A ja w końcu na chwilę odpuściłem Wisłę.
Pogoda się zmienia. Woda na krakowskich grajdołach wreszcie przestaje kwitnąć. Robi się czystsza, choć cięgle jest jeszcze gorąca.
Wczoraj fajne popołudnie nad jedną żwirownią. Początek cienki, bo przez trzy godziny miotania większym kalibrem nie doczekałem się brania. Nawet okonki normalnie odprowadzające, czasem skubiące duże gumy, gdzieś się pochowały. Dopiero małe przynęty na 5 gramach zaczeły coś wydłubywać z wody. Agresywne prowadzenie też się nie sprawdzało. Płaciło wolniutkie prowadzenie. Co najwyżej raz na kilka metrów robiłem jakieś małe "ding" szczytówką. Brania delikatne. Skończyło się na czterech podrostkach i jednej mamci:
Szczupły1.JPG 62,45 KB
49 Ilość pobrań
Zapięty za koniuszek pyska. Długi, ale straszna chudzina. Ale kondycja całkiem fajna i łatwo się nie dał. W zagotowanej i kwitnącej wodzie były chyba na diecie. Może teraz zaczną nadrabiać.
SG Titanium do 32g, ryobi arktika 4000, P-Line TCB8 0,23, Kanibalek SG 7cm na 5 gramach.