Jesień, czas przygotowań...
#21 OFFLINE
Napisano 20 październik 2010 - 16:10
Do wedkarstwa powróciłem, kiedy ustał okres zachwytu nad myślistwem ... teraz musze dzielić czas miedzy jedno i drugie, choć ze względów infrastrukturalnych jestem bardziej aktywnym wędkarzem, niż myśliwym ... do rzeczy.
Jakies 3 lata temu zachciało mi się znowu łowić, a że mieszkałem we Wrocławiu to trafiłem do Krokodyla, myślałem, że jak się umiera i idzie się do nieba to tak wygląda raj. Później było szaleństwo zakupowe i spostoszenie w portfelu .
Doszło do takiego stanu rzeczy jak u @naryby.pl i dźwigam tego chłamu tyle, że nie mam gdzie wcisnąć butelki z woda mineralną. Nad woda łaziłem z dwoma kijami bo a nuż kleń skoczy, a przeciez takiego nie będę sandaczowym patykiem z plecionką próbował łowić. Przynęt narobiło mi się tyle, że nie dałbym rady na raz ich zataszczyć nad wodę. Nakupowałem przynet do drop shota - udało mi się łowić tylko jeden raz w ten sposób - nic nie złowiłem. Nakupowałem głebokoschodzacych woblerów - byłem ze dwa razy na trolingu. Choinkę mógłbym ubrac niejedną, a jakoś sensownymi rybami pochwalić się nie mogę, choć w tym roku złowiłem ich dużo. Ilość musiała mi zasąpić jakość. Czy się będę przygotowywał... zapewne bo po rozmowie z Andrzejem Lipińskim wiem, że będzie miał jakieś nowinki , a przed sezonem (czy sezon właściwie sie kończy?) wolę mieć je w pudełku, niż pluć sobie w brodę i myśleć, że :przecież jakbym miał tego woblerka to na pewno skusiłbym tego ogromniastego jazia!.
Stwierdziłem, że miesięcznie będę przeznaczał pewną kwote i robił zapasy. Kiedyś na początek sezonu musiałem kupić wszystko od razu, teraz mniej mnie to bije po kieszeni, choć relatywnie przeznaczam na to więcej pieniędzy.
Najgorsze jest to, że zastanawiam sie nad kijami z pracowni... choć Krisu napisał, ze łamią się tak samo jak te tanie ze sklepu to jednak zdecydowanie dłuższy okres gwarancji, opcjonalnie dożywotni, bardziej do mnie przemawia. Wolę mieć spokojna głowę i nawet jakby mi coś strzeliło to po 2-3 tygodniach mam znowu wędkę. Najgorsze jest to, ze mi wyszło 5 szt. na początek... to znowu mnie finansowo zaboli .
Idę kreślić totolotka
Cześć!
P.S Popper a może kiedyś mógłbym się z Tobą zabrać na jakies pstragi ? Zgaduję, ze pewnie łowisz tez na moich terenach łowieckich w okolicach Świętoszowa?
#22 OFFLINE
Napisano 20 październik 2010 - 18:19
#23 OFFLINE
Napisano 20 październik 2010 - 18:50
Podobnie ,zabralem ze soba caly arsenal ledwo wleklem mogi pod ciezarem blach i woblerow .Wszystko mialo sie przydac na wszystko mialem lowic .Jak sie pozniej okazalo jedyna wirowka
meps Black Fury ,czarna w zolte kroki i pelen fokus i zkoncentrowanie nad woda dlay rezultaty.Koledzy z ekipy walili na muche ,troche to wygladalo jak komandosi nad woda .Po zeby uzbrojeni ,bajerow nawieszane cos pieknego ,cos tragicznego ,poprostu choroba .
Tak wiec ostatnio kolega znalazl piekna wode gdzie to podobno troche gryzie . Doszla mi jeszcze jedna wirowka
meps blac fury nr 2 czarna z czerwonymi kropami jak dla mnie laika pstragowego , nowosc .Zabieram wiec 5 wobkow i dwie wirowki i tym razem powinno wystarczyc .
pozdrawiam serdecznie
#24 OFFLINE
Napisano 20 październik 2010 - 18:51
#25 OFFLINE
Napisano 20 październik 2010 - 19:19
#26 OFFLINE
Napisano 20 październik 2010 - 19:24
#27 OFFLINE
Napisano 20 październik 2010 - 19:29
Również często borykam się z tym problemem acz już coraz rzadziej.
