Z moich obserwacji wynika jasno. Albo skoro świt wbijesz się w miejsce i majtając dropem przez pół albo i cały dzień wyciągniesz wymiara/komplet albo masz totalne szczęście wyciągając coś z mniej "rybnych" miejscówek. Swoją drogą ja już chyba kończę miejskie łowienie w tym roku, niestety mam czas łowić tylko w weekend a od jakiegoś czasu co przychodzę, to tylko wolne najgorsze miejsca
Do osób, które tutaj łowią już parę ładnych lat...nie wydaje Wam się, że z roku na rok presja coraz większa? Jakoś mi się wydaje, że kilka lat temu ludzi było zdecydowanie mniej......No chyba, że zakaz na SUMowskich zrobił swoje..