Do wszystkich testów należy podchodzić z pewnym dystansem. Wszystko zależy od kryteriów postawionych dla dokonania oceny. Mam w swoim arsenale wiele wędzisk, w tym Winstony: BIIIX i BIIILS oraz LT, Sage ONE, Xi3 i Z-Axisy, Orvisy: Hydros, Superfine Touch. Każde z tych wędzisk jest inne, niewiele z nich może pracować jako wędzisko w pełni uniwersalne. Trudno uniwersalności oczekiwać od Sage Xi3 lub Orvis Superfine Touch, bo stoją one zupełnie w innych obszarach flyfishingu. Dziewięciostopowa szóstka Sage ONE jest już bliższa pewnej uniwersalności, jednak jest to wędzisko bardzo szybkie, mocne i pewnie łowienie nim na małe, delikatne suche muczy byłoby mało komfortowe. Chyba najbardziej uniwersalnym wędziskiem, które posiadam może okazać się zbudowany na zakupionym w Foxons.com dziewięciostopowym blanku #6 z serii LT. Ale pewnie również w pewnych obszarach będzie to bardziej kompromis niż idealnie dedykowane wędzisko. Aktualnie daje się zauważyć trend wysokiego oceniania wędzisk szybkich, którymi możemy daleko podać muchę przy trudniejszych warunkach atmosferycznych. Ale trzeba sobie zadać pytanie, kiedy i w jakiej metodzie potrzebujemy podawać muchę na odległość 20 m. Łowienie na streamery, wędkowanie szczupakowe - tak, ale nie zawsze i nie wszędzie. Tutaj będziemy stosować wędziska w wyższych klasach, bo muchy bedą większe, czyli przynajmniej od #6 w górę. Masa głowicy w tych klasach pozwala już przeciwstawić się wiatrowi, więc długie rzuty przy odrobinie dobrej techniki bedą możliwe bez problemu. Ale jeżeli osadzimy się w klasach niższych (#3, #4, #5) i wybierzemy się na łowienie na suchą muchę czy mokrą muchę, bardzo długie rzuty będą sporadyczne. W zasadzie będziemy łowili w odległości do 15 m, a taka odległość osiągniemy nawet trójką. Przy wędzisku w klasie 5, dla przebicia się przez powiewy wiatru damy radę kijem wolniejszym, np średnio-szybkim. Oczywiście podawanie much na odległość 12 - 15 m przy użyciu wędziska szybszego jest zdecydowanie łatwiejsze i to często kieruje wędkarzami w wyborze wędki muchowej, ale już hol czy delikatna prezentacja przynęty przy użyciu wędzisk szybkich jest już trudniejsza i wymaga większych umiejętności. Barierą nie do przejścia dla wielu wędkarzy jest cena dobrych, markowych wędzisk muchowych. Dlatego staramy się poszukiwać uniwersałów. Staramy się również przy użyciu jednego zestawu sprostać na wyprawie wymaganiom wielu metod. Zaczynamy daleką nimfą, jak ujrzymy oczka, przezbrajamy się na suchą muchę, a jak ryby nas lekceważą, przechodzimy na mokrą. W zasadzie, dla sprostania tym trzem metodom, powinniśmy mieć do dyspozycji przynajmniej dwa wędziska, tylko komu chce się chodzić po rzece z dwoma zestawami? A kto decyduje się wyjść nad wodę wyłącznie z suchymi muchami lub tylko i wyłącznie łowić na mokrą? Chcemy mieć możliwości łowienia każdą metodą przy użyciu tego samego sprzętu, więc szukamy wędziska uniwersalnego, które sprosta tym wymaganiom. I to często powoduje rozterki, spory czy ogniste dyskusje o wyższości jednych wędzisk nad drugimi. A według mnie prawda jest taka, że idealnie uniwersalne wędzisko praktycznie nie istniej, a są wędziska które pozwalają na pewna uniwersalność. Moim zdaniem Winstony z serii LT lub BIIIX do takich należą, bo już LS-y napewno nie.
Zatem podchodźmy spokojnie do zagadnienia uniwersalności, korzystając umiarkowanie z testów publikowanych w sieci. Opinie użytkowników też trzeba traktować dość ostrożnie, bo sami wiemy, że upodobaniami różnimy się znacznie. Ale każda opinia jest cenna i na takie zawsze czekam.
Użytkownik Marszal edytował ten post 06 maj 2017 - 22:22