No w końcu własnych karpików bronią.
Szkoda tylko, że na wydrach złość się skupia, choć to bydlęcie niczemu nie jest winne. Walczy o życie, a że taka jego natura, to szuka ryb, choćby za płotem.
Szkoda też, że ani właściciel tego stawu, ani wędkarze narzekający na wydry i brak ryb, nie pogonią gangsterów z PZW - bo to "dzięki" istnieniu PZW jest taka bryndza. Wszędzie.
Kilkadziesiąt lat bezpaństwa i czynna dewastacja polskich wód daje konkretny rezultat.
Co Ty gadasz? U nas jak tylko się pojawią ukręcone limity, widełki, odcinki No kill czy No kill dla określonego gatunku ryb na konkretnym zbiorniku to bluzgi i wyzwiska skierowane w stronę władz za takie postępowanie. Nie okręgi tylko wędkarze stosują zmazywalne długopisy by można było w domu spokojnie wymazać zapisane, zabrane ryby bo np jest limit roczny na 30 sztuk pstrąga. Zaraz po udostępnieniu Zalewu w Nieliszu specjaliści łapali komplet szczupaka, po czym wieźli go do domu, a za godzinę lub dwie znowu pojawiali się nad wodą po kolejny komplet. Dwa, trzy sezony i ryba wybrana.Kilka lat temu jak wprowadzono No kill na całym Porze, przed wprowadzeniem nie było gdzie wędkować bo na każdym moście stało po 10-15 aut wędkarzy z całej Polski i każdy z nich odchodził dopiero jak miał komplet ryb takich 45-50 cm no i właśnie by ochronić ryby pozostałe wprowadzono No kill wtedy to była zadyma, dwa tygodnie telefony się urywały i każdy bluzgi i wyzwiska do P. dyrektor czy Prezesa. Popłacone składki całoroczne za śmieszne 100 pare złotych a ich(wędkarzy) się odcina od koryta wypełnionego rybami. O dziwo jak wprowadzono No kill to zaraz i wędkarzy ubyło, w zasadzie to już tylko stał 1 lub 2 auta, zresztą nie było już po co przyjeżdżać bo i ryba się prawie skończyła. No ale co ja piszę przecież jej tam nigdy nie było, bo PZW wcale nie dba o wody a te wszystkie złapane ryby to tylko się śniły wędkarzom.
Użytkownik Andru77 edytował ten post 16 marzec 2017 - 08:36