Panowie, jakiś czas temu presja na sumy wzrosła wręcz lawinowo, a że nie lubię tłumów to uciekłem na odcinki, gdzie nadal był spokój, aczkolwiek ryb mniej. Trudno - spokój za cenę wyników.
Jednak łowiących sumy jest coraz więcej, więc inni też zaczęli uciekać poza najbardziej rybne odcinki. Takie życie, trzeba się z tym jakoś godzić, mimo że łatwo nie jest.
Niestety trudno przejść obojętnie (a w zasadzie przepłynąć) obok zachowań jak to opisane na blogu.
Ostatnimi czasy powróciłem trochę na "stare śmieci" i okazuje się, że dla niektórych jest to wręcz standard. Niedawno trolowaliśmy po rynnie w okolicy brzegu, a na przykosie na środku rzeki płynęła druga łódka. Nagle chłopaki wyciągnęli woblery i ślizgiem wbili się na rynnę przed nas - dosłownie na 30-40m. Jednak trzeba im oddać to, że sami stwierdzili, że postąpili niezbyt kulturalnie i przeprosili nas na brzegu. Szacunek za to.
Dzisiaj jeden z forumowiczów j.pl zadzwonił do mnie, że wypłynęli sobie rano na jakąś przykosę i gdy się już do niej zbliżali, to jakiś ponton ślizgiem wbił się przed nich. Z opisu jednostki chyba wiem o kogo chodzi i słyszałem już sporo skarg na to pływadło na innym odcinku. Niedługo ludzie będą się bić o miejscówki? Czy to jest jakaś epidemia?
Apeluję żeby reagować na takie zachowania i kulturalnie zwracać uwagę. Jest nas już tylu nad wodą, że trzeba się jakoś mieścić na tej Wiśle, ale pewne standardy powinny obowiązywać.