1. Piankowce są superciepłe (te tańsze pełne ze skarpetą też) i tu nie mowię o rybach, które z natury odbywają się raczej w temperaturach kiedy nie ma jeszcze lodu, tylko o np wycince drzew w śniegu przy -10. Moje zwyklaki (chyba lemigo) przetrwały pare lat, tylko ich największa wada, że się łatwo dziurawią o kolce i zaczynają ssać potem wilgoć.
2. Żeby było ciepło w nogi, a w te racze nIe marznę, to ja mam dwa sposoby:
- poza ciągłym błotem i śniegiem, porządne skórzane, wysokie buty. No na łódce zmarznąć w skórzanych? Nie wyobrażam sobie. Ostatnio 10-11.11 naprawdę zmarzłem bo było 0, wilgoć i wiaterek. W prawie wszystko, ale nie w stopy w skórzanych butach.
- dbac o hartowanie się i krążenie w nogach. Nad morzem wiosna, zima, jesień, zawsze spacer w wodzie po kilka kilometrów, tylko chwile wygina kostki potem jest ok. Chodzenie w ogóle na boso jak najwiecej (również zimą po śniegu choć trochę). Codzienny cieplutki prysznic zaczynam i kończę samą zimną po rękach i nogach (na resztę nie polecam bo za przykre, a jak raz polałem głowę to się obudziłem na podłodze )
To przegrzewanie się na codzień powoduje ze potem marzniemy i chorujemy …
Użytkownik Qh_ edytował ten post 17 listopad 2024 - 09:25