W ostatnim czasie byłem meeeega spragniony kontaktu z wodą… chociażby do najbliższej mi Wisły (śpieszny wypad typu brodzenia w postaci np. brzanowania itp.), ale nawet tutaj było baaardzo ciężko o jakikolwiek, nawet krótki wypad.
W domu nieco ponad miesiąc po narodzinach Córki jest głośno…momentami bardzo głośno (płacz, kolki, nic konwencjonalnego nie pomaga – z Synem parę lat temu przechodziliśmy dokładnie przez to samo) … na temat jakiegokolwiek mojego wyruszenia na ryby… Żona nie tyle co nie chce słyszeć, ale wręcz nakazała mi … zakończyć tegoroczny sezon L ).
W miniony piątek rozpoczęła się wizyta Dziadków… dziś w samo południe wyruszyli już do siebie…potem nastąpiło wyjście na rodzinny spacerek z Żoną i dziećmi…, aż tak koło 14:00 stanowczo oznajmiam Żonie, że co jak co, ale dziś chciałbym wyruszyć na ryby (jest ciche przyzwolenie J ).
Wcześniej jednak wykonałem kilka telefonów (swoisty research) co i jak nad wodą działo się w ostatnim czasie – ogólnie z informacji wynika, że jest lipa… baaa nawet pustynia L.
Na moich wiślanych metach też nieciekawie… za wysoka woda na brzanowanie…
Ale skoro mam rodzinną zgodę… pogoda piękna + to że jest końcówka września, mówię sobie, że grzechem byłoby nie spróbować.
Jakiś czas po 15:00 ruszam…kierunek Narew … znany mi odcinek poniżej zapory w Dębe.
Już od dawna miałem w zamyśle połowić w rzece na <sterową> „ogólnołowną / uniwersalną” przynętę która w moim mniemaniu będzie wiernym odwzorowaniem uklei, do tego bardzo lotną (powyżej 15 gr, najlepiej ok. 20 gr.), z pracą niekoniecznie tylko pod bolenia (chciałem aby mogła skusić równocześnie np. sandacza lub szczupaka, stąd ustawienie steru powinno być kilka stopni poniżej 90 stopni) oraz – co chyba najważniejsze – aby można ją było prowadzić relatywnie wolno jak i <czasami> ekspresywnie… a przy tym, aby nie traciła na skuteczności (tak wiem, wiele to sfera marzeń, naszych wyobrażeń hehe, ale to przecież nasza pasja, stąd trzeba marzyć jak uskuteczniać nasze łowy, także w sferze wyobraźni ). Jak mi się wydaje znalazłem taką przynętę (nie chcę nic reklamować, bo to tylko moje fanaberie, ale grunt ze się sprawdziło – jej fotka przy zdjęciu okonia).
Na początku łowienia (oczywiście brodząc) zamierzałem jednak spróbować na mega ciężko (krąpiokształtnengo ok. 35 g wobka bezsterowego – tym to można prawie przerzucić rzekę ), ale ten na tej wodzie nie miał racji bytu…chociaż w jednym z ostatnich rzutów dał mi wyścigowego szczupaczka…(jednak większość rzutów tą przynętą jechała po dnie/roślinności – ogólnie przy tym poziomie wody…ta przynęta nie zdaje egzaminu), chociaż złowiona rybka cieszy J
Chwilę później (na wodzie zaczyna się dużo pokazów…wizualnie klenie atakują drobnicę, ładnie walą bolenie, widziałem też dwa piękne pokazy ataków suma na względnie płytkiej wodzie… ale dość daleko ode mnie, też wyskok szczupaczka … ogólnie piękne widoki dla oka… już byłem zadowolony z racji obcowania z tak piękną przyrodą)…
…mam uderzenie i holuję bolenia (już z daleka wiedziałem, że to rapka, wykonał „szczupakową” świecę), w podbieraku melduje się z kupą zielska, w którą ustawicznie podczas holu wpływał ) … po chwili wyczepia się w podbieraku <ma nieco rozerwany pyszczek, na bank po kontaktach z twardą roślinnością> . Ale że mam pływający, duży podbierak XXL …mówię sobie…niech rybka sobie odpoczywa <na oko „leszczokształtna 70siona”> …podejdę do brzegu…ustawię statyw i wykonam pamiątkową fotkę…ze statywem jakoś poszło…ale że boleń to skoczna rybka… dał dyla z podbieraka (często wypuszczam podbierak ze złowioną rybką wewnątrz na wodę na zaczepionej do worderów 2,5-3 m lince, niech sobie spokojnie odpoczywa po holu… wszak „przegrana” ryba – w jej mniemaniu - walczy o swoje życie, zatem należy się jej odpowiedni odpoczynek)…no cóż i tak miał obiecaną wolność, ale wyszedł na nią szybciej niż przypuszczałem.
