![Zdjęcie](https://jerkbait.pl/uploads/profile/photo-thumb-1.jpg?_r=1510872438)
Szwecja na dziko – konkurs XX-lecie Fishing Center - nowy artykuł
#41
OFFLINE
Napisano 20 wrzesień 2010 - 13:48
- szkielet płyta pilśniowa twarda i drewno,
- pokrycie laminat szklany,
- uchwyty rura PCV.
Mieści akumulator, ładowarkę, posiada komory wypornościowe. Artykuł wkrótce (o ile Remek zakwalifikuje do publikacji).
#42
OFFLINE
Napisano 20 wrzesień 2010 - 13:51
![:huh:](/public/style_emoticons/default/huh.png)
![B)](/public/style_emoticons/default/cool.png)
Guzu
#43
OFFLINE
Napisano 20 wrzesień 2010 - 13:59
![:mellow:](/public/style_emoticons/default/mellow.png)
![B)](/public/style_emoticons/default/cool.png)
#44
OFFLINE
Napisano 20 wrzesień 2010 - 23:02
Mało osób rozumie, że wyjazd na który składa się 4000 km podróży, 5 dni po 13 godzin dziennie spędzonych na wodzie podczas deszczu, silnego wiatru i niskich temperatur czy chociażby wstawanie o 5:30 z własnej i nieprzymuszonej woli, może być świetnym odpoczynkiem.
Jeszcze mniej jest w stanie pojąć, że pomimo tego trudu można złapana rybę wypuścić.
Ja usłyszałem dziś min. takie teksty:
- Czemu nie zjadasz szczupaków, są niesmaczne?
- Szwedzi na pewno biorą złapane szczupaki do domu, skoro mają domki nad wodą i mogą to zrobić tak, że nikt nie zauważy.
- Ładny ten duży szczupak (metrówka) ale taki stary to chyba mułem śmierdzi.
Hitem była propozycja którą otrzymałem, aby odciąć szczupakowi łeb i przywieźć delikwentowi to sobie ugotuje i polakieruje bo takie trofeum to kosztuje stówę
![:angry:](/public/style_emoticons/default/angry.png)
Dobrze, że są takie miejsca jak jerkbait gdzie ludzie wiedzą o co w tym wszystkim chodzi.
#45
OFFLINE
Napisano 21 wrzesień 2010 - 06:22
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
#46
OFFLINE
Napisano 21 wrzesień 2010 - 17:17
#47
OFFLINE
Napisano 21 wrzesień 2010 - 17:31
#48
OFFLINE
Napisano 21 wrzesień 2010 - 20:17
#49
OFFLINE
Napisano 22 wrzesień 2010 - 06:18
#50
OFFLINE
Napisano 22 wrzesień 2010 - 08:00
A tak poważniej mam pytanie, czy licencje kupowaliście w jakimś urzedzie? odpowiednik naszej .. gminy? jak sprawdzić pod kogo podlega dane jezioro?
#51
OFFLINE
Napisano 22 wrzesień 2010 - 08:07
![:mellow:](/public/style_emoticons/default/mellow.png)
Sprawa licencji jest bardzo prosta. Sprawdzasz na Google gdzie leży najbliższe duże miasto. Najczęściej będzie to miasto gminne (gmina – kommun). Znajdujesz oficjalną stronę www. miasta wraz z adresem e-mail do korespondencji. Wysyłasz zapytanie o warunki użytkowania określonej wody (za ile, na jakich zasadach, dostępność licencji). Odpowiadają szybko i precyzyjnie. Licencje są tanie, a łowienie bez licencji to w Szwecji przestępstwo zagrożone karą grzywny lub więzienia. Licencje kupić w sklepach wędkarskich (i nie tylko), w gminnych biurach turystyki, w automatach, na stacjach benzynowych.
#52
OFFLINE
Napisano 23 wrzesień 2010 - 00:52
![;)](/public/style_emoticons/default/wink.png)
Czekam na następny artykuł, wciągnę z przyjemnością w jedną chwilę (pierwszą wolną).
Służbowy? Sam nie mam, ale czasem jeżdżę ze znajomym, faktycznie dba jak o swoje dzieci!
![:o](/public/style_emoticons/default/ohmy.png)
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
Pozdrawiam
Grzesiek
#53
OFFLINE
Napisano 23 wrzesień 2010 - 17:20
Krzysiek jak bedzesz jechal nastepnym razem przez Nynes daj znac troche wczesniej to sie jakos zpafniemy ,moze podskoczysz na kawe po drodze w nieznane .Cynamonowe - http://raz.nu/tag/kanelbullar/ i kawa .
pozdrawiam
#54
OFFLINE
Napisano 23 wrzesień 2010 - 22:18
![B)](/public/style_emoticons/default/cool.png)
![:mellow:](/public/style_emoticons/default/mellow.png)
#55
OFFLINE
Napisano 23 luty 2011 - 22:48
a co w tym roku? Nie wierzę, że nic nie planujecie...
