Jutro idę, choćbym miał sie czołgać jak noga nie pozwoli.
________
Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.
Napisano 06 listopad 2016 - 16:03
Napisano 06 listopad 2016 - 17:51
Pogoda glowacicowa!!!!!!
Jutro idę, choćbym miał sie czołgać jak noga nie pozwoli.
________
Hej, Panie kolego trout master, a jak tam lipienie w ostatnim czasie ? jakie muszki skuteczne?
Napisano 06 listopad 2016 - 17:58
Napisano 06 listopad 2016 - 18:23
Czasu nie dosypię,ale sprawność i zdrowie może uda się odrestaurować?!pisz pw jeśli chcesz.
Napisano 06 listopad 2016 - 20:32
Nie chodzę. Brak zdrowia, sprawności, czasu.
Ten rok-mogę zapomnieć o wszystkim co na muchę i zedach na gumę.
To zdrówka i byle do wiosny było lepiej:)
Napisano 14 grudzień 2016 - 19:37
A ja mam prośbę do kolegów muszkarzy, którzy systematycznie i świadomie poławiają glowacice na duże muchy.
Może parę zdjęć sprawdzonych wzorów?
Sugestie kolorystyczne, różnice Dunajec/San jeśli istnieją? Flash czy i jesli tak to ile?
Złowiłem kilka głowacic, ale te z południa Polski były pstrągowym przyłowem i nie były zbyt duże, a te z pólnocy to zupełna abberacja po kontrowersyjnym zarybieniu Gwdy.
Może i Mistrz Zielony się uaktywni w tej kwestii?
Kto pyta, nie błądzi tak więc - pomijając wzór ze szkółki Profesora Pieślaka -chetnie looknę na Wasze muchy.
Dociążane?Tylko ciężkie oczy?Hak optimum?
pozdrawiam - Paweł
Napisano 14 grudzień 2016 - 20:19
Napisano 14 grudzień 2016 - 21:16
Nie powiedzą
Napisano 14 grudzień 2016 - 21:57
Powiedzą!
Wszak wielu z nas wyprzedaje od lat na naszym forum najlepsze znane knyfy! Sprzęt, metody, muchy, miejca nawet.
Czas na rewanż!
Napisano 14 grudzień 2016 - 22:24
Napisano 14 grudzień 2016 - 22:47
Powiedzą!
Wszak wielu z nas wyprzedaje od lat na naszym forum najlepsze znane knyfy! Sprzęt, metody, muchy, miejca nawet.
Czas na rewanż!
Żartowałem, chociaż ...
Myślę, że ważniejsza jest umiejętność ich łowienia.
Do umiejętności trzeba jeszcze dodać konsekwencję i dużo samozaparcia ...
Napisano 16 grudzień 2016 - 08:14
Powiedzą!
Wiem co się stanie. Za to co napisałem poniżej nie tylko nie dostanę żadnego „lubię to” ale gdyby istniała opcja „nie lubię tego” i za każdy klik płaciliby 10 zł to miałbym za darmo roczną licencję na któryś z OS-ów. Ale, co tam, nie musi być zawsze słodko i miło.
Prosisz o gotowe przykłady ale to w pewnym sensie droga na skróty, która w efekcie odbiera to co najpiękniejsze w tej zabawie czyli doczekanie upragnionego brania miedzianej ryby na samodzielnie wymyślony, wykonany i dopracowany wzór, który po tygodniach, miesiącach lub nawet latach wielokrotnych i często nieudanych prób, modyfikacji i ulepszeń uzyskał wreszcie to „coś” co sprawia, że kusi te ryby regularnie. W moim przypadku pech chciał, że złowiłem swoją pierwszą „streamerową” huchorybę na pierwszej streamerowej wyprawie, na muchę, będącą moją pierwszą autorską konstrukcją, która –oceniając ją z perspektywy czasu i doświadczeń - absolutnie nie nadawała się do niczego więcej niż odstraszania bezpańskich psów. Utwierdzony tym „fuksiarskim” sukcesem brnąłem dalej w pierwotne błędy i na dojście do pierwszych skutecznych wzorów pozwalających osiągać w miarę powtarzalne wyniki „straciłem” 2 lata, podczas których wyrobiłem tyle różnorakich materiałów, że można by nimi zabezpieczyć magazyn peruk Teatru Wielkiego na kilka lat a firma EP podwoiła zyski. Nie muszę dodawać, że wcale nie żałuję tych lat, wręcz przeciwnie, pozwoliły mi one poczuć pełnię smaku tej zabawy.
Poza tym – nie miejmy złudzeń – tak cennych informacji nie sprzedaje się „tak po prostu” na ogólnokrajowym forum. Praktycznie każda głowatkowa miejscówka jest w sezonie, który trwa 9 miesięcy non stop okładana wzdłuż i w poprzek wszelkiej maści streamerami i jak ktoś, pomimo tej ogromnej presji, łowi te ryby skuteczniej niż inni może to oznaczać, że właśnie złapał to „coś” i w 95 przypadkach na 100 nie ujawni swojej tajemnicy nawet na łożu śmierci, a już na pewno nie publicznie.
Historia dwóch najpopularniejszych w swoich czasach głowacicowych przynęt czyli „klamki” a potem woblera potwierdza spadek ich początkowej, niezwykłej skuteczności, gdy stawały się szeroko znanymi i stosowanymi przynętami.
Istnieje jeszcze jedna, myślę że główna przyczyna, która sprawia, że posiadacze skutecznych wzorów i szerszej wiedzy jak łowić tę rybę siedzą cicho. To fakt, że 9 na 10 złowionych w PL miarowych głowatek spotkanie z wędkarzem kończy w tartej bułce, więc udzielanie publicznych rad jak podnieść skuteczność połowu tego gatunku jest w pewnym sensie podcinaniem gałęzi, na której się siedzi. Dlatego nie dziwię się, że odzew na Twoją prośbę jest jak na razie niewielki.
Przepisów na dobrego głowacicowego streamera, małżeństwo i nalewkę i nie znajdziesz w sieci, dlatego moja rada, o ile mogę coś wtrącić, i myślę, że jest ona warta więcej niż zdjęcia głowatkowych streamerów z Internetu, jest następująca – zacznij od konstruowania swoich much i łowienia nimi dokładnie odwrotnie niż radzą czasopisma i fora internetowe, a wnet dojdziesz do właściwych wzorów i wniosków. W przypadku przepisu na dobre małżeństwo, już takiej pewności nie mam, a jeżeli zaś chodzi a nalewkę to w sezonie jesienno-zimowym, czyli w czasie gdy streamer „chodzi” najlepiej, to o ile warto ją mieć przy sobie, o tyle przepis nie ma większego znaczenia – każda zrobi dobrą robotę jeżeli spełni prostą nierówność: (zawartość alkoholu w %) > (wartość bezwzględna temperatury za oknem) x 5, przy czym najlepiej od razu założyć, że zawsze jest -10oC.
Pozdrawiam
Napisano 16 grudzień 2016 - 10:15
Napisano 16 grudzień 2016 - 10:27
Witam.
Żeby rozweselić nieco ...
Nie złowiłem nigdy w życiu głowacicy, a moja jedyna planowana tegoroczna wyprawa, na którą jarałem się jak pies na pełną kości michę, nie doszła do skutku.
Ale usłyszałem jedną radę przygotowując się do niej. Mianowicie że "z much to najlepsze na głowacicę są ... największe modele gnoma albo 15-16 cm łamańce (woblery) w kolorach naturalnych" ... W tej radzie kryła się też lokalizacja najlepszych miejscówek tych ryb wedle zdania radzącego ...
Pozdrawiam.
Użytkownik Forest-Natura edytował ten post 16 grudzień 2016 - 10:29
Napisano 16 grudzień 2016 - 12:16
Napisano 16 grudzień 2016 - 12:27
Wiem że wzór, choćby nie wiem jak dopracowany nie ma większego znaczenia.
A ja wiem, że ma. Wierzę, że są wzory które skutecznie kuszą ryby w danych warunkach i są też takie, które po prostu są do dupy w większości sytuacji, a na które ryby biorą tylko w wyjątkowych okolicznościach, np. w czasie żerowego amoku. Moje pierwsze streamery należały do tej drugiej grupy. Jak już dorobiłeś się skutecznej w swoim mniemaniu muchy, nauczyłeś się nią posługiwać i doczekałeś się zainteresowania ze strony ryb to osiągnąłeś to co najważniejsze, to „coś” czyli wiarę w skuteczność przynęty i poczynań. I nie ma żadnego znaczenia fakt, że być może dla pięciu napotkanych przypadkowo wędkarzy Twój wzór nie jest wart przywiązania do przyponu, bo to Ty tworzysz z nim zespół, który skutecznie oszukuje ryby. I wiesz co w tym naszym „sporze” jest najpiękniejsze? Ty wiesz swoje, ja wiem swoje i oboje jesteśmy z tą naszą wiedzą szczęściarzami, bo czasem pozwala nam dotknąć tej niezwykłej ryby.
Napisano 16 grudzień 2016 - 12:34
"Ty wiesz swoje, ja wiem swoje i oboje jesteśmy z tą naszą wiedzą szczęściarzami, bo czasem pozwala nam dotknąć tej niezwykłej ryby".
Napisano 16 grudzień 2016 - 13:11
Ale wytłumaczyć ich dziwnej skuteczności nie potrafisz.
I nawet nie próbuję. Czasem drobny niuans decyduje o skuteczności danej przynęty, o czym chyba najlepiej przekonują się pstrągarze łowiący na woblery. Bywa, że z dwóch pozornie identycznych wobków jeden łowi jak wariat a drugi przeciwnie i często nigdy nie dowiesz się co to jest. Dlatego, powtórzę to, co mawiał kiedyś jeden z prekursorów głowacicowych polowań w odpowiedzi na pytanie o tajemnicę sukcesu: trzeba ciągle zmieniać przynęty, poznawać nowe wody, a jak już poznasz to znów zmieniać i próbować aż do skutku, aż trafisz na ten właściwy czas i miejsce. Mało to atrakcyjna perspektywa w czasach dostępu do łatwych i szybkich recept w necie...
Napisano 16 grudzień 2016 - 14:15
Wymiarowe głowatki złowiłem raptem dwie, obie na spinning, więc specjalista ze mnie żaden, ale trochę innych łososiowatych i nie tylko złowiłem. Wiem jedno, najskuteczniejszą przynętą jest ta, która najczęściej znajduje się na końcu zestawu i drugi chyba nawet ważniejszy parametr, musi to być przynęta, do której mamy zaufanie i "czujemy" ją. Kiedyś okrzyknięto woblera najskuteczniejszą przynętą na trocie a wynikało to tylko ze statystyki, o czym napisałem w pierwszej części poprzedniego zdania. No bo jak mogło być inaczej skoro na 100 wędkujących 80 używało woblerów. Osobiście 90% czasu łowię na wahadła nie zapominając o woblerach i wirówkach ale tak na prawdę trzeba pamiętać o myśleniu nad wodą (nie tylko, w innych okolicznościach też jest wskazane) i nie poddawaniu się receptom (rutynie) bo tych nie ma.
Napisano 16 grudzień 2016 - 15:35
I nawet nie próbuję. Czasem drobny niuans decyduje o skuteczności danej przynęty, o czym chyba najlepiej przekonują się pstrągarze łowiący na woblery. Bywa, że z dwóch pozornie identycznych wobków jeden łowi jak wariat a drugi przeciwnie i często nigdy nie dowiesz się co to jest. Dlatego, powtórzę to, co mawiał kiedyś jeden z prekursorów głowacicowych polowań w odpowiedzi na pytanie o tajemnicę sukcesu: trzeba ciągle zmieniać przynęty, poznawać nowe wody, a jak już poznasz to znów zmieniać i próbować aż do skutku, aż trafisz na ten właściwy czas i miejsce. Mało to atrakcyjna perspektywa w czasach dostępu do łatwych i szybkich recept w necie...
Dotyczy to pewnie każdego gatunku. W tym roku z dwóch pudeł wypełnionych pozornie identycznymi woblerami boleniowymi ryby łowiły 3-4 sztuki, a jeden był wyjątkowy. Wystarczyło przeciągnąć go w pobliżu żerującej ryby i w 95% przypadków miałem branie. Wiem co je tak kręciło, ale wydusić to z kawałka drewna obciążonego ołowiem jest bardzo trudno. Dotyczy to każdej przynęty.
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych