Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

C&R a trocie i łososie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
113 odpowiedzi w tym temacie

#81 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9639 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 22 styczeń 2015 - 18:30

Jak bumerang powraca pytanie, czemu jeśli zabrać rybę to srebrniaka, a kelta wypuścić?

Wydawałoby się ze wystarczy poszukać gdziekolwiek po za krajem kwitnącej cebuli by znaleźć na to odpowiedź, ale nie, bumerangowy keltowy herpes co zimę odżywa pełną parą.

 

Srebrniaki zabiera się, bo ma to sens. Kelty wypuszcza się, bo ma to sens. Keltów z premedytacją nikt nie łowi, bo nie ma to sensu :D

 

Rzeki łososiowe w krajach rozwiniętych cywilizacyjne ciut ponad epokę kamienia są uważane za najcenniejsze. Bo ryby (łososie) zawsze były darzone szacunkiem, określane mianem króli rzek itd sratata. Również dlatego, że lokalni radni/przedsiębiorcy/zarządcy wody/prywatni właściciele wody zadali sobie trud i policzyli, ile zysku daje wytarmoszenie srebrniaka siata, schamiałe wyprucie na żywca flaków (by pozyskać ikrę, w najlepszej opcji) i sprzedanie jako białko, a ile euro, koron, funtów, dolarów, rubli czy innej lokalnej kapusty daje wypłosz przyjeżdżający złowić taką rybę (na ogół z marnym skutkiem) na wędkę. I wyszło, jak nadwodne legendy głoszą, coś w okolicy kilkuset eurasów za sztukę? Bo paliwo, nocleg, wynajęcie auta, licencji, gajda, żarcie, napiwki, alimenty dla zbałamuconych lokalnych panien - no w sumie wyszło, że nie stawiając siaty można zarobić naście razy więcej, a ze w listopadzie nad rzeką piździ klasycznie stylem kieleckim i babranie się w glonach, śluzie i sznurko-zyłkach to fun słaby - nawet lokalnej populacji mieszającej geny w obrębie najbliższego kuzynostwa od 15 pokoleń - udało się dojść do wniosku którędy wiedzie droga ku powszechnemu szczęściu i prosperity :D

Zauważmy, że podobny proces myślowy mimo usilnej pomocy medialnej, przykładów zza morza itd we wspaniałej najjaśniejszej zajść póki co nie może. Czy wpływ genów krasnoarmistów obficie rozsiewających sowiecką zarazę, czy też jednak rację mają synowie albionu uważający nas za mniej sprytnych - nadal lepiej jęczeć ze bida z nedzą i Pn Polska to post-PGRowska dziura czarna, niz w ramach tęczowej rewolucji trochę kasy sprowadzić do lokalnych gmin.

Wracając jednak do naszych genetycznie zróżnicowanych opiekunów rzek. Wietrząc kasę postanowili zadbać o to co posiadają, czyli o własną przyszłość i powodzenie i zaczęli wydawać kasę na rozkminienie o co kaman z tymi rybami i co zrobić żeby było ich więcej, wędkarzy więcej, złowionych więcej itd.

Okazało się w wielu miejscach, że problemem limitującym ilość pojawiających się ryb (z naturalnego tarła) nie jest ich odławianie lub nie a możliwości rzeki. Upraszczając - jeśli na rzece XYZ jest możliwe stworzenie Y ilości gniazd tarłowych, to nawet jeśli osiągniemy 45Y w ilości ryb, to nie przybędzie ich zbytnio, bo nie będą miały się gdzie wytrzeć, ew z racji ograniczonej bazy pokoików na godziny grzmocić się będą wielokrotnie na tych samych gniazdach, rozgrzebując ikrę złożoną wcześniej (zwykle przez ryby większe, silniejsze, wchodzące podczas wiosennego ciągu). Efektem tego jest np. znaczące załamanie się ciągów springerów na wielu rzekach na rzecz mniej interesujących wędkarzy grilse'ów wchodzących latem. Czyli - mniej kasy.

Stąd włożono w wielu miejscach sporo wysiłku nie tylko w zwiększenie ilości wchodzących ryb poprzez zniesienie odłowów sieciowych w ujściach rzek, ale też postawiono na rozbudowę tarlisk poprzez udrożnianie nowych odcinków rzek, przepławki, wywalenie betonowych zapór w pisdu, usypanie żwiru gdzie trzeba i takie tam.

Przeprowadzono również na wielu rzekach inwentaryzację i policzono, ze np w danej rzece może wytrzeć się XYZ ryb i podwojenie czy potrojenie tej liczby (o czym wcześniej) nie poprawi sytuacji. Idealnie by było, by te ryby (wspomniany Y sztuk) mogły sie wytrzeć z sukcesem, w spokoju, potomstwo miało jak najlepsze warunki do rozwoju, spłynięcia w solankę i nie bycia ukatrupionym tam przez mających zdrowo na wszystko wy... Islandczyków, którzy grając na nosie UE dożynają północny Atlantyk w tempie zastraszającym. Co zrobić z rybami ekstra? W sensie - miejsca na tarliskach jest na 100, wchodzi w rzekę 800? Ano odłowić. Siecią, wędką - na tyle skutecznie by umożliwić tym które wchodzą jako pierwsze skuteczne tarło i ochronić gniazda przed rozwaleniem w pisdu w stylu mongolskiej hordy :D

Taka przynajmniej idea z tego co wiem towarzyszyła stworzeniu w miarę sprawnie działającego systemu w Irlandii. Dość często robione są oszacowanie ryb wchodzących, oblicza się na ile jest to wystarczające dla odtworzenia lokalnej populacji. Jeśli nie jest i ryb wchodzi mniej niż wystarczy do odbudowy kolejnego pokolenia - to rzekę zamykają na 3 spusty  za pojawienie się z wędką grozi więcej niż pokiwanie palcem. Jeśli jest "ledwo-co" to rzeka jest otwarta do łowienia, ale wyłącznie na pojedyncze haki bezzadziorowe i wszystkie ryby należy bezwzględnie wypuścić.

Jeśli jest super, to pozwala się na zabranie z wody nadmiaru srebrniaków i można zabrać w ciągu sezonu kilka ryb. Z tym, ze zwykle do końca maja można wziąć jedną sztukę, a później dobrać sobie mniejszymi rybami resztę, by od początku września, gdy last minute wchodzą byczki na tarło, na wielu rzekach obowiązuje pojedynczy hak i 100% C&R.

Dlatego zabiera się srebrniaki, ponieważ rzeki są +- zinwentaryzowane, wiadomo ile z nich ma szansę odbyć skuteczne tarło, a ile będzie stanowić nadwyżkę która narobi bigosu.

Stąd wynika, ze zabieranie srebrniaków ma sens.

Dlaczego łowienie keltów nie ma sensu?

Bo są słabe, wymęczone, brzydkie (dla wielu lokalnych wędkarzy ma to znaczenie) i niezbyt smaczne. A co najważniejsze - udowodniły ze sa w stanie skutecznie przystąpić do tarła. O ile srebrniak jest tylko prawdopodobnym sukcesem dla rzeki, to kelt ma ten sukces za sobą. Przekazał geny, wraca do soli. Szansa że uda się mu powrócić jest niewielka, w zależności od źródeł i opracowań waha się między 4 a 15%, niemniej jednak jest. A geny kelta sa bardzo cenne. Określony przez nie program pozwolił temu jednemu z tysięcy rozwinąć się od małej pomarańczowej kuleczki w piękną silną rybę, powrócić do miejsca narodzin i przekazać geny dalej. Wypuszczając kelta (zwłaszcza duzego kelta) drastycznie zwiększamy szansę, ze ta ryba powróci raz jeszcze i powtórzy swój niebywały sukces, przystąpi kolejny raz do tarła i w minimalny sposób zmieni pool genów w danej populacji, w stronę dla nas pożądaną.

Dając jej w pałę mamy 100% pewności że to nie nastąpi.

Stąd wynika, ze wypuszczanie keltów ma sens.

Z powyższych wynika że - kelt to słaby fun i słabe foto, a zabicie go to strzał we własne kolano. Więc celowe łowienie keltów, ryb, które powinny nie niepokojone spłynąć do oceanu/morza jest bez sensu.

Mam nadzieję, że ta przydługa pisanina uzasadniła początkowe twierdzenia.



#82 OFFLINE   venom_666

venom_666

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1831 postów
  • LokalizacjaRypin
  • Imię:Marian
  • Nazwisko:Stępniewski

Napisano 22 styczeń 2015 - 19:08

(...)

 Wypuszczając kelta (zwłaszcza duzego kelta) drastycznie zwiększamy szansę, ze ta ryba powróci raz jeszcze i powtórzy swój niebywały sukces, przystąpi kolejny raz do tarła i w minimalny sposób zmieni pool genów w danej populacji, w stronę dla nas pożądaną.

Dając jej w pałę mamy 100% pewności że to nie nastąpi.

(...)

Dlatego Kuba ja wypuszczam już wszystko, bo nie mam pewności że złowiony srebrniak nie jest tym keltem któremu wcześniej darowałem życie.

Głupio byłoby zmarnować szansę którą wtedy mu dałem ;-)

To byłaby hipokryzja w najczystszej postaci...



#83 OFFLINE   hlehle

hlehle

    rybołap

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3488 postów

Napisano 22 styczeń 2015 - 20:34

Wypowiedź jest wtedy przydługa, jeśli nie niesie ze sobą informacji.

Kuba, dzięki za ten wpis. Fajne i zrozumiałem podsumowanie.

Oczywiście cały ten model jest mocno utopijny w polskich warunkach, ale od czegoś trzeba zacząć.

 

Przypuszczam, że i w naszym kraju może być więcej ryb wchodzących niż tarlisk. Może warto chociaż wypuszczać te największe srebrniaki, które potencjalnie mają najlepsze geny (z naszego wędkarskiego punktu widzenia) ... czyli widełki?



#84 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9639 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 22 styczeń 2015 - 20:55

Myślę, ze może być raczej sytuacja, gdzie ryb mogących skutecznie odbyć tarło jest drastycznie mało, a nawet jeśli się ono odbędzie, to niewiele z niego wychodzi.

Wieść niesie ze program reintrodukcji nie wyszedł do końca, ale to trzeba by jakiś obeznanych z tematem pytać.

Patrząc na połowy (ilość łowionych srebrnych ryb w stosunku do łowiacych), czym prędzej rzeki powinni zamknąć dla pozyskiwania ryb.

Zero rybaków, tylko C&R. Bezwzględnie dla wszystkich dużych salmonidów (w tym głowatki)

A ten dobry przykład później przenieść na wody nizinne na jakieś 10 lat :P



#85 OFFLINE   hlehle

hlehle

    rybołap

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3488 postów

Napisano 22 styczeń 2015 - 21:05

Myślę, ze może być raczej sytuacja, gdzie ryb mogących skutecznie odbyć tarło jest drastycznie mało, a nawet jeśli się ono odbędzie, to niewiele z niego wychodzi.

Wieść niesie ze program reintrodukcji nie wyszedł do końca, ale to trzeba by jakiś obeznanych z tematem pytać.

 

 

Pewnie problemów jest wiele i z tego powodu cała sytuacja jest złożona. Ja wiem o jednej dość zaskakującej rzeczy, a mianowicie podobno zarybia się tak żeby ryb wracało jak najmniej do rzek.

Smolty wpuszczane w Polsce są "przetrzymane", czyli zbyt późno zarybia się nimi rzeki. Są już po etapie "uczenia" się lokalizowania wody,w której rozpoczęły swoje życie. Takie ryby mogą mieć problem z powrotem.


  • Kuba Standera lubi to

#86 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9639 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 22 styczeń 2015 - 21:22

gdyby okazało się to prawdą było by to dość szokujące.

Ciekawym byłoby usłyszeć wtedy wytłumaczenie osób odpowiedzialnych.

 

A, jeszcze taka ciekawostka.

Homing nie działa w 100%. Szacuje się (o ile pamiętam) ze mniej niż 5% troci (i przypuszcza że podobna liczba łososi) "błądzi" i wchodzi na tarło do innej rzeki niz ta, z której pochodzą.

Dzięki temu (stosunkowo mała część populacji "poświęca się" na zdobycie nowego terytorium) trocie i pstrągi potokowe (w mniejszym stopniu łososie) rozprzestrzeniają się w doskonały sposób.