Napiszcie parę słów, może ktoś skorzysta i się 'ukierunkuje'
![B)](/public/style_emoticons/default/cool.png)
#56
OFFLINE
Napisano 24 luty 2011 - 00:44
Znów zamierzamy zaatakować szczupaki lotną brygadą desantowo-szturmową czyli Szwedzi będą się dziwować co to za pontony na dachu jeżdżą w kółko po mieście, a że będzie ich tym razem trzy, to mogą pomyśleć że to manewry albo atak kosmitów
![:lol:](/public/style_emoticons/default/laugh.png)
Mamy wypatrzone jedno jezioro, jest także plan B na wypadek gdybyśmy wszystkie ryby wyłapali w trzy dni, plan C gdyby wiało i plan D gdybyśmy zatęsknili za spasionymi metrówkami.
Teraz oddajemy się błogiemu ustalaniu szczegółów, oglądaniu zdjęć i map lotniczych, zamawianiu woblerów SALMO (ha ha ha) i rozmyślaniu, co by nam się tu jeszcze przydało do kompletu w asortymencie rzeczy fajnych i niekoniecznie potrzebnych.
Zapewne po powrocie Krzysiek zajmie się przelewaniem na papier wspomnień i tworzeniem recepty na pochwycenie forfitera, a ja wpadnę w depresję po powrocie do domu i zacznę organizować wyjazd jesienny.
#57
OFFLINE
Napisano 25 czerwiec 2012 - 06:51
![:D](/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Tegoroczna eskapada była chyba najdziwniejsza ze wszystkich. Jezioro które obraliśmy sobie za docelowe nie spełniało oczekiwań. Efekt był taki, że więcej szlajaliśmy się po różnych innych metach niż faktycznie na nim łowiliśmy. Biorę to za plus ponieważ mamy dobre podstawy na przyszły rok. A wrócimy na pewno.
Szczupaków złowiliśmy sporo ale nikt nie zaliczył metrówki, ryby brały generalnie słabo. Uczyliśmy się poważniejszego trollingu w czym pomagali nam aktywnie Krzysiek i Harry King- wielkie dzięki.
Cholernie ciężko jest wybić się z Polskich realiów i schematów myślenia. Obiecujesz sobie, że nie będziesz ciągał przynęt po krzakach a i tak to robisz. Po chwili goście mówią Ci, żebyś wypłynął na głęboką wodę(10-20m) i łowił na 4m głębokości. Myślisz sobie że ich pogięło ale pierwsze ryby i następne uświadamiają, że mało jeszcze wiesz.
Do wszystkiego co już było napisane dodam kilka rad:
- jak największy samochód. My byliśmy RAV4 niby auto spore na dwie osoby- było 2x za małe. Efekt był taki, że żeby cokolwiek znaleźć trzeba było wywalać cały szpej ze środka bo zawsze to czego się szuka jest na samym spodzie
- najlepiej duży namiot taki z przedsionkiem gdzie mieszczą się wszystkie graty kempingowe, warunki są dosyć trudne i każda odrobina komfortu poprawia morale
- kupa ciuchów przeciwdeszczowych i worków na śmieci, na koniec przy pakowaniu może być mnóstwo błota szczególnie jak poleje( a leje codziennie) wtedy wrzuca się syf do worków foliowych i po problemie- martwisz się w domu
-Obowiązkowo pasy spinające ponton na dachu- my nie mieliśmy i dopiero po trzech dniach opracowaliśmy skuteczną metodę wiązania pontonu do relingów linką od kotwy
-tylko ponton, łódka jest nieporozumieniem- w wielu miejscach nie połowisz bo się nie zwodujesz
-albo picie albo łowienie, można oczywiście raz na czas walnąć z piersiówy ale jak się chce pić to lepiej zostać w namiocie. Jeziora są niebezpieczne 20 metrowa toń przechodzi nagle w pionową ścianę a kamory pojawiają się znikąd.
-najlepiej pływać po dwie osoby na łódce i od razu ustalić kto jest sternikiem-echosondziażem a kto siedzi na dziobie pilnuje wędek, kotwicy i wypatruje niebezpieczeństw
Na koniec podziękowania dla Krzyśka i Harry Kinga za całą pomoc merytoryczną i towarzystwo na wyprawie oraz urzyczenie sprzętu. Dla kolegi Mario za silnik który nazwaliśmy kosiarką i dla kolegi który udostępnił nam ławkę z uchwytami do trola.
#58
OFFLINE
Napisano 25 czerwiec 2012 - 23:39
Przyznaję, że mam pewien niedosyt, jeżeli chodzi o ryby, choć z Krzyśkiem z pewnością złowiliśmy ich sporo ponad setkę. Zabrakło jednak przysłowiowej kropki nad i w postaci tych największych. Wiem za to, że byliśmy dość aktywni i zrobiliśmy naprawdę wiele, żeby wykorzystać ten krótki czas w SE. Czy optymalnie – nigdy się tego nie dowiemy. Myślę, że dam temu miejscu szansę raz jeszcze; szczególnie ciągną mnie te dwa mniejsze jeziora, na które robiliśmy desanty. Zarówno pstrągowe (mam tam porachunki z potokami 60+ i z paliami) i jak i siejowo-sielawowe (nie daruję zębaczom, a muszą tam być ryby grubo powyżej metra przy tej – nietypowej jak na środkową SE – ilości pokarmu).
Bardzo się cieszę, że złapaliście bakcyla i nie odpuścicie tematu wypraw semi-survivalowych. Fajnie, że stanowicie zgrany team, który nie daje za wygraną. Myślę, że takie wspólne wyjazdy są b. wartościowe; po pierwsze – bezpieczniejsze, a po drugie – powodują powstawanie efektu synergii. Wasza obecność na wodzie, na której i my łowiliśmy dawała nam punkt odniesienia. Kiedy łowiliśmy na różnych wodach – mieliśmy informację o żerowaniu na bazowym łowisku. To bardzo ważne, bo ogranicza możliwość popełniania błędów, zwiększa efektywność. Wyprawy z tak bezproblemową ekipą to przyjemność: mamy nadzieję na powtórkę w przyszłym roku.
Acha, myślę, że tak porąbany wyjazd zasługuje na jakąś wzmiankę na łamach j.pl. Nie omieszkam zatem skrobnąć relacji.
#59
OFFLINE
Napisano 26 czerwiec 2012 - 06:29
Nam też się podoba taki model wyjazdu, a w szczególności to, że nie jest się uwiązanym do jednego miejsca. Na upartego w jeden dzień można obskoczyć dwa a nawet trzy łowiska, bo przy tych białych nocach i pstrągach wychodzących wieczorem na rafy jest to możliwe.
#60
OFFLINE
Napisano 26 czerwiec 2012 - 06:53
Najlepsze jest to, że minął dopiero tydzień a ja już wiem jaki ponton będziemy kupować, które przynęty nie zostały zabrane(najbardziej nie mogę odboleć pudła na morskie trotki) itp, itd.
Oj tak, to pudło przydałby Ci się bez wątpienia. Mam wrażenie, że te oringi bardzo aktywnie patrolowały toń i smukłe przynęty prowadzone szybkim tempem wzbudzały u nich szczególną agresję. Było to dobrze widać wieczorem, kiedy się wyflauciło. Najpierw oczkowały na plosach, na kilkunastometrowej i głębszej wodzie, żerując na jętce. Im było ciemniej, tym oczkowanie bardziej zbliżało się do brzegów. W końcu po północy ryby wchodziły w kamer dole i tam – prawdopodobnie – polowały na drobnicę.
Co do koncepcji wyjazdu – nie jestem do końca przekonany, a właściwie mam dwie. Pierwsza, prostsza, to potraktowanie naszego małego „jeziorowego zagłębia” jako miejsca docelowego. Cztery jeziora, gdzie o dwóch wiemy, że są dobre (w tym jedno pstrągowe), a i pozostałe dwa wyglądają ciekawie, z powodzeniem wypełnią nam te 8-10 dni na miejscu. Druga koncepcja to rozpoczęcie wyjazdu od dużego jeziora, na którym byliśmy w zeszłym roku, lub nawet pociągnięcie jeszcze ze 200km na północ i spędzenie tam 4-5 dni, a następnie powrót do „zagłębia”. Ewentualnie pozostanie na północy, jeżeli brania będą bardzo dobre. Dużo zależy też od pogody. Przy stabilnej można zaryzykować wodę większą lub nieznaną (albo jeno i drugie). Przy rozchwianej – tak jak ostatnio – raczej wybierałbym wodę mniejszą i znaną.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 6
0 użytkowników, 6 gości, 0 anonimowych