W drugim sezonie jesiennym od zakupu , Imax Atlantic Race przeszedł wreszcie prawdziwy test deszczowy . Wyprawa nad naszą wielką wodę doszła do skutku ( z różnymi perturbacjami technicznymi ) w zeszłą niedzielę . Oczywiście to był jedyny możliwy termin , w którym mogliśmy się zgrać z kumplami . I oczywiście był to jedyny dzień , na który prognozy pogody przewidywały opad ciągły przez najbliższą dobę . W tym przypadku były oczywiście wrednie dokładne , precyzyjne i sprawdzalne ...
Przebranie w ciuchy jeszcze na pobliskiej stacji Orlenu , coby uniknąć porannej radości wskakiwania w kombinezon na deszczu . I tu pierwszy plus dwuczęściówki , do której nie byłem zbyt przekonany , ale innych wersji nie było . Otóż prozaiczne wejście do auta i przejechanie kilku kilometrów w spodniach bez kurtki , która leży sobie gdzieś z tyłu , jest zdecydowanie łatwiejsze i bardziej komfortowe niż w jednoczęściowym Fladenie na ten przykład .
Deszcz padał nieprzerwanie przez około osiem godzin pobytu na wodzie . Intensywność różna . Od łagodnego , spokojnego deszczyku po rzęsisty i równy opad , który wprawdzie ulewą jeszcze nie był , ale podlewał solidnie i dokładnie . Temperatura około 4 - 5 st.C . Wiatr wprawdzie nie tak mocny , jak przewidywany i jeszcze do niedawna dujący , ale te chwilowe 40 km/h w podmuchach bywało myślę . Ale generalnie nie był problemem , bo pewnie przegoniłby nas znacznie wcześniej w tych okolicznościach przyrody . Pod spodem miałem cieniutkie w sumie spodnie Decathlonowskie , na których widać wszelkie wilgotne plamy , więc dały obraz tego , co potencjalnie przeciekać mogło . Na górze termiczna koszulka z długim rękawem i ocieplacz syntetyczny ( również Decathlon ) . Generalnie góra nie puściła wcale . Po zdjęciu ciuchów okazało się , że neopren przy szelkach jest wilgotny , ale mogło to być efektem skraplania od środka podczas trasy od samochodu do łódki zarówno przy starcie , jak i pakowaniu . A dystans w sumie przy opadającej wodzie wydłuża się coraz bardziej ... Na koszulce objawów przeciekania brak . Ściągacze przy mankietach nie puściły wody do środka , choć neoprenowe wykończenie rękawów było wilgotne . Ale w tych warunkach to i tak bardzo dobry wynik . Jedyne miejsce , gdzie puściło i przeciekło , to te fragmenty dołu nogawek w spodniach , gdzie nie ma pianki i jest cienki materiał . Ale biorąc pod uwagę , że to jest ten obszar , który normalnie jest na zewnątrz gumiaków , to nie jest źle . Gdybym założył coś odrobinę cieplejszego na dół , nie odczułbym tego wcale . W sumie przez ten cały czas nie siadałem praktycznie , bo nie byłem pewien , czy nie przemoknę na tyłku . A tego bym nie chciał , mając w perspektywie kilka godzin łowienia . Generalnie nie zmarzłem , ale takie warunki i tak wywołują dreszcze z racji choćby ciągle mokrych i zziębniętych rąk . Nieocieplana czapeczka z daszkiem pod kapturem też nie sprzyjała rozgrzewaniu się . Brakowało mi jakiegoś mocniejszego docieplenia w skośnych kieszeniach na piersi . Nie grzały zbytnio , gdy wkładałem w nie ręce . W ogóle mam wrażenie , że to , co na zewnątrz , nasiąkło i przesiąkło . Mam tu na myśli kieszenie kurtki i spodni . Sam kombinezon też był zdecydowanie cięższy po łowieniu ( co było już zaznaczane w wypowiedziach użytkowników ) , więc nasiąknął na pewno .
Ten dzień na wodzie pokazał , że Imax Atlantic Race deszczu się nie boi . Pozwala łowić komfortowo podczas ciągłych opadów . Jednak łowienie o tej porze roku , która uzasadnia jego użycie , w takich warunkach - jest po prostu mordęgą . Dobrze , że choć ryby brały .