Na zawodach, które ostatnio sędziowałem zostało złowionych (wymiarowych i wpisanych do kart zawodniczych) 184 ryby. Startowało 25 zawodników w dwóch turach (dwa dni). Rzeka spłynęła by krwią, gdyby zostały zabite. Żeby nie było wątpliwości, to były zawody spinningowe. 10 sędziów ogarnęło całość, ryby nie przebywały w siatkach i wiadrach z wodą dłużej niż 15 minut z jednym małym wyjątkiem (mój błąd organizacyjny).
Organizowanie zawodów w formule "złów, zabij, przynieś do wagi" jest niezgodne z regulaminem sportu PZW. Jak można chwalić się tym? Dlaczego przedstawiciele samorządów lokalnych biorą w tym udział?
Nie dziwi mnie jedno - wsparcie Mazowieckiego ZO, tam standardy są inne.
Co najgorsze, grozi nam wprowadzenie tych standardów w całym naszym kraju - raju.