Myślę, że zakup/dobór kolekcji przynęt powinien być starannie przemyślany. Nigdy nie kupuję dlatego tylko, że trafia się okazja
Odpowiedź na pytanie czemu taka okazja ma służyć, bywa często dość karkołomna
Zauważam u siebie tendencję, do eliminowania z zasobów przynęt, którymi łowię mało, lub wcale. I tak np. coraz mniej mam np. wabików na szczupaka, jazia, okonia.
Dobór przynęt zaczyna być wypadkową moich przyzwyczajeń, poławianych gatunków i ulubionych, najczęściej odwiedzanych łowisk.
#28 OFFLINE
Napisano 20 październik 2010 - 22:34
#29 OFFLINE
Napisano 21 październik 2010 - 07:53
dlaczego miałbym pożałować? Czyżbym miał zapałać wielką miłością do Salmo trutta morpha fario, i olać inne rybki ? Moim rodzinnym miastem jest Jelenia Góra z Bobrem przez nią przepływającym. Pstragi nigdy mnie szczególnie jakoś nie fascynowały, być może dlatego, że miałem je pod nosem. Po prostu byłaby okazja do wspólnego wypadu na ryby, zwłaszcza, że mieszkamy dość blisko siebie (właściwie to ja mieszkam w dwóch miejscach, bo pracuję we Wrocku, a w weekendy mogę być/bywam w JG).
ad TERMOS
a jak się ich pozbywasz? Przyznam, że zawsze dziwiły mnie oferty sprzedaży używanych przynęt. Mam wiele wabików, które w życiu ryby nie widziały. Jednak... część z nich okazuje się nagle strzałem w dziesiątkę, bo jak zawodzą te stuprocentowce to wtedy w wodzie ląduje taki beznadziejniak i okazuje się, że to jest to! Poza tym, beznadziejniaki lądują zawsze tam, gdzie spodziewam sie strat pzynęt, nie szkoda mi ich urwać. Badają woodę, zanim poleci tam coś za czym musiałbym nurkować .Zauważam u siebie tendencję, do eliminowania z zasobów przynęt, którymi łowię mało, lub wcale. I tak np. coraz mniej mam np. wabików na szczupaka, jazia, okonia.
To zabierzesz mnie kiedyś na te kropki ?
#30 OFFLINE
Napisano 21 październik 2010 - 10:32
Uploaded with ImageShack.us
Jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie się zająć sportami zimowymi i struganiem
#31 OFFLINE
Napisano 21 październik 2010 - 14:15
#32 OFFLINE
Napisano 21 październik 2010 - 17:49
Zauważam u siebie tendencję, do eliminowania z zasobów przynęt, którymi łowię mało, lub wcale. I tak np. coraz mniej mam np. wabików na szczupaka, jazia, okonia.
[/quote]
a jak się ich pozbywasz? Przyznam, że zawsze dziwiły mnie oferty sprzedaży używanych przynęt. Mam wiele wabików, które w życiu ryby nie widziały. Jednak... część z nich okazuje się nagle strzałem w dziesiątkę, bo jak zawodzą te stuprocentowce to wtedy w wodzie ląduje taki beznadziejniak i okazuje się, że to jest to! Poza tym, beznadziejniaki lądują zawsze tam, gdzie spodziewam sie strat pzynęt, nie szkoda mi ich urwać. Badają woodę, zanim poleci tam coś za czym musiałbym nurkować .
To zabierzesz mnie kiedyś na te kropki ?
[/quote]
Dokładnie tak Tomku.
Najczęściej lądują tam, gdzie spodziewam się strat. A, że strat nie daje się uniknąć, rozstaję się z nimi bez większego żalu, chociaż czasem przyniosą małą niespodziankę.
Zwykle jednak kończą żywot tam gdzie GROM nie sięga.
Sprzedaję te, których nawet do takich celów żal przeznaczać.
#33 Guest__*
Napisano 21 październik 2010 - 17:58
#34 OFFLINE
Napisano 21 październik 2010 - 18:08
Dokładnie. Do tej pory o ile pamiętam, sprzedawałem Salmo Stingi, Mepssy w rozmiarach 1 i 0 a także Salmo Hornety. Tych szkoda na zaczepy. Coś jeszcze??? Bo może nie pamiętamInnymi słowy kolega popper sprzedaje nam to czego nawet do wody nie chce mu się wrzucać...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 4
0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych