Gucio, znam Twój ból.
Miałem podobnie, by nie powiedzieć - niemal identycznie.
Było to 2 lata temu.
Namierzyłem największego klenia w swoim życiu.
Chodził w krystalicznej wodzie, z płytkiej na głęboką rynienkę, zżerał coś i wracał na płyciznę odpocząć. I tak cyklicznie co kilka minut.
Był olbrzymi. Widziałem go z 20 metrów i pomyślałem - ale boleń!
Jak skradając się zobaczyłem go bliżej - z ust tylko wyszeptałem: ja pierdzielę .... Ale kleń.
Momentalnie rąsie od przypływu adrenaliny rozpoczęły drżenie.
Wiążę jedną muchę. Podpływa, wącha i olewa. Wiążę drugą, piątą - to samo.
Nerwy już mam jak postronki. W krystalicznej wodzie widzę wszystko jak na dłoni. Skrywam się za zwalonym drzewem więc On mnie nie dostrzega.
Wreszcie zakładam czarnego żuka.
Podpływa.
Otwiera paszczę. Zasysa.
Zacinam.
Za wcześnie o jedną milisekundę.
Ryba robi zwrot w lewo na ogonie z takim impetem, że okoliczne rybki wyskakują na brzeg (serio).
Ja klękam w rzece i gryzę muchówkę wściekły na prawicę, która zdecydowała się na zacięcie.
Potem dochodzę do siebie jeszcze z 20 minut na moście, rozmawiając telefonicznie z kumplem.
"Wiesz, ja zacinam, jak robi zwrot na ogonie i daje nura" - gorzkie to były wówczas słowa, oj gorzkie.
Kleń miał wg mnie 60 cm lekko.
Scenę, gdy podpływa, otwiera pysk, zasysa i daje nura pamiętam w szczegółach do dziś. I zapamiętam pewnie już do końca życia.
Ten jeden moment, ta chwila, gdy polowałem na niego i w końcu go sprowokowałem, jest dla mnie taką swoistą alegorią łowienia na muchę.
Ciche podejście, precyzyjna, staranna, nienachalna prezentacja, czysta woda, delikatne położenie sznura, machnięcia ogonem, gdy podpływał do muchy .... i wszystko jak w akwarium ...
"Wrócisz po niego, wiesz już, gdzie stoi" - słowa kolegi były marnym pocieszeniem. On już tam nie wrócił, w każdym razie więcej go tam nie widziałem.
Klenisko, które skusiłem, lecz nie złowiłem. Największy, jakiego kiedykolwiek, gdziekolwiek widziałem. Ech....
Współczuję Ci z jednej strony. Ale z drugiej - masz przygodę, którą zapamiętasz na długo, oj długo
I już więcej nie popełnisz tego samego błędu, zaręczam Ci
Głowa do góry.
Użytkownik morouk edytował ten post 01 lipiec 2015 - 21:04