Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Szczupaki życiową pasją Uli Beyera - nowy artykuł


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
51 odpowiedzi w tym temacie

#21 OFFLINE   rognis_oko

rognis_oko

    Zaawansowany

  • Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3395 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 30 marzec 2006 - 10:17

@Pitt,

uważam, że wywiad jest bardzo udany. Trzymaj tak dalej. :D
Podoba mi się postać Uli'ego. Zazdroszczę ludziom, którzy mogą połączyć swoją największą pasję ze sposobem na życie. :mellow:


@Zewu,

to o czym piszesz, dokładnie nazywa się vertical jiging.
To technika wymyślona przez Holendrów, a z tego co wiem, do perfekcji dopracował ją Bertus Rozemeijer.


#22 OFFLINE   phalacrocorax

phalacrocorax

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 794 postów
  • LokalizacjaDziekanów Leśny

Napisano 30 marzec 2006 - 17:52

Taaaaaa... fajnie by było zarabiać robiąc to co się kocha.
@Pitt, bardzo ciekawy wywiad z bardzo ciekawym człowiekiem. 93 metrówki w jednym sezonie... to przecież nudne by było ;) :lol: <_< chociaż i ja bym się chętnie tak 'ponudził' :lol: :lol: :lol:

#23 OFFLINE   pitt

pitt

    Jadę na ryby ... na zawsze

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 9353 postów

Napisano 31 marzec 2006 - 08:12

jeszcze raz dziekuje, robie co moge, zeby zadowolic uzytkownikow tego portalu :D

wkrotce przybedzie kilka nowych wywiadow ;) B)

#24 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 04 kwiecień 2006 - 09:23

Polska szkoła spinningu mnie się z niczym dobrym nie kojarzy. To szkoła przetrwania naszego hobby na wyrąbanych wodach. Popularność sprzęciku jazikowo, klenikow, okonikowego dobrze oddaje na co można liczyć w naszych wodach. Polska szkoła to powód do zadumy a nie dumy z czym często się spotykam. Co ciekawe nasi wędkarze startujący w zawodach na np. Szkierach, już jakoś mniej sięgają do tej szkoły. Bliżej im do szkoły Uli i Bertusa. Oni stworzyli inną szkołę na innych wodach. To szkła europejska dostosowana do najlepszych europejskich łowisk. Jeśli ktoś już chce koniecznie porównywać te szkoły to wystarczy porównać fotografie chociażby Uli Beyera i naszych mistrzów polskiej szkoły spinningu :D A po za tym fajny wywiad. Szkoda, że nic nie było o boleniach. I jeszcze się pochwalę, że mam mały udział w fotografii nr 3 :D To największy szczupak Uli Beyera.

#25 OFFLINE   Gumofilc

Gumofilc

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6193 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 04 kwiecień 2006 - 09:45

To niestety prawda, jak sie bywa nad woda, gdzie mozna cos porzadnego zlowic, to sie nie uzywa wklejanki i zylki 0,14, zwlaszcza w popularnych, typu Sraxonowskiego, konstrukcjach.
Jezeli taka ma byc ta nasza szkola to ja wole byc analfabeta... ;)

Tylko jedno na plus, wynika z tego naszego stanu wod- przecietny polski spiningista, poprzez ciagle staranie, zeby zlowic cokolwiek, ma lepsze przygotowanie ogolne, do wedkowania, niz inne nacje...
Gumo

#26 OFFLINE   Thymallus

Thymallus

    Zaawansowany

  • Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1837 postów
  • Lokalizacjainternet

Napisano 04 kwiecień 2006 - 09:49

Witaj Robercie
To nie jest do końca tak jak piszesz. Zgadzam się całkowicie, że oni wolą mocniejsze kije. Jest jeszcze jeden szczegół o którym nikt nie napisał. W sklepach europejskich podobnie jak amerykańskich można dokupić sobie dodatkową korbkę do multiplikatora o wiąkszym rozstawie. Wówczas nie trzeba pompować czy też myśleć o pompowaniu tylko korbą do przodu, do przodu, do przodu... .
A porównywanie fotografii. No nie wiem. Lepsze może by było porównywanie osiągnięć w tym samym miejscu i czasie. Takie bardziej miarodajne. Widziałem foty najlepszych spławikowców świata z ogromnymi siatami dużych ryb. Widziałem również kasety video z ich występów na polskich wodach. lepiej tego nie porównywać publicznie.
A spining. Na corocznych wielkich zawodach szczupakowych w Szwecji polscy wędkarze amatorzy osiągają bardzo dobre wyniki. lepsze od naszych wędkarzy zawodowych. A sław o okładek Blinkera jakoś tak na pudle nie widać.
Piszesz jazikowy sprzęcik. U nas w kraju jest również mocniejszy. Widywałem znanych wądkarzy z bardzo mocnymi kijami i gliderze około 100 gram na pleciące min. 50 lbs holujących Esoxy w granicach 0,4-0,45 metra. Bez komentarza. Wcale nie trzeba jechać do Niemiec.

