, mielonkę z puszki i ikrę lipienie, pstrągi i łososie w niemal każdym "siurku".
Żeby nie było - też mam pewne podstawy żeby pisać o tym (ale w kategoriach zatytułowanych "niestety").
Oglądnąłem ostatnio przez przypadek znaleziony w internecie film z Panem Franciszkiem Szajnikiem ... zobaczcie jakim kołowrotkiem łowi na tym filmie. Kosztuje w granicach 70-100 zł. Pewnie ma też i inne ... dziesiecio- czy więcej krotnie droższe ... nie wiem.
A osbiście uważam że najepszą marką jeżeli chodzi o kręćki jest angielski Greys (to chyba ten sam właściciel co Hardy o ile się nie mylę) produkowany w Korei. Setki tysięcy kołowrotków użytkowanych od Alaski po Europę,Azję, Australię i Nową Zelandię. A raczej był, bo nowe modele w niczym nie zachwycają.
Pozdrawiam.
PS. tanie kółka firmy Dragon, Jaxon i Robinson też są zaje...fajne, też jestem ich posiadaczem i złego słowa nie dam powiedzieć, zarówno jeżeli chodzi o dizajn jak i niezawodność i walory użytkowe ...
Użytkownik Forest-Natura edytował ten post 23 październik 2016 - 22:20