Najpierw cytaty:
Kineret, ja nie wymagam od Stradic'a żeby pracował jak Stella czy jakiś bardzo udany egzemplarz TP.
kołowrotek poskładany na poziomie co najmniej średnim...przez co nie ma żadnego "wow"...a miało być. No nie urzekł jakoś specjalnie. Po prostu Stradic jak każdy poprzedni - kultura pracy niemalże adekwatna do ceny.
Spoko, dla mnie wszystkie nowe Shimano pracują bardzo podobnie i tak samo gładko. Czego zatem oczekujesz od młynka?
Dokładnie tak ma być - to jest klasa średnia. Naprawdę nie chce się wymądrzać, ale zwykle w życiu dostaje się dokładnie to za co się płaci
Stradic FL już nie ma asymetrycznych ramion rotora...a szkoda bo w FL'ce widać, jak ramię rotora na którym stoi rolka napręża się...ewidentnie.
Nie jest to wadą ani żadnym minusem. Zwróć uwagę na to jak producenci (w ślad za Daiwą) zmieniają kstałt rotora w łuk, który jest znacznie bardziej wytrzymały niż tradycyjny kształt.
Zresztą, niech się gnie po szpulę jak w moim starym dragonie Boatmaster FD! Kiedy ostatnio ktoś słyszał o złamanym rotorze?
Miałem już dobre kilka kołowrotków tej marki, łowiły...nie leżały i co się potrafiło stać ? No właśnie oś przekładni luzowała się w łożysku, łożysko potrafiło się obracać razem z przekładnią...
Ja również. Mój FJ również miał tę przypadłość. Ślady tarcia były wyraźnie widoczne na łożysku, które prawdopodobnie od czasu do czasu obracało się w gnieździe. I co z tego?
Ta wada została wyeliminowaa w najnowszym modelu.
Np. o czarnych przekładniach już na było na tym forum...i to pisali znacznie mądrzejsi ode mnie. Także nie tylko mi, amatorowi serwisu wydaje się, że owe czarne przekładnie potrafią być specyficzne...w kołowrotkach z czarną przekładnią oryginalne smarowanie DG-6'ką w upale potrafiło zamienić się w zagęszczoną oliwkę...co później okazało się po rozebraniu kołowrotka.
'11 Biomaster po łowieniu w upale nie miał takich przygód, ani '12 Complex BB...ani '11 TP - na srebrnych przekładniach DG-6 się trzymał lepiej niż na czarnych.
A po okresie użytkowania między serwisami, maszynki z czarnymi przekładniami miały zawsze mniejsze ilości smaru na przekładni, większość porozłaziła się wszędzie, a mało co zostawało na przekładni. Także mówię z własnego doświadczenia...mówię co widziałem na swoim przykładzie.
Zagęszczona oliwka...
Papier (i forum) przyjmie wszystko - w szczególności subiektywne odczucia/doznania organoleptyczne (niepotrzebne skreślić).
To może w ten sposób: Czarna powłoka jest dla smaru całkowicie chemicznie obojętna i vice versa. Kołowrotki z "czarnymi przekładniami" używane są w USA, RPA, Australii, tropikach etc. w ekstremalnie gorących klimatach. W życiu nie miałem ani ie słyszałem o jakichkolwiek problemach ze smarami w kołowrotkach przy wysokich temperaturach.
Też było na forum - kiedyś w imię nauki podgrzewałem na dokładnej linijce Quantum Hot Sauce w piekarniku do 60 stopni, później zapalniczką do 100 i poddawałem silnym przeciążeniom niespotykanym w kołowtorkach spinningowych. Nie miało to żadnego wpływu na jego przyczpność. Moge powtórzyć z DG6 jeśłi ktoś mi go dostarczy
Warstwa smaru na pracującej części przekładni jest ogólnie ciężko zauważyć gołym okiem, szczególnie w przypadku tych czarnych. Pozostała część smaru nie spełnia żadnej funkcji i praktycznie nie ma znaczenia.
Niestety czytając wiele postów użytkowników tego forum można ulec pewnej "psychozie"...i mieć problem z wyrobieniem sobie zdania - "jakim zjawiskiem warto się przejmować, czym się nie przejmować, czy to charakterystyczna praca kołowrotka, czy mój egzemplarz ma jakiś problem"
Ja wiedzę o kołowrotkach Shimano mogę czerpać tylko ze swojego doświadczenia i tego forum...