pozdrawiam serdecznie

#27 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5827 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 04 kwiecień 2006 - 10:49

Na naszych ubogich w ryby wodach spinningista musi dysponować dużą wiedzą żeby coś złowić. W krajach gdzie populacja drapieżników jest liczna często wystarczy rzucic byle gdzie i byle co żeby złowić. Oczywiście nie zawsze bo np.w Holandii jest dużo specjalistów od połowu ryb drapieżnych, choć ciekawi mnie jakie wyniki osiągneliby tam polscy wędkarze. Z tego co wiem tez są bardzo dobre. U nas często poluje się na upatrzoną sztukę, a to pstrąga w dołku, bolenia za główką czy jazia zbierającego owady pod krzaczkiem. Wymaga to dużej specjalizacji. Niestety doprowadziło to do wyrybienia polskich rzek i jezior i trzeba sobie powiedzieć uczciwie w twarz, że za taki stan odpowiadają w dużej mierze wędkarze.
Dlatego to co u nas jest trudne, za granicą jest łatwe, a wyniki osiągane przez naszych wędkarzy często są zaskoczeniem nawet dla miejscowych. Smutne jednak jest to że za granicą wprowadzamy swoje nawyki, a więc łowimy nadlimity, zabijamy co się da, łowimy bez pozwoleń, niezgodnie z przepisami. Przez takie zachowanie przestajemy imponować miejscowym wędkarzom swoimi wynikami i wiedzą, a pozostawiamy po sobie jedynie niesmak. Niestety doprowadziliśmy do sytuacji ze na wielu łowiskach zagranicznych już nie chcą nas widzieć. Świadomość tamych ludzi nie pozwala pogodzić im sie z takim zachowaniem, mimo pieniędzy jakie zostawiamy. U nas za to dla forsy zrobi sie wszystko, a najlepiej jak jest darmoszka. Ech, polska rzeczywistość, szkoda sie strzępić....

#28 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 04 kwiecień 2006 - 10:55

Gumo, nasze bieda łowiska nie czynią nas mistrzami wszech wag. To tylko taki mit rozsiewany przez pewne niedowartościowane kręgi polskiego wędkarstwa. My potrafimy KOMINOWAĆ! A to nie czyni z nas jeszcze mistrzów. My kochamy mity. Jeśli jesteśmy w czym mistrzami to właśnie w kombinowaniu. Aby łowić duże ryby na dobrych łowiskach trzeba wiedzy i doświadczenia. Tego się nie przeskoczy. Chciałbym widzieć to nasze mistrzostwo na skandynawskich wodach bez pomocy zaprzyjaźnionych przewodników. Przypomnijcie sobie fragment wywiadu z Mackiekm Jagiełło jak płacił frycowe na tych wodach. Poczytajcie inne relacje z wypraw jak łowią nasi sami a jak z przewodnikiem. Mnie ten temat interesuje bo już mam bilet na Alandy i za długo łowię aby łykać mity o naszym mistrzostwie. Wole realizm co = jak najlepiej się przygotować do łowienia na nieznanej wodzie. Mam nadzieję, że moje doświadczenia + nasz umiejętność kombinowania + ułud szczęścia spowodują, że nie zapłacimy zbyt wysokiego frycowego. Na wszelki wypadek zabieramy kasę na przewodnika. Thymallus w zasadzie wszystko co napisałeś potwierdza moje teorie. To, że europejscy mistrzowie nie dadzą rady na naszych wodach nikogo nie powinno dziwić. O wiele łatwiej „zaskoczyć” na rybnej wodzie niż latami dochodzić jak złowić rybę na bezrybiu. Sam muszę łowić w tych wodach i już mam coraz bardziej dosyć tego Q... mistrzostwa. Ten rok będzie kolejną walką o złowienie porządnej ryby. Na wodach stojących wydusiło się to co jakimś cudem uniknęło patelni. Wędkarze jeziorowi będą zmuszeni się ewakuować nad rzeki. Będzie tłoczno. Polskie rzeki zostaną wyrąbane dotkliwiej niż w innych latach. Szykuje się „ciekawy” sezon. A co do Niemców na pudle to oni się nie angażują w tego typu imprezy, bo sport wędkarski jest w Niemczech zabroniony od kilku lat i emocje wokół niego dawno wygasły. Druga sprawa to co napisał Uli, spinning w Niemczech to margines o wiele mniejszy niż w Polsce. Po trzecie niemieckie wody z powodu obowiązujących przepisów (złowiłeś? zabij!) już nie są tak atrakcyjne jak kiedyś.

#29 OFFLINE   mifek

mifek

    SUM

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPipPip
  • 11308 postów
  • LokalizacjaWioska Z Tramwajami
  • Imię:Rafał
  • Nazwisko:...znane...

Napisano 04 kwiecień 2006 - 11:03

U nas często poluje się na upatrzoną sztukę, a to pstrąga w dołku, bolenia za główką czy jazia zbierającego owady pod krzaczkiem. Wymaga to dużej specjalizacji. Niestety doprowadziło to do wyrybienia polskich rzek i jezior

wujek moim zdaniem jest wlasnie odwrotnie. To wyrybienie wod doprowadzilo do specjalizacji. brak ryby powoduje wzmozone glowkowanie oraz pojawianie sie coraz to nowych metod i calego zaplecza... przynajmniej tak mi sie wydaje...

#30 OFFLINE   Friko

Friko

    SUM

  • Super moderatorzy
  • 18618 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 04 kwiecień 2006 - 11:07

...w celu wyłowienia ostatniej sztuki - i tak koło się zamyka. Wyrybienie zmusza do kombinowania i specjalizacji, a te z kolei prowadza do jeszcze skuteczniejszego wyrybiania

#31 OFFLINE   Guzu

Guzu

    (G)uzurpator

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 14826 postów
  • LokalizacjaPodkowa
  • Imię:Daniel

Napisano 04 kwiecień 2006 - 11:09

Kolko sie zamyka.

Gdy pojawia sie element egzotycznosci zdobyczy dla statystycznego wedkarza, wowczas nie ma mowy o mysleniu typu C&R. Jest atmosfera swieta i wszyscy musza uczestniczyc w nim. Ryba na stole albo w kotletach tez.


Guzu

#32 OFFLINE   Friko

Friko

    SUM

  • Super moderatorzy
  • 18618 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 04 kwiecień 2006 - 11:13

... tak jest, przewiduje coraz wiecej przepisów na kotlety z jazia i rumsztyk z klenia, przepis na bolenia zdaje sie juz jest ale tego mimo wszystko trudno zlowic :wacko:

#33 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5827 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 04 kwiecień 2006 - 11:36




U nas często poluje się na upatrzoną sztukę, a to pstrąga w dołku, bolenia za główką czy jazia zbierającego owady pod krzaczkiem. Wymaga to dużej specjalizacji. Niestety doprowadziło to do wyrybienia polskich rzek i jezior

wujek moim zdaniem jest wlasnie odwrotnie. To wyrybienie wod doprowadzilo do specjalizacji. brak ryby powoduje wzmozone glowkowanie oraz pojawianie sie coraz to nowych metod i calego zaplecza... przynajmniej tak mi sie wydaje...


To też miałem na myśli. Wyrybienie powoduje że nie łowisz byle gdzie i byle jak, ale polujesz na to co zostało, czyli często na upatrzoną sztukę...Przykładowo, kiedyś żeby złowić pstrąga zakładałeś obrotówkę, szedłeś w górę rzeki i z marszu łowiłeś łądnego pstrągala. Teraz już często nie jest tak łatwo. Owszem jak trafisz w odpowiednią porę z odpowiednią przynetą też złowisz.Teraz trzeba być nad rzeką najlepiej codziennie, żeby poznać w którym dołku mieszka jaki pstrąg. Po iluś tam wyjazdach wiesz już gdzie mieszka ten biedny sprytny pstrąg, który przeżył jakimś cudem .No więc co robi wędkarz? Ano jest nad rzeką codziennie, najlepiej rano i wieczorem i nęka przynętami naszego lorbasa. Prędzej czy później musi wziąć, chyba że jest wyjątkowo przebiegły, ale coś musi jeść.



#34 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 04 kwiecień 2006 - 11:42

To wszystko jest NIC! W ubiegłym roku pewien wędkarz próbował się zaznajomić sprzedając mi swój wyśmienity przepis na pasztetówkę z bolenia :D



#35 OFFLINE   mifek

mifek

    SUM

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPipPip
  • 11308 postów
  • LokalizacjaWioska Z Tramwajami
  • Imię:Rafał
  • Nazwisko:...znane...

Napisano 04 kwiecień 2006 - 12:18

Robert tylko nie mow ze go pogoniles z twoimi umiejetnosciami i jego przpeisem niezly biznes moglibyscie zrobic...


a tak powaznie to jak dla mnie jest to po prostu TRAGEDIA. Przypatrzcie sie rozmiarom ryb przynoszonych do wagi na zawodach podlodowych. Często zrednia wazona ryb czołowych zawodników oscyluje w okolicy 20-50 GRAM!!!!!!! Jak tak dalej pojdzie to za parę lat przy uzyciu haczykow o rozmiarze 30 i lepiej i zylkach 0.001 poławiać będę bądź co bądź drapiezne larwy komarów i innych owadów.

a tak swoja drogą to ciekawe jak to walczy <_< <_< <_< <_< <_<

#36 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 04 kwiecień 2006 - 13:01

Za komuny była taka anegdota o babci co wystała w kolejce pasztetówkę i ta wyleciała jej z siatki po drodze do domu. Podbiegł do niej pies, powąchał i dał dyla jak oparzony :D Obawiam się, że dodanie do pasztetówki mięsa z bolenia może tylko pogorszyć i tak nie najlepsza renomę pasztetówki. A ten gość, to nasz problem bo kupił sobie domek na Wisłą aby eksploatować wodę ile wlezie. Obawiam się, że słowami nie przemówimy mu do rozsądku. A co do zawodów, to jak się skończą ryby zawsze można zrobić zawody w połowie larw komara sitkiem z rajstop :D I powiem Ci, że nie będę protestował jak zawody odbędą się na martwej larwie :D

#37 OFFLINE   Gumofilc

Gumofilc

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6193 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 04 kwiecień 2006 - 13:42

@Wujek
W krajach gdzie populacja drapieżników jest liczna często wystarczy rzucic byle gdzie i byle co żeby złowić.

Gdzie tak bylo?Kurde jutro jade! :D
Tam gdzie bylem do tej pory, nigdzie ryby mi sie na wedke same nie pchaly...

@Robert
Nigdzie nic nie napisalem o mistrzostwie. Jezeli gosc lazi po zbiornikach, gdzie trzeba lowic pojedyncze ryby, w dodatku poklute przez innych to przez samo to lazenie najczesciej cos wylazi i sie nauczy (chyba, ze jest odporny)
Na zbiornikach w Szwecji (jeziora) gdzie bylem, Szwed mial metody na lowienie dosc proste, kluczem bylo miejsce wystepowania ryb, co jezeli sie tam mieszka, mozna sobie przyswoic...

Wszystko zalezy od specyfiki lowiska, np. na Szkierach jak sie nie trafi na wiosne z pogoda, mozna w ogole nic nie zlowic.
I nie zlowi nikt, z przewodnikiem czy bez. Spotkalismy ekipe na promie, ktora miala wlasnie takie doswiadczenia.
Tak wiec mistrzem sie bywa, sporo zalezy od wspolpracy ryb...

Bylbym ostrozny, jesli chodzi o niektore opisy polowow, w folderach wszystko wyglada rewelacyjnie... :unsure:

Robercie, to mnie sie zdawalo, ze ja tutaj wlasnie nic innego nie robie tylko staram sie pomagac przystosowac sie do realiow.
Z drugiej strony licze na to, ze jak ja bede potrzebowal to znajdzie sie ktos kto i mnie pomoze...
Niestety chetnych do dzielenia sie przydatna wiedza jest w sieci niewielu...

Rozumiem, ze Twoja wypowiedz tyczy raczej ogolu(a nie samego Gumo)
O kombinowaniu tez cos niecos wiem, widzialem na Asnen takich, co trolowali 5cm woblerkami i lowili glownie 30cm sandaczyki, ktore nastepnie zapewne filetowali i wiezli do Polski. Nie jezdze dlatego juz na to jezioro chociaz w opisach wyglada rewelacyjnie.

Gumo

#38 OFFLINE   Robert

Robert

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3756 postów
  • LokalizacjaAreszt Wydobywczy Istambuł

Napisano 04 kwiecień 2006 - 14:28

Wszystko jest O.K. Rozciągnąłem myśl. Niektórzy nasz „dar” kombinowania z powodu biedy w wodzie wynieśli do rangi cnoty. Zachłystują się zwycięstwem w kolejnych zawodach gdzie właśnie ten zmysł kombinowania jak tu złowić na cito byle co aby tylko złowić uważają za jakąś wyjątkową szkołę i mistrzostwo. Tylko jakie jest zapotrzebowanie na takie mistrzostwo? Gdyby nie PZW, napisałbym ZEROWE. Dla mnie zawsze największą sztuką w wędkarstwie było znaleźć się w miejscu X o godzinie Y. Nasi często zawiezieni na gotowe przez miejscowego wygę próbują mu udowodnić z jakiego to kraju mistrzów się wywodzą. Nikt nie myśli o tym, że bez przewodnika są zerem na nieznanej wodzie. Ja do tej pory nie słyszałem aby jakaś wyprawa z przewodnikiem zakończyła się totalna klapą. Wręcz przeciwnie, znam opowieści stałych bywalców na Szkierach kiedy to przy załamania pogody, kiedy przybysze nie mieli kontaktu z rybą oni wyjęli kilka metrówek. Narzekali tylko, że ogólna ilość wyjętych ryb była mniejsza. Generalnie większość opisów potwierdza WIELKIE znaczenie znajomości wody. Inną sprawa jest to, że znane polskie teamy jeżdżą na cynk a nie jak ja na zaklepany termin. A co do jezior skandynawskich to ludzie znający temat unikają ich jak ognia. Są według nich nieobliczalne. Znam jednego „specjalistę” od Asnen który w ubiegłym roku po 2 tygodniach złowił w nim kilka szczupaków a największy miał 3 kg. Na swoim jeziorze w Niemczech też coś mu ciężko szło, złowił na 3 wyjazdach jednego ledwo wymiarowego szczupaka. Ale to już inny przypadek „mistrzostwa” :D
Co do dzielenia się wiedzą na ogólno dostępnym forum, to temat na odrębną dyskusję. Temat to kontrowersyjny i ja nie mam zamiaru go rozpoczynać :D


#39 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5827 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 04 kwiecień 2006 - 14:36

@Wujek
W krajach gdzie populacja drapieżników jest liczna często wystarczy rzucic byle gdzie i byle co żeby złowić.

@Gumofilc
Gdzie tak bylo?Kurde jutro jade! :D
Tam gdzie bylem do tej pory, nigdzie ryby mi sie na wedke same nie pchaly...

@Wujek
Hmm, w porównaniu do naszych łowisk można powiedzieć ze pchają sie same...Wiadomo że wszędzie trzeba wykazać sie umiejętnościami, ale za granicą sukcesy przychodzą dużo łatwiej...
Gumo znam takie miejsce, jezioro Szczucze w Uzbekistanie, w ciagu kilku godzin łowienia wieczorem i rano złowiłem kilkadziesiąt szczupaków, boleni i żmijogłowów. Troche daleko i niebezpiecznie, ale jak chciałeś.... :D
Acha, do osiągnięcia takich efektów wystarczyła mi alga3, mors2 i jakiś wobler, czyli można powiedzieć że łowiłem byle czym. Rzucałem też byle gdzie.... :D

#40 OFFLINE   zewu

zewu

    Forumowicz

  • Forumowicze
  • PipPip
  • 359 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 04 kwiecień 2006 - 15:28

to o czym piszesz, dokładnie nazywa się vertical jiging.
To technika wymyślona przez Holendrów, a z tego co wiem, do perfekcji dopracował ją Bertus Rozemeijer.

'Vertical jiging' przy łowieniu z brzegu i wyrzucaniu gumy na śródrzecze?