Powracając jeszcze na chwilę do Orvisa, to co napiszę poniżej to tylko moja, mocno subiektywna opinia Fanem tej marki nie jestem. Sklep firmowy Orvisa zlokalizowany w centrum Londynu też za bardzo brania nie ma. Kupujących, czy też oglądających za każdym razem gdy tam byłem, czy też przechodziłem (dosyć często) na palcach jednej ręki można policzyć. Z reguły to preferujący aktywny tryb życia emeryci którzy przyszli kupić rękawiczki, czy nową obrożę dla psa Stanowią pewnie z 95% klienteli tego sklepu. Jak na metraż lokalu, stoisko wędkarskie jest bardzo niewielkie zlokalizowane w głębi: niewielka ścianka z akcesoriami i innymi badziewiami (nie dotyczy plecionych przyponów ), gablotka z kilkoma kołowrotkami, trochę much i materiałów no i stojak z kilkunastoma modelami wędzisk. Tyle. W całym sklepie panuje półmrok, który aż przytłacza- nie wiem czy oszczędzają na energii elektrycznej, czy też taki urok sklepu. W każdym razie kiedy byłem w Bath, to w tamtejszym Orvisie było tak samo ciemno Z plusów to sympatyczny sprzedawca, Włoch. To tyle tego przydługiego wstępu, a teraz kije. Miałem okazję być posiadaczem Orvisa Clearwatera w piątej klasie. Zakup tego kija to wypadkowa mojego napalenia się na nową wędkę, profesjonalizm sprzedawcy, oraz ciemnica panująca w sklepie Gdy emocje już opadły zorientowałem się jaki badziew zanabyłem. Podły, kruszący się korek, krzywo namalowane kropki na łączeniach, krzywo wklejona przelotka, po kilkunastu wypadach klikające łącze...ogólnie chińskie g... przy którym o połowę tańsze kije Greys'a są o niebo lepsze. Ostatnio zauważyłem że przemianowali ten model na "Encounter" i zjechali z ceny. Być może trafiłem na lipny egzemplarz, ale ogólnie nie polecam! Dawno go sprzedałem, z wielką stratą, bo chętnych na licytacji na ebayu to za dużo nie było, ostał mi się jeno wosk do smarowania łączy
Jakoś w ubiegłym roku, będąc na etapie poszukiwań nowego kijka udałem się znowu do Orvisa celem pomacania nowego Heliosa 3. No ten kij zrobił na mnie duże wrażenie. Widziałem go wcześniej na fotografiach w internecie i mnie również raził ten biały kolor. Zresztą do tej pory mi przeszkadza, ale tylko oglądając kij na foto, bo na żywo już tak nie bije po oczach, a trzymając wędkę w ręce całkowicie się o nim zapomina. Bez dwóch zdań świetny kij, niebywale lekki, idealnie wyważony, szybki, ale nie sztywna pała, sprężysty, jednocześnie delikatny o szybkim recovery. Wykonanie tip-top. Zatarł całe moje negatywne odczucia dotyczące tej firmy. Zaintrygował mnie do tego stopnia, że postanowiłem nim porzucać z okazji targów Fly Fishing Fair. Miałem okazję rzucać #5 i #6 wersji D. Cóż tu dużo pisać: rzuca sam blisko, daleko, bezwysiłkowo, wybacza błędy kij po prostu bajeczny. Będąc szczerym to napaliłem się wtedy na niego. Podobne odczucia tylko że na sucho, bo nie miałem okazji nim rzucać sprawiał tylko Hardy Zephrus, ale tu cały czas miałem przed oczami i w głowie tę nalepkę made in Korea Wiem że to herezja i głupota, ale nic na to nie poradzę, chociaż bardzo lubię firmę Hardy, która ma świetny sprzęt! Powracając do Heliosa... dlaczego go wtedy nie kupiłem? Będąc szczery to tylko i wyłącznie ze względu na cenę Sztywne 859 GBP! Zero promocji, upustów. Każdy kij będący w kręgu moich zainteresowań i to po normalnych, sklepowych cenach był tańszy. Wszystkie Winstony IIIX, których cena plasowała się wtedy między £680, a £720 Scotty, nawet ówczesna nowość Sage X niewiele, ale też był tańszy. Kupiłem wtedy Radiana, kij rewelacyjny, mający u mnie dożywocie, jako że to tylko wędka uważam że i tak bardzo droga, a po promocji i upuście 280 funciaków tańsza, niż Helios... którego sobie kiedyś sprawię jak się trafi, może nawet używkę Wersji F w łapinach nie miałem, jak trochę nim połowisz Michał daj znać jak się sprawuje
To się dzisiaj rozpisałem
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Grzegorz