Nie podaję się…bo wizualnie dzieje się … kilka rzutów i mam coś…niestety znów ryba wpływa w zielska jedne i drugie i spada. Jedziemy dalej…kolejne rzuty…jest strzał…mam coś…holujemy…znów zielska…luz…ale ryba dalej pracuje…znów zielska…ale doholowuję rapkę…znów konkretna…jest w podbieraku…no to lecimy do szybkiej fotki…ustawiam zestaw „fotografa-amatora” a rybka chlapie ogonkiem telefon (czyt. aparat) ….ten chwilowo odmawia jakiegokolwiek posłuszeństwa… sytuacja się przedłuża… decyzja: uwalniam rybkę bez fotki…
Ehhh dwa „fajne” bolki jednego dnia – już dawno nie złowiłem
Ale dzień się jeszcze nie skończył. <wycieram dokładnie telefon i suszę na swój sposób, niech trochę odpocznie, może zadziała?>.
Walczymy dalej…podszedłem nieco dalej (z nurtem)…kilka rzutów…i jeeeestt… coś znów siedzi … chwilowo myślałem, że to wąs … bo szarpnięcie było konkretne…ale jakiś czas po tym pomyślałem, że rybę straciłem (może wcześniej ją najechałem?), znów poszła w zielsko … choć nie….coś dalej siedzi i szarpie…trochę walki, ale już dla mnie łatwej…patrzę i nieco nie dowierzam…mam baaardzo konkretnego leszcza…tylna kotwica jest w pysku … na bank to było uderzenie…na tak dużą przynętę jeszcze leszcza nie miałem…ryba konkret…w podbieraku skacze i się zapina za drugą kotwiczkę blisko oka … miałem w zamiarze zrobić fotkę rybki z 9 cm wobkiem którego leszcz zaatakował z impetem, ale dla dobra rybki wyhaczam go szybko, niech odpoczywa w wodzie).
Taki „poturbowany/poharatany ” już był, to absolutnie nie moja zasługa… to chyba jego urok.
Ogólnie nie przepadam za leszczami, ale na spinning z reguły trafiają się sztuki duże lub bardzo duże… ten to już kwalifikował się do grona tzw. ZŁOTEGO LESZCZA (większego złowiłem … oho ho ponad 20 tal temu na… żywca <ukleję>, polując na Mazurach na sandacza…tamta sztuka miała ponad 70 cm, choć wtedy rozmiar ryby liczyłem w kilogramach), ale ten dzisiejszy miał 65+ (choć może fotografia tego nie oddaje, plus ciężki był skubaniec i skakał mocno przy próbie pomiaru, 65 było na spokojnie, obiektywnie 66-67 cm).
Wędkowanie zwieńczył bardzo pazerny okoń… niewielki, ale mega wariat, bo, bo walnął mocno w 9 cm wobka …
Wędkowanie urozmaiciły mi dwa bobry (próbowały chyba mnie przepędzić) , czapla biała, najpierw sarna, potem spragniony wody koziołek, a do tego piękne nadrzeczne, jesienne widoki drzew … ehhh wróciłem zadowolony J J J
Pozdrawiam,
Adam W. (Wacha).
20220925_164353_m.jpg 60,42 KB
21 Ilość pobrań
20220925_183339_m.jpg 64,56 KB
19 Ilość pobrań
20220925_185316_m.jpg 47,8 KB
21 Ilość pobrań
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 październik 2022 - 11:54