Cho..ra . No i kup tu łódkę .
Ano cholera.
Nie mam doświadczeń z plastikowymi mydelniczkami dla wędkarzy, od lat pływam na pontonie. Ale mam wiele spostrzeżeń odnośnie jachtów, też w końcu budowanych z laminatów. Otóż w dawnych, niekoniecznie dobrych czasach komunistycznych, łódki budowane w Polsce, czy to do pływań morskich ( np. Carter 30, Cetus ) czy na śródlądzie ( choćby Venus czy Nash ) były budowane solidnie. Laminaty były grube. Dzięki temu jachty, choć ciężkawe, wytrzymywały dziesiątki lat i wytrzymują do dzisiaj. Obecnie sytuacja wygląda inaczej. Producenci dokładnie liczą, oszczędzają pieniądze a wszystko kosztem wytrzymałości konstrukcji. Burta ma być gruba tylko tyle aby sprzęt uzyskał wymagane certyfikaty, świadectwa żeglugowe itp. A potem niech łódkę szybko szlag trafi i klient będzie zmuszony kupić nowe pływadło. Podobnie rzecz ma się z telewizorami, samochodami, żelazkami, wózkami dla dzieci i tak dalej, i tym podobnie... Ze wszystkim. Biznes musi się kręcić. Dlatego założyciel wątku ma problem z żelkotem, komuś innemu wyłamało pawęż, w ciężkich warunkach pogodowych zdjęło całą kabinę z jachtu razem z masztem ... Kto dawniej słyszał żeby diesel po stu tysiącach kilometrów szedł do remontu? To były silniki na zawsze. A teraz?
Tak moi drodzy, kupujemy ciężki syf za jeszcze cięższe pieniądze.
Użytkownik Fugazi edytował ten post 17 grudzień 2014 - 18:30