Obecne badania pokazują, ze pstrąg potokowy (i jego morska forma) są TRZECIM najbardziej inwazyjnym gatunkiem na planecie (choć przypuszczam ze w badaniu wyłączono zarówno człowieka :) jak i małe organizmy, owady, pajęczaki i zupełnie mikroskopijne stworki).

Zdolności adaptacyjne, możliwość schodzenia do wody słonej, przemieszczania się w solance na spore odległości, umiejętność adaptacji do przeróżnych pokarmów - nasi ulubieńcy są w olbrzymiej ilosci miejsc, często zupełnie wywracając miejscowy bieg rzeczy.


  • Forecast lubi to

#87 OFFLINE   hlehle

hlehle

    rybołap

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3488 postów

Napisano 22 styczeń 2015 - 21:35

gdyby okazało się to prawdą było by to dość szokujące.

Ciekawym byłoby usłyszeć wtedy wytłumaczenie osób odpowiedzialnych.

 

A, jeszcze taka ciekawostka.

Homing nie działa w 100%. Szacuje się (o ile pamiętam) ze mniej niż 5% troci (i przypuszcza że podobna liczba łososi) "błądzi" i wchodzi na tarło do innej rzeki niz ta, z której pochodzą.

Dzięki temu (stosunkowo mała część populacji "poświęca się" na zdobycie nowego terytorium) trocie i pstrągi potokowe (w mniejszym stopniu łososie) rozprzestrzeniają się w doskonały sposób.

Obecne badania pokazują, ze pstrąg potokowy (i jego morska forma) są TRZECIM najbardziej inwazyjnym gatunkiem na planecie (choć przypuszczam ze w badaniu wyłączono zarówno człowieka :) jak i małe organizmy, owady, pajęczaki i zupełnie mikroskopijne stworki).

Zdolności adaptacyjne, możliwość schodzenia do wody słonej, przemieszczania się w solance na spore odległości, umiejętność adaptacji do przeróżnych pokarmów - nasi ulubieńcy są w olbrzymiej ilosci miejsc, często zupełnie wywracając miejscowy bieg rzeczy.

 

Dlatego może nadal coś wchodzi do naszych rzek, część ze starej populacji i część ryb, które przypłynęły ze Szwecji czy Dani.

 

A co do pierwszej wypowiedzi - nikt by się nie tłumaczył. Mają swoje "badania" oraz swoje tytuły naukowe. Z tego co wiem autorem tej pro rybacko-zarybieniowej strategii jest jeden z głównych ichtiologicznych autorytetów w naszym kraju ;)



#88 OFFLINE   krystiano1981r

krystiano1981r

    Historię tworzą ci,którzy wieszają bohaterów...

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2790 postów
  • LokalizacjaDolina Widawy...;)
  • Imię:Krystian

Napisano 22 styczeń 2015 - 21:37

.

Obecne badania pokazują, ze pstrąg potokowy (i jego morska forma) są TRZECIM najbardziej inwazyjnym gatunkiem na planecie (choć przypuszczam ze w badaniu wyłączono zarówno człowieka :) jak i małe organizmy, owady, pajęczaki i zupełnie mikroskopijne stworki).

 

Ja natomiast przypuszczam,że "ci" badający nie wzięli pod uwagę Polski,jako części tej planety... :huh: ;)

Śmiem wątpić czy u nas taka "inwazyjność" pstrąga zdążyłaby w ogóle urosnąć do miana inwazyjności... :rolleyes:



#89 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9639 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 22 styczeń 2015 - 21:45

Przykładów jest kilka, jak choćby podkrakowska Szreniawa, swego czasu rzeka w której ryby łamały wędy i haczyki.

Ryby historycznie tam nie występowały, zostały introdukowane dość późno. Radziły sobie świetnie.



#90 OFFLINE   Forecast

Forecast

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2005 postów
  • LokalizacjaZadupie
  • Imię:J
  • Nazwisko:P

Napisano 22 styczeń 2015 - 22:04

Bo naturze trzeba dać szansę.


  • Kuba Standera lubi to

#91 OFFLINE   Negra

Negra

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3372 postów
  • LokalizacjaNiebo

Napisano 22 styczeń 2015 - 22:26

Temat troche niepowazny na tym forum.C&R ma na celu dobro ryb (wszytskich) a nie statystyki, liczby i argumenty...Wypuszczamy ryby z (jakkolwiek by to zabrzmialo ) milosci.Nawet gdyby zabijali 99% ryb to i tak warto wypuszczac, tylko takie argumenty maja sens inne zawsze sa do podwazenia.



#92 OFFLINE   hlehle

hlehle

    rybołap

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3488 postów

Napisano 22 styczeń 2015 - 22:38

Temat troche niepowazny na tym forum.C&R ma na celu dobro ryb (wszytskich) a nie statystyki, liczby i argumenty...Wypuszczamy ryby z (jakkolwiek by to zabrzmialo ) milosci.Nawet gdyby zabijali 99% ryb to i tak warto wypuszczac, tylko takie argumenty maja sens inne zawsze sa do podwazenia.

 

Po pierwsze forum jest po to żeby dyskutować.

 

Po drugie, jeśli ktoś chce namawiać do C&R to musi poprzeć to jakimiś argumentami, więc taka dyskusja może na to przygotować.

 

Po trzecie ... Twoje argumenty nie mają dla mnie żadnego sensu. Każdy argument można podważyć, ale "wypuszczanie ryb z miłości"? Czasem go słyszę plus te, które mieszają dodatkowo etykę do C&R. Łowienie ryb nie ma nic wspólnego ani z etyką, ani z miłością do zwierząt. Jest wręcz tego zaprzeczeniem. Spróbuj komukolwiek, kto nie łowi ryb powiedzieć, że robisz to z miłości do nich... To jest jakaś chora miłość, psychopatyczna wręcz ;)

Wiesz dlaczego ja wypuszczam ryby? Wiesz dlaczego wielu moich znajomych nauczyło się wypuszczać ode mnie? Dlatego że potrafią liczyć. Przemówiły do nich statystyki i liczby. Pływa sobie 50 wymiarowych pstrągów w rzece. Łowi na niej 100 wędkarzy. Ile ryb może średnio zabrać każdy z nich? Proste - żadnej. Inaczej nic w tej rzece nie będzie pływać. 

 

 

p.s. W dawnych czasach, gdy waliłem wszystko co wymiarowe w łeb, nie miałem wyrzutów sumienia. Jednak zdałem sobie sprawę, że liczby się nie sumują i takie postawy prędzej czy później doprowadzą do katastrofy. Zacząłem wypuszczać ryby. I wiesz co? Obecnie miewam wyrzuty sumienia, gdy wypuszczam rybę po forsownym holu, gdy widzę jak ze skrzeli leci krew, gdy widzę jaki ma zdeformowany pysk, po tym jak złowiono ją po raz n'ty, gdy chroni się przy dnie i próbuje się natlenić. Niestety bez C&R nic  by w wodzie nie zostało, więc wypuszczam i uciszam sumienie ...



#93 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9639 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 22 styczeń 2015 - 23:02

Temat troche niepowazny na tym forum.C&R ma na celu dobro ryb (wszytskich) a nie statystyki, liczby i argumenty...Wypuszczamy ryby z (jakkolwiek by to zabrzmialo ) milosci.Nawet gdyby zabijali 99% ryb to i tak warto wypuszczac, tylko takie argumenty maja sens inne zawsze sa do podwazenia.

Czyli co - dogmat, "bo tak" ?

I później zonk, czemu widzą nas jako pojebów...

Mamy już jeden system każący nam wierzyć w dziwne historie, "bo tak". Nie stawiajmy sobie drugiego.


  • pitt, hlehle i Tomasz eS lubią to

#94 OFFLINE   Negra

Negra

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3372 postów
  • LokalizacjaNiebo

Napisano 22 styczeń 2015 - 23:03

 

 

Po trzecie ... Twoje argumenty nie mają dla mnie żadnego sensu. Każdy argument można podważyć, ale "wypuszczanie ryb z miłości"? Czasem go słyszę plus te, które mieszają dodatkowo etykę do C&R. Łowienie ryb nie ma nic wspólnego ani z etyką, ani z miłością do zwierząt. Jest wręcz tego zaprzeczeniem. Spróbuj komukolwiek, kto nie łowi ryb powiedzieć, że robisz to z miłości do nich... To jest jakaś chora miłość, psychopatyczna wręcz ;)

 

 

Zle zrozumiales.Ja nie kalecze ich z milosci tylko daruje im wolnosc.Ot takie mamy hobby.

 

 

 

Wiesz dlaczego ja wypuszczam ryby? Wiesz dlaczego wielu moich znajomych nauczyło się wypuszczać ode mnie? Dlatego że potrafią liczyć. Przemówiły do nich statystyki i liczby. Pływa sobie 50 wymiarowych pstrągów w rzece. Łowi na niej 100 wędkarzy. Ile ryb może średnio zabrać każdy z nich? Proste - żadnej. Inaczej nic w tej rzece nie będzie pływać. 

 

Ile moze sredni zabrac? Zalezy ile zlowi.Ten argument tez jest do podwazenia, ktos zawsze moze powiedziec ze i tak wszytskich sie nie uda zlowic.Nastepnie, skad wiesz ile jest pstragow w rzece, ilu wedkarzy na niej lowi a ile klusuje.Kazdy argument mozna podwazyc, z miloscia jeszcze sie nikomu nie udalo :)

 

 

Ty napisales dlaczego wypuszczasz ryby, z czystej kalkulacji.Ja natomiast ze zwyklego egoizmu, wypuszczam bo mi to zajebista frajde sprawia.Mimo ze lowie w Holandii i jestem w stanie zlowic kilkanascie sandaczy dziennie przy tym nie czyniac duzej szkody wodzie, bo jest ich od hu..ja, to nie mam takich problemow jak ty.Poprostu je wypuszczam.Nawet gdybym kilka zabral dziennie to i tak woda by tego nie odczula.A mimo to :) wypuszczam.Taki rodzaj milosci, do ryb do siebie? Sam nie wiem :)

Znam to z zycia, tlumaczenie ludziom ile ryb moze wydlubac jeden wedkarz w roku a potem mnozenie przez ilosc wedkarzy.Wychodzi sporo ryb, az sie ludziom oczy swieca ze tyle mozna odlowic (zarobic) .Pozniej maja jeszcze wieksze objekcje czy wypuszczac, bo dochodzi do nich to ze jak wypuszcza to i tak ktos wylowi bo skoro tylu wedkarzy.....

Zabierz kogos w urokliwe miejsce, gdzie nie ma ludzi , jest tylko natura, szum wody, ptaki, drzewa.Niech zlowi rybe, potrzyma ja chwile w podbieraku przyjrzy jej sie dokladnie,niech zobaczy jak oddycha, jak rusza skrzelami niech sie podda chwili refleksji, nastepnie niech uwolni rybe.Byc moze jak kiedys bedzie sam nad woda i zlowi fajna rybe, to tamta chwila powroci i raz na zawsze moze zmienic jego poglad na wypuszczanie ryb.A liczby? Z liczbami jest roznie...



#95 OFFLINE   Negra

Negra

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3372 postów
  • LokalizacjaNiebo

Napisano 22 styczeń 2015 - 23:07

Czyli co - dogmat, "bo tak" ?

I później zonk, czemu widzą nas jako pojebów...

Mamy już jeden system każący nam wierzyć w dziwne historie, "bo tak". Nie stawiajmy sobie drugiego.

Zone i dziecko "posiada" sie "bo tak"? 

Milosc ma niejedno oblicze i co wazniejsze jej miejsce jest w sercu a nie w umysle.

A co do wiary to pamietaj, ze kazdy ma wybor.Z nakazem wiary sie nie spotkalem.(mam nadzieje ze o religji nie bedziemy dyskutowac, juz to przerabialismy)



#96 OFFLINE   Dagon

Dagon

    :P

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3079 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 22 styczeń 2015 - 23:12

Jeśli miałbym lokować w wędkarstwie jakieś uczucia wyższe, to szczerze musiałbym powiedzieć, że kocham ryby, ale łowić. ;)


  • hlehle lubi to

#97 OFFLINE   Negra

Negra

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3372 postów
  • LokalizacjaNiebo

Napisano 22 styczeń 2015 - 23:27

Kurde to może ja jestem jakiś dziwny :) mam dwa psy które kocham, nie wychodzenie z nimi tylko je. Ryby uwielbiam łowić, ale zwierzęta kocham poprostu, nie chodzi mi o tarlo rzecz jasna :). Kocham naturę, ryby to jej część. Hobby mam takie, nic na to nie poradzę, jak wspominam dzieciństwo to widzę zroszona łąkę przez, którą idę z ojcem nad Wisłę, spławy ryb, krzyczące rybitwy. Nie ma tu miejsca na leszcze w siatce bądź talerz pełen ości
Miłość w czystej postaci, tak wygląda moje wędkarstwo, z dala od liczb, statystyk i argumentów dla debili, którzy nie potrafią pojąć że sami sobie zgotowali ten los.

#98 OFFLINE   hlehle

hlehle

    rybołap

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3488 postów

Napisano 22 styczeń 2015 - 23:33

Kurde to może ja jestem jakiś dziwny :) mam dwa psy które kocham, nie wychodzenie z nimi tylko je. Ryby uwielbiam łowić, ale zwierzęta kocham poprostu, nie chodzi mi o tarlo rzecz jasna :). Kocham naturę, ryby to jej część. Hobby mam takie, nic na to nie poradzę, jak wspominam dzieciństwo to widzę zroszona łąkę przez, którą idę z ojcem nad Wisłę, spławy ryb, krzyczące rybitwy. Nie ma tu miejsca na leszcze w siatce bądź talerz pełen ości
Miłość w czystej postaci, tak wygląda moje wędkarstwo, z dala od liczb, statystyk i argumentów dla debili, którzy nie potrafią pojąć że sami sobie zgotowali ten los.

 

Może w takim razie jestem w Twoich oczach debilem. Jakoś będę musiał z tym żyć.

 

p.s. Przypomniało mi się, że poznałem kiedyś wędkarza, który też kocha ryby i uwielbia rzucać muchówką. Łowiliśmy pewnego dnia razem nad Wisłą wędkami dwuręcznymi. Na końcu mojego zestawu był streamer, na końcu jego ... trochę włóczki. Jego miłość byłem w stanie zrozumieć, ponieważ było ją widać w jego poczynaniach - nie wypuszczał ryb, bo ich nie łowił od wielu lat ...



#99 ONLINE   Tomasz eS

Tomasz eS

    El Presidente

  • Twórcy
  • PipPipPipPip
  • 8445 postów
  • LokalizacjaKrosno
  • Imię:Tomek
  • Nazwisko:Sporniak

Napisano 22 styczeń 2015 - 23:36

Piszesz ze mógłbyś zabrać kilkanaście sandaczy dziennie i nie zrobiło by to krzywdy wodzie. U nas pewnie też kiedyś tak myśleli o tym i mieli podobne podejście. Dlatego teraz łowi się kilka sandaczy ale w rok. Ja ryb nie kocham ale je szanuje.
  • hlehle lubi to

#100 OFFLINE   Dagon

Dagon

    :P

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3079 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 22 styczeń 2015 - 23:41

Witku, ja też mam ogromne zamiłowanie do natury, do tego co otacza mnie i towarzyszy mojemu hobby.

Niemniej jednak wędkarstwo ma strony, którym bliżej do zaspokajania żądzy, niż do opisywanej przez Ciebie miłości.

Zwierzakowi domowemu, którym posłużyłeś się jako przykładem, w żadnym wypadku nie sprawiłbym wcięcia haka w dziąsło, stresującej walki na wędkarskiej lince, a następnie łaskawego wypuszczenia.

Większość psów, które miałem, odwdzięczyłaby się mi po czymś takim pokąsaniem dłoni. 

Co najmniej.  ;)

Nigdy nie ukrywałem, że w C&R widzę bardziej świadome podejście do wędkarstwa, do gospodarowania zasobami wód, niźli podniosłe w brzmieniu, a nie różniące się niczym, od śpiewu opętanych ekoterrorystów - przytulmy brata szczurka i siostrę pokrzywę. :)

Ty też idziesz tą drogą, uwierz mi, inaczej tylko to ubieramy w słowa. bo dla nas obu, ciągle i niezmiennie, po całych tych podchodach, staraniu o branie i w końcu - holu, najpiękniejszy w pamięci pozostaje widok odpływającej, uwolnionej ryby.

Co i tak, chociaż piękne, nie zmieni faktu, że nawet najwspanialszy okaz, uczuć Twoich nie odwzajemni. ;)


  • hlehle lubi to




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych