Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Nowe łowisko - jak je szybko "rozpracować" ?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
34 odpowiedzi w tym temacie

#21 OFFLINE   Woytec

Woytec

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 723 postów
  • LokalizacjaŚląsk

Napisano 08 wrzesień 2015 - 16:23

W tych czasach wujek Google i brat wujka Google, Earth, a na miejscu obserwacja i tak jak już ktoś napisał szukanie m-c charakterystycznych. Ja z reguły łowię na lekko i tak też najczęściej wybieram się na nowe m-ca. W związku z tym, że są to w 99% rzeki, jest to zestaw kleniowo - jaziowy, z którym przy braku brań, często zmieniam m-ce i kombinuję. Jak wujek G, mówi, że dany odc. to wyjątkowy kanał ( większość odc. Śląskiej i Opolskiej Odry ), zabieram wklejankę i małe gumki. Małe okonie zmniejszają gorycz porażki ;-) Tubylców obserwuję i słucham, w połączeniu z własną obserwacją to bezcenna wiedza, ale najczęściej nie łowię tak jak oni. 



#22 OFFLINE   Krisu23

Krisu23

    Zniewalam okazy

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2620 postów
  • LokalizacjaPensjonat pod pstrągiem

Napisano 08 wrzesień 2015 - 17:13

Wprowadziłbym tutaj podział. Rozpracować samemu czy w grupie. Samemu to  temat dłuższy. W grupie:

    Pod  pojęciem grupy rozumiem co najmniej dwie łódki albo powiedzmy dwóch gości z brzegu. Idealna szybka sytuacja to taka, że znamy gatunek ryby łowionej(obojętne jaka) a każda jednostka reprezentuje inną technikę łowienia owego gatunku, ma w tym doświadczenie i szybko potrafi się przestawić na technikę kolegi(innej łódki). Jak się do tego doda ciągły kontakt i brak zawiści(ważne!) to sukces na wyciągnięcie ręki.  Tak funkcjonuję z moją ekipą na zagranicznych wyjazdach. Sprawdza się na 100%.


  • Paweł Bugajski i Woytec lubią to

#23 ONLINE   Guzu

Guzu

    (G)uzurpator

  • PATRON
  • PipPipPipPipPip
  • 14845 postów
  • LokalizacjaPodkowa
  • Imię:Daniel

Napisano 08 wrzesień 2015 - 17:30

Jako amator wod plynacych zdecydowanie czesciej tego typu sytuacje zastaje nad rzekami.

Nowe odcinki rzek "rozkmniam" na podstawie Google Earth. Wyznaczam trasy. Zapamietuje punkty charakterystyczne. Planuje miejsca parkowania i wyznaczam trasy. To oczywiscie realia wod pstragowych. 90 % czasu wedkuje sam. Wiec praca jest zmudna i powolna. Ale za to wszystkie niespodzianki melduja sie na koncu mojego zestawu :D

Jesli wyznacze sobie nowa wode na lowienie w weekend , to nie ma mozliwosci bym, ktorys jej odcinek powtorzyl w trakcie pierwszego weekendu. Bez wzgledu na wyniki. A te bywaja ROZNE .Powtorki to dopiero przy kolejnej wizycie....

 

Na duzych rzekach nizinnych, gdy mamy okazje plywania po nowych rewirach stosujemy taktyke sumiennego lowienia w trybie szybkim. 

Czyli wczesniej z Google Earth typujemy odcinki do oblowienia a potem sumiennie miejsce po miejscu lowimy ...okolo 10 minut w kazdym. Chyba ze dobrze rokuje to dostaje troche wiecej czasu. Kotwiczny umiera. Ale, jak spiewal austriacki Opus, "Life is Life".

Pora dnia w tym przypadku nie gra roli, niektore miejscowki dostaja swoje szanse o 8 rano, inne o 13. Wiadomo, ze ryby sa wowczas roznie aktywne. Ale wole sprawdzic 20 miejsc wg mojego klucza niz TRZY odwiedzajac je o roznych porach dnia.

 

Dodam jeszcze : "duze rzeki nizinne" to w moim przypadku Odra. W jej dolnym biegu. Tak jest w ostatnich latach i raczej sytuacja nie rokuje gwaltownych zmian...


