Czy Winchestery wybiły stada bizonów czy idioci się nimi posługujący? Czy nimfa wyłowiła ryby czy idiota posługujący się tą metodą? I karabin i nimfa są tylko narzędziem. Czasem lepszym ale nigdy nie jedynym. Odprzodowo ładowaną fuzją pewnie wybicie bizonów zajęłoby więcej czasu ale w końcu by się dokonało. Bez nimfy też można sobie poradzić vide San, który został wytłuczony suchą muchą. Ograniczanie metod jest pewnie na jakiś czas skuteczne ale nie na tyle co ograniczenie idiotów.
--------------
Widzicie, nawet nie rozumiecie tego o czym piszę.
Nimfa=brodzenie cały rok. Brodzenie=niszczenie tarlisk i wszystkiego co w nich jest złożone.
Nimfa (zwłaszcza dolna)+brodzenie=dostęp do miejscówek wszelakich.
Broniąc kuli wodnej (choć nie zamierzam na nią już łowić), zazwyczaj łowiło się na tzw. "suchą" choć i nimfy zakładało się oraz streamery (niby).
Co do spinningu nie muszę chyba tłumaczyć że możesz łowić z brzegu czyli "szkodnikiem" dna i wszystkiego co w nim żyje (lub zamierza) raczej nie jesteś.
Jeżeli mamy brać pod uwagę etykę, to powinniśmy zacząć od dobierania sobie (Związek, klub) "kolegów po kiju" którzy bedą odpowiedzialni i zasłużą na połów szlachetnych ryb.
Kolejnym krokiem co do elity (tzw. etyki) jest zakaz stosowania metod które niewiele mają wspólnego z łowieniem na muchę. Jakie to metody i przynęty, na pewno dobrze wiecie.
Wystarczy na niektórych łowiskach dopuścić stosowanie wyłącznie "suchej muchy" a nie być jak zwykle w światowym ... tyle.
Niestety, u nas (np. San) w idealnym okresie kiedy na suchą możesz połowić jest zakaz wędkowania (do kalendarzowego zachodu słońca). Dlatego też nie wiem już jak wygląda rójka chruścika i niewiele mnie to interesuje, podobnie jak i robienie ich imitacji w wersji "sucha". Przerzuciłem się na łowienie dużych ryb (pstrąg, głowacica) w samo południe na imitacje nimf oraz duże strimy. A lipionki i pstrążki łowię również na chruściki ale w wersji "pupa" bo w dzień zazwyczaj na takie możesz mieć brania.
Zmiany powinien wprowadzać "właściciel" (opiekun-dzierżawca-użytkownik) wody. Jakie? On powinien już to doskonale wiedzieć o ile chce mieć "złotą wodę" pełną ryb, przynoszącą mu zyski.
Dla mnie sezonowe zamknięcie niektórych odcinków rzeki jako tarlisk czy dopuszczenie na innych metody "sucha mucha" jest jak najbardziej słuszne i niezbędne. Niestety, gdy ma się "nadmiar" wód i chce się na wszystkich gospodarzyć, czy to się opłaca czy nie, jest zbędną zachcianką i głupotą. Podobnie jak wprowadzanie jednolitych przepisów i zasad wędkowania na tych wodach.
Ja to nazywam "zbiorową odpowiedzialnością"i pójściem na łatwiznę która do niczego dobrego nie doprowadza. Efekt? Puste wody, brak kontroli i puszczenie niby zarządzanej wody samopas.
Tyle bo się spisałem a roboty przy kijach (to mnie ostatnio kręci) mnóstwo. Do tego Real będzie się za chwilę męczył z Wolfsburgiem.
Pzdr.
Użytkownik trout master edytował ten post 12 kwiecień 2016 - 19:48