Miej to na uwadze: Większość ludzi nie posiada wiedzy potrzebnej do zdiagnozowania problemu, a co dopiero stwierdzenia czy w ogóle mamy do czynienia z jakimkolwiek problemem.
Nowy FL - moje wrażenia
Jest dokładnie taki jaki ma być - solidna klasa średnia w dobrej cenie.
Cała seria od zawsze składała się z ze sprawdzonych konstrukcji i dobrej jakości materiałów i cieszyła się świetną renomą. Na najważniejszych rynkach dla Shimano cieszy się mianem "workhorse" czyli po naszemu takiego woła roboczego. Efekt "wow" zarezerwowany był od zawsze dla wyższych modeli i jeśłi chciałeś czegoś
lżejszego lub bardziej wyrafinowanego trzeba było dopłacić.
Osobiście mam spory sentyment do Stradików FD i FJ, których przez wiele sezonów używałem jako główny młynek spinningowy. Były to pierwsze "japońskie" młynki, którymi zacząłem łowić poważne ryby. Znosiły sumy, łososie i łowienie w morzu. Pierwszego FJ'ta umoczyłem łącznie cztery razy - po całkowitych serwisach (łącznie z łożyskami) kręcił dalej i nie sprawiał problemów. W porowaniu z Zauberami, okumami czy Pennem był to ogromny skok jakościowy. Daiwy też były dobre, ale stradiki rzucały dalej (co we Wrocławiu miało kiedyś ogromne znaczenie )Przez długi czas w zupełności mi to wystarczało i nie miałem zamiaru przepłacać za nic innego, szczególnie z uwagi na obecne wystarndardowane warunki wędkarskie w wodach śródlądowych naszego kraju. Jednak jakiś czas temu zaczęły pojawiać się ciekawe propozycje u innych producentów, w szczególności Daiwy, a nowości Shimano wciąż cierpiały na wkurzające dolegliwości (rączki, rolki, nieszczelności) i niewiele wnosiły do mojego wędkarstwa. Jako, że lubię testować nowe modele, które niby mają być w czymś lepsze, sprzedałem wszystkie swoje kołowrotki Shimano (z wyjątkiem sumowych) i dałem szansę Daiwie. Stradiki zamieniłem na Tatule LT z zaionu (u nas dostępny bliźniaczy model Prorex) która jest klasą samą w sobie, a najwięcej czasu spędziłem z tanim Fuego LT. Nie byłem zaineresowany ani ani FK, ani CI4+, Stradic SW był dla mnie kiepskim dealem nie wartym uwagi, a inne modele Shimano miały przesadnie napompowane ceny. Ciekawiło mnie natomiast jaki będzie następny ruch Shimano aby utrzymać konkurencyjność w średnim przedziale cenowym. Biorąc pod uwagę obecne postępy ich największego konkurenta we wszystkich segmentach - myślę, że możemy spodziewać się ciekawych rzeczy w przyszłości.
Jak już pisałem, uważam że nowego FL'a można ponownie nazwać godnym polecenia Stradikiem, a Shimano znów zaczęło odrabiać lekcje.
Wyeliminowali kilka wkurzających kwestii jak obracające się łożyska w obudowie, wycofano się z wprasowanego łożyska w rolce, przekładnia jest nieco większa a spasowanie na lepszym poziomie niż poprzednie Stradiki, którymi miałem okazję kręcić. Uszczelnienie X-protect także działa znacznie lepiej niż kulawe uszczelnienie core protect poprzednika. Oba popularne rozmiary zostały znacząco odchudzone do bardzo przyjemnego poziomu, zachowując sztywną aluminiową obudowę. Większe rozmiary dostały węglowe podkładki hamulca. Co najważniejsze, oba modele zyskały wydłużoną szpulę, co pozwala na (nieco) dalsze rzuty - jeden z największych "ficzerów", dotychczas zarezerwowanych wyłącznie dla Stelli. Z reguły tego typu "ulepszenia" nie robią mi różnicy i generalnie da się bez nich łowić, ale tym razem jestem pod wrażeniem - dłuższa szpula faktycznie wydłużyła mój zasięg. Czy to nie jest wystarczająco dobre? Pozdrawiam!
Użytkownik kineret edytował ten post 16 wrzesień 2019 - 13:34