W ubiegłym roku próbowałem biegać z wobkami i jeśli nie ma wiatru, lub jest ale w plecy, to taka bromba 30 (4,5g) czy żaba dorado (3,5g) jeszcze jako tako latały, ale to były odległośći max 15m, najlżej z nielotów rzucałem brombą 25 (2,3g) którą dostałem przez przypadek, ale tu było już ciężko, bo często mi się linka plątała. Teraz jak wybieram wobki, to raczej lotne i tak mam zestaw pampuchów, mrów i raczków od Tomy'ego (bardzo polecam) bullety lipińskiego 3cm, chociaż waży 3,5g to ma masę skupioną i nieźle lata, cykady 2g też latają, jednak w tym sezonie mam zamiar zmotać jakiegoś spina do lekkich przynęt, bo nie ukrywam że czasami można się zdrowo umęczyć, jak wieje, albo chcemy użyć innych przynęt, a niestety nie można, bo jesteśmy ograniczani. Sprzętowo u mnie to seeker 703, daiwa liberto pixy, szpula Finesse special i plecionka xzoga 10 (używam tego sprzętu, pod okonia z przyłowami stąd taka plecionka). Co do utraty plecionki przy takich przynętach i lekkiej szpuli, to raczej o to ciężko, bo jak brody się zdarzają, to minimalne - jedno pociągnięcie i się elegancko rozplątuje. Szpulka przez mniejszą masę ma mniejszy pęd i zanim się coś konkretnie popląta, to już wyhamuje.
Podsumowując - pod pstrągi w malutkim ciurku można się śmiało pobawić, ale przy kleniowaniu czy jaziowaniu w większych rzekach lepiej spin.