Użytkownik Guzu edytował ten post 08 wrzesień 2015 - 17:34


#24 OFFLINE   Rheinangler

Rheinangler

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 5367 postów
  • LokalizacjaDusseldorf
  • Imię:Arek
  • Nazwisko:Wałęga

Napisano 08 wrzesień 2015 - 17:52

Nowe miejsca jak pisze Daniel trzeba przygotować logistycznie tzn zastanowić się jaką marszrutę wybrać (parkowanie, dojście do wody, knajpa z piwem, obiad, powórt po zmroku itd)

Także w zależności od spodziewanych czy planowanych ryb, tzn jeśli w środku trasy mamy rafę czy płytkie kamienisko to warto je zostawić na np: świt lub zmierzch a głębsze miejsca obłowić za dnia,- ja tak robię łowiąc z brzegu gdy wiem że celem są sandacze, bolenie i jazie czyli ryby łowione sprzętem uniwersalnym i z marszu.

No stojącej wodzie z łodzi najlepiej sprawdzała mi się metoda "100 przekotwiczeń" w ciągu dnia i sprawna echosonda oraz GPS by zapisać ciekawsze miejsca w które warto wrócić...

Na rzece z łodzi rozplanowany czasowo dryf z szukaniem miejsc na dłuższy postój w pierwszym przelocie, ciekawsze miejsca można przy powrocie pod prąd obtrollować...


Użytkownik Rheinangler edytował ten post 08 wrzesień 2015 - 17:54

  • Friko, Guzu i Paweł Bugajski lubią to

#25 OFFLINE   Paweł Bugajski

Paweł Bugajski

    dawniej "kardi"

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 1983 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Bugajski

Napisano 08 wrzesień 2015 - 19:02

Świetne pytanie.

Napiszę o jeziorze, bezludnym, nieznanym, obławianym przez 2 facetów z łodzi. Tak najczęściej łowimy.

W pierwszy dzięń staramy się opłynąć akwen trolując niewielką srebrną wahadłówką i  na drugiej wędce dużym głębokim woblerem.Prędkość ok 3,5 km/h

Po każdym braniu kotwiczenie i rzuty meppsem 5-ką.Krótki postój i płyniemy dalej.Płyniemy w odległości umożliwiającej rzuty z łódki pod sam brzeg.Przy braniu okoni próba gum.

10 cm srebrna wahadłówka skusi pstrąga okonia szczupaka i nadaje się świetnie jako zwiadowcza przynęta.Mepps podobnie,ale oczywiście tylko w postoju lub lekkim dryfie.

Sonda oczywiście - wszyscy o niej wspomnieli-, głębokość ok 3 m i odległość od brzegu ok 30-40 m -to sprawdza się nieźle w zwiadzie.

Płaska linia brzegowa świadczy o płyciźnie, wysoki skalisty brzeg wręcz przeciwnie.

Szukamy kamienistych raf zaczynających się głazami przy brzegu,głazami zmniejszającymi się stopniowo i wchodzącymi w wodę bowiem kontynuacja rafy pod wodą to jedno z topowych miejsc

                                        Załączony plik  IMG_0193.JPG   37,71 KB   18 Ilość pobrań

 

To tylko o jeziorze i to takim dość bezludnym, ale może się przyda.

 


  • Friko lubi to

#26 OFFLINE   Friko

Friko

    SUM

  • Super moderatorzy
  • 18650 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 08 wrzesień 2015 - 19:13

Pawle ciekawe podejście, mógłbyś rozwinąć o co chodzi z tym pływaniem wzdłuż brzegu ?  Tym bardziej ze wspomniałeś że macie echosonde. 



#27 OFFLINE   Paweł Bugajski

Paweł Bugajski

    dawniej "kardi"

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 1983 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Bugajski

Napisano 08 wrzesień 2015 - 20:22

Sonda często służy jako dupochron, bowiem wypłycenia są nagłe i niebezpieczne.

 

Opisałem kiedyś sytuację gdy  stanęliśmy łodzią na środku jeziora wpływając na olbrzymi płaski głaz i spychając ją z niego nie wlewając wody w kalosze.A dookoła głębia...Nowa woda - jak w temacie wątku i stąd niespodzianka.

 

Większość brań mamy w pobliżu brzegów, stąd lubię móc do niego dorzucić, jeśli pod łodzią jest ok 3 m wody.

Postój w takim miejscu na kotwicy pozwala więc machnąć pod brzeg lub w przeciwną stronę czyli na głębię.

Po 10 rzutów i płyniemy dalej...Trzciny, stare czy nowe zawsze atrakcyjne.Tam lecą spoony.

Koniec  klinowej podłużnej rafy jest najlepszy.Kotwiczymy po obu stronach przepłycenia łowiąc na głębokości 3-4 m ,ale ściągając z płytszej wody nad kamieniami w kierunku łodzi.

Bywa, że po paru dniach pływamy już tylko nad rozpoznane rafy.

Opis nie jest uniwersalny, :(  dotyczy odwiedzanych przeze mnie jezior o specyficznym charakterze.



#28 OFFLINE   Friko

Friko

    SUM

  • Super moderatorzy
  • 18650 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 08 wrzesień 2015 - 21:02

Północna Szwecja ?



#29 OFFLINE   Paweł Bugajski

Paweł Bugajski

    dawniej "kardi"

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 1983 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Bugajski

Napisano 08 wrzesień 2015 - 21:08

  :rolleyes:



#30 OFFLINE   krzysiek

krzysiek

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6198 postów
  • Imię:Krzysztof

Napisano 08 wrzesień 2015 - 21:49

Druga cześć wypowiedzi zaczynająca sie od: "Dopiero w drugim etapie, jest poszukiwanie na własną rękę........."  ;)  :P 

 

Niestety problem polega na tym, że często informacji o łowisku po prostu brak, albo są tak szczątkowe, że niewiele wnoszą. A cuda techniki... cóż, szczęśliwy, kto je ma. Przydają się zawsze i wszędzie, bez dwóch zdań.

 

To bulisz za roaming ;)

 

Cynk od Przyjaciela wart jest każdych pieniędzy ;) Gdyby tego dnia, a może nocy o drugiej nie wyszło słońce i brania nie siadły, to bym się chyba zaje...chał na śmierć. Po trzech godzinach nieustannego holowania ryb padł mi prawy nadgarstek - dała o sobie znać kontuzja sprzed dwudziestu z górą lat...

 

Rozpracowanie nowego łowiska to temat rzeka, wart serii artykułów, a nawet obszernej monografii. Napisać by ją mogła jedynie osoba z gigantycznym doświadczeniem, bo temat jest praktyczny do bólu i teoretyzowanie można o kant... Jest wiele czynników, które różnicują scenariusze, a ich liczba jest tych czynników iloczynem. Inaczej wygląd sprawa w przypadku rzeki, inaczej jeziora, czy np. rozlewisk delty rzeki. Pora roku również ma zasadniczy wpływ na przebieg poszukiwań.

 

Kilka uwag ogólnych. Na pewno warto szukać "na sucho". Tekstów w Internecie, wpisów na blogach, filmów na YT, zdjęć - przy czym sugeruję wyszukiwać z użyciem lokalnego języka ;) Jeżeli mamy szczęście - nawiążemy kontakt z lokalnym przewodnikiem. Niektórzy są komunikatywni i bezinteresowni. Czasem uda się znaleźć batymetrię. Ale w przypadku niewielkich wód - nie liczyłbym na to. Wtedy pozostaje analiza zdjęć z google... Niestety jak do tej pory bardzo często trafiałem na wody, o których w zasadzie nic nie było wiadomo na pewno, za wyjątkiem tego, jak wyglądają na mapie. I to jest chyba największe wyzwanie dla wędkarza. Smutne uwagi: niezbyt wszechstronny wędkarz (taki jak ja) ma niewielkie szanse na rozpracowanie tajemnic danej wody. I druga: samotne rozgryzanie wody, względnie jedną ekipą (łodzią), to męka, frustracja i potencjalne popadanie w zwątpienie. Nigdy nie wiadomo, czy nie łowimy bo nie biorą, czy coś robimy źle. Za to czesanie wody w dwie, trzy ekipy, np. z takimi kreatywnymi, doświadczonymi i dociekliwymi repami jak Krisu23m czy Pumba, to czysta przyjemność. Widziałem też w akcji Hlehle i wierzcie mi - było na co popatrzeć. To przykład gościa, który po 1-2 dniach na nowej wodzie łowi jak u siebie pod domem.

 

Napiszę kilka słów o niezbadanych jeziorach, bo to na nich najczęściej przychodziło mi łowić. Moim zdaniem metody na rozgryzienie wody są trzy: 1. obławianie wytypowanych spotów, 2. łowienie w dryfie, 3. trolling.

 

Obławianie wytypowanych spotów to metoda na miejsca kameralne, które da się wytypować nawet za pomocą GoogleEarth. Najczęściej są to zatoki, wąskie gardła, okolice głębokiej wody, górki, kamieniska, niewielki blaty, etc. W zasadzie na dziewiczej wodzie już pierwsze rzuty powinny przynieść ryby. Przekonałem się, że można w ten sposób znaleźć miejsca niesamowitej koncentracji ryb. Warto sobie wtedy od razu odpowiedzieć na pytanie, dlaczego one tam są. Łatwiej wtedy znaleźć podobne mety. Ale przekonałem się i o tym, że jałowe kilka- kilkanaście minut oznacza, że dana miejscówka nie obsypie nas rybami. Trzeba mieć wtedy naprawdę dobre uzasadnienie, żeby katować ją dłużej.

 

Łowienie w dryfie jest sensowne raczej w rozleglejszych miejscach: dużych zatokach, na kamienistych burtach, rozległych blatach. Te miejsca też lepiej wytypować przed wyjazdem. Dryf to metoda jeszcze bardziej "speedfishingowa" niż spotting i trzeba mieć 100% zaufanie do przynęty, żeby miało to sens. Tu kieruję się zasadą natychmiastowego kotwiczenia po braniu. Czasem warto, bo trafiło się na spot, przeważnie jednak nie. Ryby w ww. miejscach są przeważnie bardziej rozproszone. Warto pamiętać o technice: spowalniać się dryfkotwą, korygować silnikiem, śledzić ślad na GPS-esie i świadomie go powielać lub nie.

 

Trolling - można podyskutować, czy to od niego powinno się zacząć, czy nie. Najczęściej tak robię. Pozwala opłynąć największy obszar w najkrótszym czasie i szybko zdjąć trochę aktywnych ryb. Daje pojęcie o batymetrii, jeżeli jej nie znamy i jest bardzo skuteczny w realiach rozproszenia ryb. Czasem nawet głównie skuteczny. Typowe spoty trollingowe to blaty, długie burty wysp i brzegów, podwodne przedłużenia cypli i wysp, górki, uskoki dna, wąskie gardła. Bardzo, bardzo często dobra meta charakteryzuje się bliskością relatywnie głębokiej wody i przepływem - wody i drobnicy. Nie będę się rozpisywał, żeby nie powielać popełnionego przed laty artykułu. Standardowa teoria mówi, że należy zaczynać w bezpośredniej bliskości brzegu i kontynuować kolejne przeloty coraz dalej w kierunku wody. Może i tak. Ja tam wolę męczyć wytypowany spot. W zależności od charakteru żerowania i koncentracji ryb, troll może być strzałem w dziesiątkę lub zaledwie metodą, dzięki której nie spłyniemy o kiju.

 

Uff... zmachałem się.

 

Padły tutaj hasła kreatywność, wszechstronność. Warto się nad nimi głębiej zastanowić. Ja w ciągu ostatnich 12 miechów kilka razy dostałem lekcje pokory, bo brakło mi i jednego i drugiego. I gdyby nie pływanie w kilka ekip, wymiana informacji - różnie mogło się skończyć. Niestety mam tendencje do trwania w schematach. Czasem ratuje mnie Harry, z którym pływam i który przeważnie robi coś inaczej niż ja, czasem inna ekipa. Ważne, żeby nie kopiować się wzajemnie, chyba że macie 100% przekonanie, że schemat, który kopiujecie jest najlepszym możliwym. A i wtedy nawet warto pokombinować.

 

Wszystko, co napisałem powyżej sprowadza się do poszukiwania żerujących ryb. Jak już je znajdziemy, to (zdarza się) odkrywamy co żrą i dlaczego to tam właśnie pływa. A ja marzę o tym, żeby kiedyś, po wielu, wielu latach doświadczeń, stanąć nad nową wodą i po prostu wiedzieć, gdzie będzie ta drobnica ;) I zaczynać łowić, jak u siebie za płotem :)

Połamania :)


Użytkownik krzysiek edytował ten post 08 wrzesień 2015 - 22:20


#31 OFFLINE   Krisu23

Krisu23

    Zniewalam okazy

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2620 postów
  • LokalizacjaPensjonat pod pstrągiem

Napisano 09 wrzesień 2015 - 09:46

   Z tym ostatnim marzeniem będziesz miał moim zdaniem ciężko. Zbyt mało czasu spędzamy na wodach które obławiamy i zawsze jedziemy mniej więcej w tych samych terminach. Do takich umiejętności można dojść chyba tylko na wodzie którą się ma pod domem. Wtedy analogiczne łowisko będzie łatwiejsze do rozpracowania. 

   Fakt uczymy się dużo ale wszystko na zasadzie prób i błędów. Przykładem może być wyjazd z Pumbą do NL. Rano złowiliśmy w konkretnym spocie ładnego sandacza, wróciliśmy na wieczór i trafiliśmy jak to było w jednym filmie dzień dziecka w Pilchowicach. Ale czemu tak się stało dotarło do nas dopiero w domu na kolacji. To jest jeden z elementów niekończącej się układanki która ciągnie się od stycznia do grudnia, zależnie jeszcze gdzie co wolno łowić. Za mało mamy czasu w łowiskach gdzie się poruszamy, żeby te puzzle prawie całe poskładać. 

   No ale radzimy sobie lepiej lub gorzej współpracując ze sobą. W tym roku mieliśmy niesamowite możliwości łowienia szczupaków. Gdyby było gorzej to trolling znowu grałby pierwsze skrzypce a Ty dyrygowałbyś orkiestrą.

   Najgorsze co można zrobić to zamykać się w schematach i z tym ma wielki problem sporo ludzi którzy jadą do takiej powiedzmy Szwecji pierwszy raz, w ekipie nie ma nikogo doświadczonego w skandynawskim łowieniu a całe wędkarskie życie spędzili w Polsce. 

   Z nami był w tym roku jeden debiutant i myślę, że lepiej trafić nie mógł. Nie dosyć, że na....lił równo z burtami to przesiedział cały tydzień na jednej łajbie z gościem który wiele go nauczył i pokazał inne łowienie niż to które zna z Polski.

   Ostatnio Guzu pokazał w wątku o szczupakach piękne ryby z Hiszpanii. Zastanawiałem się(spoko nigdzie się nie wybieramy :) ) jak byśmy sobie poradzili w takich warunkach. Bo to jest na pewno skrajnie odmienne łowisko od tych które znamy, jedynie szczupłe podobne, tylko że grube niemiłosiernie. Obstawiam, że na jerki Pumbie poszło by blado, chyba że umie z 10 metrów targać. 


  • Guzu lubi to

#32 OFFLINE   Pumba

Pumba

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2546 postów
  • LokalizacjaGdynia / Tobołowo
  • Imię:Łukasz

Napisano 09 wrzesień 2015 - 10:49

 Obstawiam, że na jerki Pumbie poszło by blado, chyba że umie z 10 metrów targać. 

Pumba, zaraz po tym jak zszedł z nocnika, zaczął łowić polskie sialawowce na trolling w toni. Jakoś by sobie poradził, tak myślę.

 

 

;)



#33 OFFLINE   Negra

Negra

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3377 postów
  • LokalizacjaNiebo

Napisano 09 wrzesień 2015 - 14:36

U mnie wyglada to tak.Przegladam google mapy. Mam juz upatrzone miejsce wpisuje w google (w jezyku z danegon kraju) np. sandacz na spinning w (tu miejsce wioski, miasta, oraz rzeki) wchodze na kazde forum jakie tylko znajde i czytam .Czasem wyskakuja jakies artykuly.Bardzo pomocne moze sie okazac wejscie na strone gospodarza wody, moze nie ma namiarow gps, ale sa rozne imprezy rozgrywane na wodzie, sa zdjecia, sa nazwy miejscowosci, ryby jakie zostaly zlowione.Jak chlopaki zauwazyli, kazde miejsce wyrozniajace sie, najdalej wysunieta glowka na rzece, najbardziej wysunieta klatka w szeregu glowek, jest wiele ciekawych miejsc,zakrety, rafki , oj mozna by wiele pisac.Czasem dopiero bedac nad woda mozna cos ciekawego zaobserwowac, czego nie widac w google.W sumie to wszytsko juz bylo dobrze opisane wyzej przez kolegow.



#34 OFFLINE   Kotwic

Kotwic

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 119 postów
  • LokalizacjaGiżycko

Napisano 10 wrzesień 2015 - 11:35

Wodę trzeba obserwować i próbować łowić zgodnie z tym co się zobaczy.

Nie jest to metoda by bić rekordy lecz by sobie przyjemnie łowić. :P



#35 ONLINE   arto83

arto83

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 55 postów

Napisano 05 październik 2015 - 15:40

Mapa batymetryczna,wiadomości od miejscowych wędkarzy o ile mozna sie sugerowac co do ich prawdomówności:)Echosondy no i swój czas wypływany na akwenie






Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych