Powracając do tematu wątku. Przewijał się argument za górnym wymiarem ochronnym związany z selekcją naturalną. Duża ryba przekaże "lepsze" geny. Z tego co mnie uczyli w szkole proces jakim jest selekcja naturalny możemy zaobserwować w skali tysięcy lat a nie kilku zarybień PZW.
Nie do końca tak jest. Wśród ryb znaczne różnicowanie genetyczne, prowadzące niekiedy nawet do powstania nowych gatunków, obserwowano w kilku przypadkach na przestrzeni ledwo kilkuset lat. Tak więc pozornie drobne (ale ważne) zmiany genetyczne mogą zachodzić nawet w ciągu "krótkiego" życia wędkarza, szczególnie jeżeli się do tego aktywnie przyczyniamy.
Tak czy siak moim zdaniem to jest poboczna korzyść. Jest inny, moim zdaniem ważniejszy problem dużych i małych ryb. Otóż każda populacja ma pewną właściwą sobie strukturę wiekową. Wiadomo, małych ryb jest dużo, a im większe, tym ich mniej. W zdrowej populacji powinny jednak występować wszystkie roczniki ryb - od narybku, po te umierające śmiercią naturalną. Szczególnie ważne jest to w małych ekosystemach wodnych, czyli np. pstrągowych niewielkich rzeczkach. Pstrągi są tam najczęściej jedynymi drapieżnymi gatunkami ryb, przez co w dużej mierze pełnią funkcję regulatora, zjadając mniejszych przedstawicieli własnego gatunku. W zależności od wieku (a więc i wielkości) różni się też ich baza pokarmowa, dzięki czemu na pewnych płaszczyznach ryby różnych wielkości nie konkurują ze sobą o pokarm (bo małe jedzą małe żyjątka, duże jedzą duże - znaczne uproszczenie, ale oddaje schemat).
Tymczasem jak wygląda sytuacja na dzień dzisiejszy? Weźmy na przykład tego pstrąga. Wymiar ochronny 30cm. Wiadomo jak to u nas jest - praktycznie każda większa ryba jest wybierana z łowiska przez wędkarzy. Dodatkowo zarybia się dużą ilością narybku. W efekcie mamy populację, w której prawie wszystkie ryby mają do około 30cm (bardzo nieliczne większe sztuki). Z powodu braku większych ryb w łowisku nic nie jest w stanie kontrolować liczebności tych mniejszych, dochodzi więc do znacznego przegęszczenia. Dodatkowo, rybki te zajmują te same nisze ekologiczne, a więc żywią się tym samym pokarmem, co zwiększa presję środowiskową. Sytuacja wysoce niekorzystna.
To co napisałem odnosi się jednak głównie do małych rzek. Im woda większa, tym zaburzenia struktury wiekowej i wielkościowej populacji mniejsze i wpływ samych wędkarzy również maleje. Niestety, w przypadku małych ciurków jest to sytuacja bardzo często spotykana.